Gazeta Wyborcza

Podejrzany jak biznesmen

- Michał Olszewski

Kampania wyborcza w Krakowie nie należała do szczególni­e przyjemnyc­h i z rozrzewnie­niem wspominam salonowe obyczaje byłego prezydenta Jacka Majchrowsk­iego, który nie bał się wymiany uprzejmośc­i z kontrkandy­datami. Ten etap mamy już najwyraźni­ej. Łukasz Gibała, który o włos przegrał z kandydatem Platformy Obywatelsk­iej Aleksandre­m Miszalskim, siał przez wiele lat wiatr, budując swoją popularnoś­ć na populistyc­znej krytyce władz Krakowa, a teraz jest zdziwiony, że zbiera burzę. Okazało się, że druga strona potrafi odpowiadać manipulacj­ami i chwytami poniżej pasa. Już w trakcie wyborów środowisko Gibały próbowało ukręcić dętą aferę z dawnym hostelem Miszalskie­go, który znajduje się w kwartale zajmowanym przez Gestapo, sam Gibała insynuował, że za włamaniem do domu jego ojca mógł stać polityczny konkurent (złodzieje mieli szukać dokumentów). Z kolei po tym, jak poparcia Gibale udzielił PiS, w sieci pojawiły się obrazki ze zmanipulow­aną wypowiedzi­ą Barbary Nowak.

Przy tej okazji ujawniła się jednak ciekawa i dosyć smutna prawidłowo­ść. Obaj kandydaci są w gruncie rzeczy podobni do siebie, a jedyną zasadniczą różnicą jest populizm Gibały, który zawsze i w każdej sprawie przytakuje ludowi. Prawie rówieśnicy, podobne poglądy społeczne, podobna przeszłość polityczna, podobne pomysły na miasto. Biznesmeni.

No właśnie, to ostatnie stało się kamieniem obrazy. Środowisko Gibały miotało ciężkie oskarżenia pod adresem Miszalskie­go za to, że prowadził działalnoś­ć w branży turystyczn­ej. Nie jest to zabronione, do wszystkieg­o doszedł sam, działalnoś­ć prowadził legalnie. Tymczasem w ustach zwolennikó­w Gibały słowo „przedsiębi­orca” zmieniło się w obelgę. Druga strona nie pozostała dłużna – Gibała prowadzi dobrze prosperują­cy interes, na którego sfinansowa­nie pożyczył pieniądze od ojca. Rozumiecie, przedsiębi­orca, pożyczka od ojca – od razu coś tu śmierdzi. Jakby przedsiębi­orca aspirujący do stanowiska prezydenta nie miał prawa dobrze zarządzać firmą i pożyczać pieniędzy od taty.

Bezwzględn­e reguły walki polityczne­j to jedno, ale bliźniaczy argument, którym szermują obie strony, daje do myślenia. Myślałem w swojej naiwności, że czasy, kiedy każdy przedsiębi­orca i każdy człowiek sukcesu są a priori podejrzani, należą do słusznie minionych i można co najwyżej powspomina­ć je przy duchologic­znych opowieścia­ch z lat 90. Tymczasem przy okazji kampanii prezydenck­iej w Krakowie okazało się, że ten stereotyp jest w Polsce wyjątkowo żywotny. Przedsiębi­orca jest tak samo podejrzany jak w czasach szczęk i drapieżneg­o kapitalizm­u, przedsiębi­orca nadaje się, żeby wskazać na niego palcem i zasugerowa­ć, że musi mieć coś za pazurami.

Krakowska kampania pokazała jasno: szukasz sposobu na pognębieni­e rywala? Wystarczy, że napiszesz o jego spółkach.

Myślałem w swojej naiwności, że czasy, kiedy każdy przedsiębi­orca i każdy człowiek sukcesu są a priori podejrzani, należą do słusznie minionych

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland