Trybunał Julii Przyłębskiej, czyli bezruch za żelaznym płotem
Tak naprawdę to, co jest stałe w TK, to żelazny płot, który odgradza sędziów od przechodniów na warszawskiej ulicy. Płot stoi tu od lat i jest symbolem tego Trybunału. Czego boją się ci sędziowie? Zwykłych obywateli?
A w środku nic się nie dzieje. Polacy nie mogą się doczekać na unijne pieniądze na Krajowy Plan Odbudowy, bo pan prezydent Andrzej Duda, wiedząc, że w Trybunale jest pat, postanowił nowelizację ustawy o Sądzie
Najwyższym przesłać do tegoż ciała, które jest martwe. A od przyjęcia tej nowelizacji zależy uruchomienie wypłat.
Na początku sześciu sędziów protestowało przeciw panowaniu Julii Przyłębskiej w Trybunale, uważając, że jej mandat się skończył. Kiedy palcem pogroził Jarosław Kaczyński, jeden z tych zbuntowanych sędziów Trybunału, Bogdan Święczkowski, się wycofał. Pan prezes rzekł, że według niego Julia Przyłębska jest prezesem, koniec kropka. A kto to kwestionuje, nie zna się na prawie albo też ma ambicje, żeby zostać jej następcą. Pan prezes wie, co uchwalał, bo przecież był wśród ustawodawców, i nikt nie może wbrew niemu twierdzić, że jego pupilce skończyła się kadencja.
Trybunał zastygł więc w bezruchu, ale kiedy Sąd Najwyższy chciał się zająć sprawą ułaskawienia byłych, ale też obecnych ministrów Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego, Julia Przyłębska natychmiast ruszyła do akcji i zażądała dokumentów od Sądu Najwyższego. Uczyniła to bardzo sprawnie, energicznie, z werwą. W przypadku wniosku prezydenta tak się nie dzieje.
Może dla dobra rodaków, może dla polskiej racji stanu Julia Przyłębska powinna stanąć przed lustrem i powiedzieć: no cóż, najważniejsze jest to, żeby Polska dostała pieniądze z KPO; moje stanowisko jest sprawą drugorzędną.
Ale tego chyba się nie doczekamy, bo jak ktoś jest ulubieńcem pana prezesa Kaczyńskiego, to tylko od pana prezesa zależy jego dalszy los. A ewangelista Mateusz, jak o nim kiedyś powiedział abp Jan Długosz na Jasnej Górze, nie ma nic do powiedzenia poza tym, że wszystkiemu jest winien Donald Tusk. A my za nieudolność premiera i za brak pieniędzy z Unii płacimy jak za zboże.
Racja stanu nakazywałaby Julii Przyłębskiej powiedzieć: to, czy jestem prezesem Trybunału, jest drugorzędne, najważniejsze, żeby Polska dostała pieniądze z KPO