Wspólna lista od zaraz
Czas wrócić do koncepcji wspólnej listy wyborczej opozycji. Jesteśmy bowiem w nowej sytuacji politycznej. Nigdy dotąd Jarosław Kaczyński nie deklarował aż tak wprost, że PiS zdobytej władzy już nie odda. I nigdy dotąd nie przyznał sobie tak brutalnego instrumentu, czyli partyjnej komisji weryfikacyjnej, by ten cel zrealizować.
„Rzeczpospolita nie może sobie pozwolić na to, by obóz patriotyczny te wybory przegrał” – zadeklarował niedawno prezes PiS w liście do Klubów „Gazety Polskiej” Europy Zachodniej. I dodał, że zwycięstwo opozycji oznaczałoby „koniec Polski”. Skoro więc zagrożone jest samo istnienie Polski, może on zrobić wszystko, by temu zapobiec. Po to jest komisja weryfikacyjna – pisowski trybunał mający w praktyce pozbawić szans wyborczych zarówno Donalda Tuska, jak i dowolną osobę z opozycji.
Ta grupa polityków PiS, zwana komisją, może zresztą „zdelegalizować”, czyli karać jako wspólników Putina, wszystkich ludzi, którzy podpadną władzy: z mediów, sądownictwa, społeczeństwa obywatelskiego, ze świata kultury i nauki. To jest bowiem potężny młot wymierzony w każdą i każdego, komu nie w smak obecna władza.
PiS wybrał więc drogę totalnej i pozaprawnej konfrontacji z niepisowskim społeczeństwem i jego rozmaitymi reprezentacjami. Jeśli odniesie wyborczy sukces, dokończy rozprawę z Polską mu przeciwną. I stanie się już tylko wewnętrznym brutalnym okupantem pozbawionym faktycznego mandatu społecznego.
W obliczu takich zagrożeń, gdy trzeba bronić fundamentów demokratycznego świata, by mieć w ogóle sposobność odbudowy demokracji, mało istotne stają się różnice światopoglądowe czy polityczne między opozycyjnymi partiami.
Wiedzą to zresztą wyborcy, stąd tak wielkie zainteresowanie marszem 4 czerwca w Warszawie. Wyjdziemy na ulice, by wspólnie sprzeciwić się groźbie okupacji Polski przez rodzimych putinoidów. Partie opozycyjne powinny dojrzeć do tej naszej zbiorowej mądrości i również wspólnie przeciwstawić się PiS w wyborach.
Szczęśliwie Kaczyński, dążąc do konfrontacji ze społeczeństwem ze strachu przed utratą władzy, to społeczeństwo lekceważy. Jak wielu autokratom również jemu strach odbiera rozum. Bo jest bardzo prawdopodobne, że tak nachalna próba delegalizacji za pomocą komisji wielkiej części społeczeństwa przeciwnego PiS skłoni nas wszystkich do tym gorętszej mobilizacji wyborczej. I przesądzi o naszej wygranej. Wspólna lista pomogłaby w zwycięstwie.