Obajtek jest ilustracją, jak wygląda prywatne państwo PiS
System stworzony przez prezesa
PiS Jarosława Kaczyńskiego zapewnia Danielowi Obajtkowi całkowitą bezkarność
W lutym 2018 r. Daniel Obajtek – dzięki decyzji, która zapadła w partyjnej centrali PiS przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie – został prezesem Orlenu, największej polskiej firmy i jednego z największych koncernów w naszej części Europy.
Kierowniczą posadę w Orlenie błyskawicznie dostała też Beata Z., prywatnie bliska znajoma Obajtka z rodzinnych stron, ale też była funkcjonariuszka ABW, która dopiero co odeszła do cywila.
W „Wyborczej” ujawniliśmy właśnie, że – według naszych źródeł – Beata Z. jako oficer delegatury w Krakowie wciągnęła Obajtka, wtedy wójta Pcimia i członka PiS, na listę swoich informatorów.
Gdy ich wzajemna relacja wyszła na jaw, w ABW wybuchł skandal. Ostatecznie Beata Z. odeszła – oficjalnie na mundurową emeryturę – w atmosferze podejrzeń o sprzeniewierzenie służbowych pieniędzy, za co w marcu 2022 r. została prawomocnie skazana przez krakowski sąd. Mimo to nadal pracuje w Orlenie z pensją 15 tys. zł. Zaś koncern Obajtka chroni Beatę Z., odmawiając odpowiedzi na wszelkie pytania.
A pytaliśmy np., dlaczego koncern zatrudnił dawną funkcjonariuszkę? I czemu ochrania ją nawet po wyroku sądu? Odpowiedź znamy: bo Obajtek chciał, mógł i nadal może.
W Polsce PiS jest tylko jeden człowiek, który ma podobne przywileje i który mógł na to wszystko pozwolić. To Jarosław Kaczyński, prezes rządzącej partii. To za jego wiedzą i zgodą wszystkie instytucje państwa rozłożyły nad Obajtkiem parasol ochronny.
W 2016 r. specjalnie dla niego Sejm zmienił przepisy tak, by prokuratura pod rządami Zbigniewa Ziobry mogła wycofać z sądu akt oskarżenia wobec dzisiejszego prezesa Orlenu. A zarzuty wobec niego były bardzo poważne: miał współdziałać z Maciejem C., ps. Prezes, brać łapówki i oszukiwać firmę Elektroplast Józefa i Romana Lisów, prywatnie wujów Obajtka. Dzisiejszy prezes Orlenu zaczynał w niej karierę i pracował od 1995 do 2006 r. W sumie miał na tych przestępstwach zarobić ok. 700 tys. zł, groziło mu wieloletnie więzienie.
Nie przeszkodziło to PiS zrobić Obajtka w 2015 r. szefem Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, choć nie miał żadnego doświadczenia w zarządzaniu podobną strukturą. Potem wskoczył na fotel koncernu Energa, wreszcie Orlenu. Wszędzie dokonywał czystek i zatrudniał partyjnych „krewnych i znajomych królika”.
To „pod Obajtka” znowelizowano w 2020 i 2022 r. dwie strategiczne ustawy: o kontroli niektórych inwestycji oraz kodeks spółek handlowych. Pierwsza zmiana dała mu swobodę przy sprzedaży przejętego właśnie przez Orlen Lotosu inwestorom z krajów współpracujących z putinowską
To za wiedzą i zgodą Jarosława Kaczyńskiego wszystkie instytucje państwa rozłożyły nad Obajtkiem parasol ochronny
Rosją (Saudi Aramco i węgierski MOL), bo omijała opinię wywiadu i kontrwywiadu wojskowego.
Druga zapewnia mu bezkarność za podjęte decyzje. A jesienią 2022 r. posłowie PiS próbowali przeforsować ustawę trzecią, która miała „zabetonować” Obajtka na stanowisku prezesa Orlenu przez najbliższych pięć lat. Ta ostatnia – po fali krytyki – ostatecznie została wycofana z Sejmu.
A przecież to nie koniec. W 2021 r. „Wyborcza” ujawniła „taśmy Obajtka”. Słychać na nich, jak ówczesny wójt Pcimia kierował z tylnego siedzenia spółką konkurencyjną wobec Elektroplastu (z wujami był już wtedy skłócony), choć jako samorządowiec nie mógł tego robić, a potem skłamał w tej sprawie przed sądem. Włos mu z głowy nie spadł.
Dopóki władza roztacza nad nim parasol ochronny, Obajtek może robić – nie tylko w Orlenie – co chce. Odmawia informacji o szczegółach sprzedaży Lotosu. Nasyła prokuraturę na kontrolerów NIK, którzy chcą zbadać dokumenty koncernu. Wcześniej nie wpuszcza ich, bezczelnie twierdząc, że Orlen jest firmą prywatną.
Tak jak prywatne jest dziś całe polskie państwo pod rządami PiS.
●