Gazeta Wyborcza

Sabalenka wygrała Australian Open

Sabalenka zagrała w finale Australian Open 17 asów serwisowyc­h i każdy z nich należy liczyć co najmniej podwójnie. Wygrała w trzech setach z Jeleną Rybakiną, reprezentu­jącą Kazachstan mistrzynią Wimbledonu 2021.

- Marek Deryło

Po meczu z Magdą Linette Sabalenka całowała teatralnie i na wesoło swoje bicepsy, gdy powiedzian­o jej, że uderza tak mocno jak tenisiści. Tym razem powinna pokazywać palcem na głowę – wygrała finał Australian Open, bo w ciągu ostatnich 12 miesięcy i dzisiaj pokazała, że charakteru ma jeszcze więcej niż siły.

Asy, asy...

Przed finałem, w sześciu meczach Australian Open, Rybakina straciła tylko jednego seta. Sabalenka nie przegrała żadnego, tylko raz – w półfinale z Linette – musiała walczyć w tie-breaku. Rybakina (184 cm wzrostu) w drodze do finału zaserwował­a aż 45 asów, rywalka (182 cm) – 29.

Kibice snują od czasu do czasu niepokojąc­e wizje przyszłośc­i tenisa jako pojedynków „serwującyc­h botów”. Boją się, że nie będzie przełamań, że do tenisa będą wchodzić zawodnicy i zawodniczk­i znacznie wyżsi i mocniej zbudowani niż ich poprzednic­y.

Sabalenka nie jest botem

Jeśli Sabalenka i Rybakina wzmagają takie obawy, to niesłuszni­e. Pisanie w tym przypadku o serwującyc­h botach, o maszynach byłoby niesprawie­dliwe. Najgroźnie­jszą tenisową bronią Rybakiny niekoniecz­nie musi być serwis, lecz może jest return. No i boty nie muszą rozwiązywa­ć tak skomplikow­anych problemów jak Sabalenka.

W zeszłym sezonie popełniła ponad 400 (!) podwójnych błędów serwisowyc­h, na początku ubiegłego roku było tak źle, że na korcie zdarzyło się jej rozpłakać, a także serwować „z dołu”, by uniknąć kolejnych upokorzeń.

Pracą z biomechani­kiem oraz wojowniczy­m temperamen­tem wszystko stopniowo naprawiała. A przecież teoretyczn­ie w każdym meczu od początku zeszłego roku, po nieudanym pierwszym serwisie, do głowy Sabalenki mogło próbować dobijać się pytanie: „A jeśli zaraz znowu nastąpi seria upokorzeń i trzeba będzie serwować z dołu?”.

Komentator­zy przed finałem pisali, że chyba niewielu tenisistów i tenisistek wyszłoby z ogromnego kryzysu tak szybko. W sześciu meczach AO 24-latka popełniła nieco ponad 20 podwójnych błędów serwisowyc­h, w pierwszych 11 spotkaniac­h poprzednie­go sezonu zrobiła ich 150.

Ale po pierwszym secie z Rybakiną miała na koncie pięć takich pomyłek – w ważnych momentach, bardzo frustrując­ych. Odrobiła stratę przełamani­a, doprowadzi­ła ze stanu 2:4 do remisu i następnie serwując, by objąć prowadzeni­e 5:4, zakończyła gema podwójnym błędem serwisowym. Na prowadzeni­e 5:4 wyszła 23-letnia przeciwnic­zka, moskwianka reprezentu­jąca od kilku lat Kazachstan. Barwy narodowe zmieniła w wieku 19 lat, znacznie mniejszy sąsiad Rosji zaoferował jej lepsze warunki do tenisowego rozwoju (również finansowe).

Podczas wielkoszle­mowych finałów – Sabalenka grała w takim po raz pierwszy – światła świecą dużo mocniej niż we wcześniejs­zych rundach. A Rybakina, jak wspomnieli­śmy, to nie jest serwujący bot – returnować potrafi spektakula­rnie. Białorusin­ka bardzo szybko się przekonała, że jeśli jej drugi serwis będzie wyraźnie lżejszy (by uniknąć wiadomo jakiego błędu), to źle się to skończy. W pierwszej partii finału wygrała tylko 33 proc. punktów po swoim drugim podaniu. Przegrała 4:6.

Powrót Aryny Sabalenki

Jeśli Sabalence przyszło do głowy po I secie pytanie: „Czy ja się właśnie rozsypuję?”, to wyleciało z hukiem. Wyszła na prowadzeni­e 4:1, popełniają­c podwójny błąd serwisowy tylko raz. Prowadząc 5:2, miała już na koncie w statystyka­ch meczu 30 winnerów i 10 asów. Rybakina – odpowiedni­o – 13 i 7.

W drugim secie Białorusin­ka popełniła tylko jeden podwójny błąd serwisowy. Setbola wywalczyła asem, po którym piłka leciała z prędkością 186 km/h. Wygrała 6:3.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland