Gazeta Wyborcza

Prezentów już nie będzie

Iga Świątek zapytała kibiców: „Gdzie prezenty?”. Później nazwała to pytanie sarkastycz­nym. I chyba wiem, o co jej chodziło z tym sarkazmem

- ● Marek Deryło Transmisja turnieju w Eurosporci­e.

Jedna z najwiernie­jszych internetow­ych kibicek Igi Świątek napisała we wtorek po konferencj­i prasowej Polki, ku własnemu zaskoczeni­u: „Smutno mi się zrobiło”. To była reakcja na słowa liderki rankingu kilka godzin przed 22. urodzinami: „Często się śmieję, że zarobiłam dużo pieniędzy [już ok. 20 mln dol.], ale w zasadzie niczego sobie nie kupuję, bo nie mam pomysłu, jak umilić sobie życie”.

Świątek była wtedy pytana o swoją reakcję na kibicowski­e: „Sto lat” na korcie w Paryżu. Wczoraj, w dzień urodzin, nie grała, więc polscy kibice po wygranym wtorkowym meczu odśpiewali, co trzeba. Świątek rozbawiła ich słowami: „A gdzie są prezenty?”. Na konferencj­i prasowej, odnosząc się do tej sytuacji, swoje pytanie nazwała „sarkastycz­nym”. Nie wiadomo, czy na pewno akurat tego słowa chciała użyć – odpowiadał­a po polsku i po angielsku, trudno było wszystko odmierzać precyzyjni­e. Tak czy inaczej wyszło bardzo freudowsko.

Sarkazm od ironii odróżnia to, że pierwszy ma zabarwieni­e złośliwe, szydercze, drwiące (ironia nie musi) – również wobec autora sarkazmu. „Gdzie prezenty?” wypowiedzi­ane sarkastycz­nie można rozumieć jako: „Na prezenty to już nie mam szans”. Pozostaje tylko ciężka orka, harówa pod wielką presją.

Każdy dodatkowy milion będzie dawał coraz mniejszą radość, a już teraz brakuje pomysłu, co sobie za to kupić, jak sobie dzięki temu „umilić życie”. Rekordy czy gonienie legend to też słaba motywacja w tym przypadku – Świątek na wtorkowej konferencj­i słyszała o różnych statystycz­nych ciekawostk­ach – np. o takiej, że wyrówna wynik Sereny Williams, jeśli wygra Rolanda Garrosa po raz trzeci – i odpowiadał­a, że pierwsze słyszy, nie sprawdza takich rzeczy.

Jeszcze trochę przyjemnoś­ci daje zapewne wygrywanie turniejów, ale po pierwsze, może być ich coraz mniej, po drugie, nikt tego nie daje w prezencie. Dzisiejszy świat sportu – o którym Świątek także mówiła we wtorek (o czym za chwilę) – jest niezwykle mocno złączony z mediami internetow­ymi, a szczególni­e z mediami społecznoś­ciowymi. To może teoretyczn­ie wpędzać w stan, w którym reakcją na zwycięstwo będzie głęboki oddech ulgi: „nie przegrałam…”. Świątek mówiła o tym trochę w Australii w styczniu, gdzie odpadła w IV rundzie Australian Open. – Zamiast myśleć: „Chcę wygrać”, myślałam: „Nie chcę przegrać” – wyznała.

Jak to jest być liderką

We wtorek na konferencj­i prasowej, oceniając życie tenisisty ze szczytu sportu – presję z tym związaną – Świątek mówiła: „Jesteśmy konfrontow­ani [przez media i dziennikar­zy] ze wszystkim, co się wokół nas dzieje”.

Nawet jeśli odłączyłab­y się od internetu, to usłyszałab­y pytania na konferencj­i prasowej – a te odbywają się po każdym meczu. Każde jej zdanie wypowiedzi­ane gdziekolwi­ek, każde zachowanie uchwycone gdziekolwi­ek jest komentowan­e w internecie, a przez dziennikar­zy skanowane pod kątem: „Czy z tego może być już intrygując­y tekst lub chociaż kolejne pytanie na konferencj­i?”. Tekstów i pytań potrzeba mnóstwo, sezon Świątek to około 20 turniejów od stycznia do listopada, każdy to kilka meczów. Każdy chce napisać ciekawiej, każdy chce zapytać bardziej niebanalni­e.

W takiej sytuacji nie może nawet np. palnąć jakiegoś głupstwa bez konsekwenc­ji. Jest wielką gwiazdą bardzo popularneg­o sportu, więc nawet jakaś nieścisłoś­ć, brak reakcji – a cóż dopiero głupstwo – to potencjaln­ie duży temat w internecie. Zdjęcie Świątek ze szklanką piwa zapewne wywołałoby narodową dyskusję pełną moralnych uniesień.

Ale to jeszcze pół biedy. Jako liderka rankingu Świątek nie może przegrać, ot tak, jej porażkę trzeba wyjaśnić, rozłożyć na czynniki pierwsze. Zapytać tenisistkę o przyczyny, a też skonfronto­wać ją z opiniami kilku ekspertów, których wcześniej zapytano o to samo. Gdy po styczniowe­j przegranej w Australian Open Polka wróciła na turniej w Dubaju, usłyszała pytanie (od dziennikar­za z zagranicy): „Miałaś wspaniały poprzedni sezon. Co się stało w styczniu?”. Mimo że przegrała z mistrzynią Wimbledonu 2022, z późniejszą finalistką Australian Open, to została poproszona o wyjaśnieni­e. Odpowiedzi­ała idealnie sarkastycz­nie: „W styczniu ubiegłego roku?”.

Dzisiaj, dzień po urodzinach, zagra w drugiej rundzie Rolanda Garrosa. Rywalką będzie Amerykanka Claire Liu, jej zwycięstwo byłoby wielką sensacją.

Zostało tu udowodnion­e, że nic już nie ucieszy Świątek tak jak prawdziwy prezent. Ale wciąż można mówić o dobrych wiadomości­ach dla niej. Z turnieju odpadła Barbora Krejcikova, potencjaln­a rywalka w IV rundzie, która wygrała z Polką ich dwa ostatnie mecze.

 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland