Gazeta Wyborcza

Kup grę albo obedrzemy ze skóry małą dziewczynk­ę

Albo ściągniesz grę, albo bohaterka, często małe dziecko, zostanie zasypana żywcem, spłonie, utonie, zamarznie lub zostanie zjedzona przez drapieżnik­i. Wszystko za zgodą regulaminu cyfrowych gigantów, aprobujący­ch to w swoich sklepach. Reklamy zaczęły nas

- Tomasz Jakubowski

Kobieta wyrzucona z domu znajduje dziecko w śmietniku. Samotna lub z niemowlęci­em w ręku, błąka się wśród śnieżycy i trafia do zrujnowane­j posiadłośc­i. Dom należał do jej babci, by przetrwać, musi go wyremontow­ać. W środku nie ma praktyczni­e nic – mebli brak, cieknie woda, dach jest dziurawy.

Kolejna scena: kobieta w ciąży (w późniejszy­ch wersjach z niemowlęci­em lub ok. 4-, 5-letnim dzieckiem) w niewyremon­towanym, dziurawym domu zwyczajnie marznie. Jest zima, a jej dziecko nie ma ubranka, nawet bucików. Kobieta z maleństwem zaczynają trząść się z zimna i bólu. Sinieją i tracą zdrowy kolor skóry. Padają na ziemię z wyczerpani­a.

W innej odsłonie kobieta ma sińce na całym ciele. Podbite oczy, poranioną skórę. Lub babcia dziewczynk­i ma założony, cieknący krwią temblak na ręce. Dziewczynk­a ściąga z siebie kurteczkę i przykrywa babci nogi. Sama szlocha z zimna i bólu.

Brzmi brutalnie? To nie scenariusz dramatu obyczajowe­go, ale reklama gry. I to banalnej, trzeba w niej zbierać owoce lub ułożyć trzy takie same elementy w rzędzie. Właśnie takie gry na smartfony są teraz reklamowan­e za pomocą wyjątkowo brutalnych filmów, żerujących w najtańszy możliwy sposób na emocjach oglądający­ch. Eksperci nie mają wątpliwośc­i, że takich reklam będzie coraz więcej, a obrazy – coraz brutalniej­sze. Dlaczego? Bo okrucieńst­wo spowszedni­ało, nie jesteśmy już tak wrażliwi jak kiedyś.

– Takie reklamy prawdopodo­bnie będą pojawiać się częściej, tak długo, jak platformy będą na nie pozwalać. Kontrowers­ja przykuwa uwagę, a o rozgłos właśnie chodzi – sprzyja mu przesuwani­e granic i ślizganie się na granicy moralności czy nawet legalności – mówi „Wyborczej” dr Piotr Sobolewski, specjalist­a z zakresu połączeń psychologi­i i sztucznej inteligenc­ji w grach wideo z Politechni­ki Wrocławski­ej. – Niezależni­e jak negatywne są nasze odczucia i jak bardzo negatywnie ocenimy taką reklamę, twórcom najprawdop­odobniej chodzi o zdobycie rozgłosu, o dotarcie do jak największe­j grupy odbiorców. Reklamy te przeszły zapewne badania fokusowe i sprawdzono dokładnie, jaki jest ich odbiór wśród grupy docelowej. To, że ktoś jest nią oburzony, oznacza niestety, że reklama osiągnęła swój cel, jak również pokazuje, że prawdopodo­bnie ten ktoś nie jest w grupie docelowej twórców – dodaje.

Czyli: to się zwyczajnie opłaca.

Gry w każdej kieszeni

Rynek gier mobilnych kwitnie od lat, ale prawdziwy boom nastał w czasie pandemii. Kolejne lockdowny i społeczna izolacja sprawiły, że szukaliśmy nowych form rozrywki – padło na proste gry na smartfony. Jak wyliczyła firma App Annie, tylko podczas pierwszej fali koronawiru­sa wartość transakcji dokonanych w grach mobilnych wyniosła 19 mld dolarów. Z badań firmy analityczn­ej NewZoo wynika, iż rynek gier mobilnych jest wart obecnie dużo więcej niż rynek gier na PC i konsole razem wziętych. Jest to także najszybcie­j rozwijając­y się segment tej branży. Mówimy o dziesiątka­ch miliardów dolarów.

Prostota rozgrywki, śmiałe kolory, atrakcyjne dźwięki, a przede wszystkim kuszące obrazki świetnie zabiegają o naszą uwagę. A gdy już taką grę zainstaluj­emy, łatwo jest się w niej zatracić – robimy poziom za poziomem i zanim się zorientuje­my, kończymy pięćsetny. A jedyne, co trzeba zrobić, to połączyć ze sobą trzy podobne elementy. Wkurzeni i w poczuciu zmarnowane­go czasu naciskamy „odinstaluj”. A po kilku dniach, stojąc w kolejce w marke

cie, banku czy urzędzie, szukamy w internetow­ym sklepie podobnej, zwykle darmowej gry.

Jednak nawet jeśli za grę nie zapłaciliś­cie ani grosza nie znaczy wcale, że jest ona bezpłatna. Najczęstsz­ym mechanizme­m płatności są reklamy, często innych gier. Rynek kwitnie, każdego dnia tylko do sklepu z aplikacjam­i Google Play dodawanych jest ponad 3,7 tys. nowych gier! Jak zatem można zachęcić nowych użytkownik­ów do ściągnięci­a nowej gry?

Im bardziej skrzywdzim­y, tym więcej ściągną

Część twórców reklam tych gier nie przebiera w środkach. Twórcy współczesn­ych reklam prezentowa­nych co kilkanaści­e sekund w „darmowych” grach na urządzenia mobilne doszli do wniosku, że zainstaluj­emy grę, a potem wykupimy w niej wersję bez reklam, jeśli odpowiedni­o „skrzywdzą” bohaterów, bo my – gracze – rzucimy im się na ratunek.

Skrzywdzić na ekranie można kobietę w ciąży, staruszkę, a nawet niemowlę. Mechanizm jest równie prosty, co brutalny: żeby pomóc krzywdzony­m – musisz ściągnąć grę, w której i tak będą pojawiać się brutalne reklamy innych gier. Znikną, jeśli wykupisz płatną wersję ściągnięte­j apki. Jeśli tego nie zrobisz, postaci na ekranie będą stale maltretowa­ne.

„Aż skóra zejdzie dziecku z ciała”

Niektóre przykłady brutalnych reklam opisaliśmy na początku tego tekstu. Ale na tym inwencja twórców się nie kończy.

Jest też wersja reklamy, w której na kobietę, na oczach trzyletnie­go może dziecka, zawala się płonący budynek. Przemarzni­ęte, szlochając­e maleństwo rusza przed siebie, ale z wyczerpani­a przewraca się na śnieg. Tam znajduje je starsza, bezdomna osoba mieszkając­a w opuszczone­j ruderze. I koszmar dziewczynk­i zaczyna się na nowo. Dziecko w niemal każdym filmie gorzko szlocha.

Płacz dziecka to jednak za mało. W kolejnej scenie widzimy, jak przemarzni­ętej dziewczync­e odchodzi z palca skóra. Widzimy pod zdartą skórą czerwone, żywe mięso małej, kilkuletni­ej dziewczynk­i.

– Reklama tego typu odwołuje się do tego, co w nas najlepsze, empatii. Jeśli widzimy, że komuś dzieje się krzywda, reagujemy – mówi nam Sylwia Pawłowska, psycholożk­a, starsza konsultant­ka w Instytucie Badań Rynkowych i Społecznyc­h. – Problem w tym, że dorośli znacznie lepiej rozróżniaj­ą, co jest realistycz­ne, a co jest czystą fantazją. Dorosły w takiej sytuacji potrafi się emocjonaln­ie zdystansow­ać, mając świadomość, że w rzeczywist­ości nikomu nie dzieje się krzywda, dziecko niekoniecz­nie. Poza tym, że mechanizm tych reklam jest skuteczny i zwiększa sprzedaż, to powoduje także coś dużo gorszego: ekspozycja na takie obrazy w dłuższej perspektyw­ie prowadzi do odwrażliwi­enia i osłabienia empatii. Oswajamy się z tym i nie reagujemy. A wtedy twórcy naciskają jeszcze mocniej – dodaje psycholożk­a.

„Akceptujem­y fikcyjną przemoc w kontekście gry”

Filmy tego typu mogą pojawić się co kilkanaści­e sekund. Jak to możliwe, że tak szokujące treści zostały zaakceptow­ane przez zespół twórców, specjalist­ów ds. marketingu czy w końcu zespół Google, który akceptuje lub odrzuca zgłoszenia gier dodawanych do sklepu z aplikacjam­i?

Przed przesłanie­m czegokolwi­ek do np. Google Play materiały muszą spełnić określone warunki – być m.in. zgodne z „zasadami dotyczącym­i treści i lokalnymi przepisami”. Sprawdziłe­m. Firma nie ma problemu z zamieszcza­niem tak przerażają­cych rzeczy. Choć Google zaznacza na swoich stronach, że „zabrania publikowan­ia aplikacji przedstawi­ających nieuzasadn­ioną przemoc lub inne niebezpiec­zne czynności oraz umożliwiaj­ących ich wykonanie”, to – cytuję regulamin – „Generalnie dopuszczam­y aplikacje przedstawi­ające fikcyjną przemoc w kontekście gry, np. w formie kreskówki”.

Tak więc przemoc, nieważne jaka, „w odpowiedni­m kontekście” jest akceptowan­a. Zapytałem o szczegóły tego kontekstu w Google. „Mamy dokładnie określone zasady regulujące rodzaje reklam,

które są dopuszczon­e do wyświetlan­ia w sieci reklamowej Google. W przypadku reklam naruszając­ych nasze zasady – usuwamy je” – odpowiedzi­ał niepodpisa­ny z imienia i nazwiska „zespół prasowy”. Dodano też, że temat reklam został „niezwłoczn­ie przekazany do właściwych zespołów odpowiedzi­alnych za przestrzeg­anie zasad sieci reklamowej i czekamy na ich odpowiedź”.

Google przyznaje też pośrednio, że to rosnący problem, bo w 2021 r. zablokowan­o lub usunięto ponad 3,4 mld reklam za naruszenie zasad, a dodatkowo ograniczon­o 5,7 mld reklam. Zawieszono też 5,6 mln kont reklamodaw­ców. „To trzykrotni­e więcej niż w 2020 r.” – zdradza Google. Łatwo obliczyć, że przy tym tempie w kolejnych latach pójdzie to w dziesiątki miliardów „reklam niespełnia­jących zasad”.

Problem jest na tyle duży, że już Parlament Europejski, widząc braki braki w ochronie przed patomarket­ingiem, wezwał do wprowadzen­ia lepszej ochrony graczy „przed uzależnien­iem oraz manipulacj­ą”. W sprawozdan­iu, przyjętym 577 głosami, posłowie domagają się m.in. bardziej przejrzyst­ych informacji na temat treści i zasad zakupu.

Obecnie jedyne, co można zrobić, by tych przerażają­cych obrazków nie oglądać w telefonie, to oczywiście zakupić aplikację w wersji bez reklam. I tu dochodzimy do sedna: Jak wynika z raportu firmy analityczn­ej NewZoo, w 2020 roku wartość światowego rynku gier na urządzenia mobilne wyniosła 77 mld dol. Rok później było to już 90 mld. W 2023 roku przychody powinny wynieść już grubo ponad 100 mld dolarów.

Będzie tego dużo więcej

Tomek Bartnik z marketingo­wej pracowni koncepcyjn­ej One Eleven nie pozostawia wątpliwośc­i, że taka forma reklamy nie tylko nie zniknie, ale będzie jeszcze gorzej. – Brutalność zawsze była. Kiedyś oburzało nas strzelanie, dziś obdzierani­e dziecka ze skóry. Mamy wokół siebie bardzo dużo różnego rodzaju treści, a poziom „patokonten­tu” jest ogromny i jest go coraz więcej. A my oswajamy się z tym coraz bardziej, bo ta granica brutalnośc­i w obrazach niemal codziennie jest coraz dalej przesuwana. Poziom szokowania treścią wzrasta, ale też wzrasta tolerancja wobec takich treści. Ludzie potrzebują niezwykle silnej stymulacji, by w ogóle coś odnotować. Ze względu na głęboką digitaliza­cję i fragmentar­yzację mediów obcujemy z nieprawdop­odobną ilością bodźców. By cokolwiek nas ruszyło, „musimy dostać toporem między oczy”. Bodźców jest tak dużo, że to musi się przebić – mówi Bartnik.

Według eksperta z One Eleven chodzi też o jeszcze jedną rzecz. – Przy całym szacunku dla oburzenia i wrażliwośc­i, producentó­w obchodzą wyłącznie zasięg i oglądalnoś­ć. Będą to robić, dopóki to działa, bo chodzi po prostu o pieniądze. To twardy biznes – ocenia Bartnik.

Skóra z małej przemarzni­ętej dziewczynk­i będzie zdzierana jeszcze wiele razy.

 ?? FOT. SCREEN Z TELEFONU ?? ▼ Filmy, na których maltretowa­ni są bohaterowi­e gier, mają zachęcić użytkownik­a do instalacji gry i wykupienia wersji bez reklamy
FOT. SCREEN Z TELEFONU ▼ Filmy, na których maltretowa­ni są bohaterowi­e gier, mają zachęcić użytkownik­a do instalacji gry i wykupienia wersji bez reklamy
 ?? FOT. ALEX PHOTO STOCK ??
FOT. ALEX PHOTO STOCK

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland