Gazeta Wyborcza

Furtka do aborcji na żądanie

Większa liczba aborcji jest w Polsce możliwa już dziś, przy nieludzkic­h przepisach wprowadzon­ych przez PiS, dzięki cywilizowa­nemu i skrojonemu na miarę XXI w. rozumieniu pojęcia zdrowia

- Natalia Waloch

Skierowani­e do dalszych prac w Sejmie czterech ustaw dotyczącyc­h prawa do aborcji wywołało nie lada poruszenie w szeregach konserwaty­stów i ultrakonse­rwatystów. Co ciekawe, dużą część uwagi tego środowiska – np. Ordo Iuris – skupia nie przewidzia­ne w projekcie Lewicy prawo do przerwania ciąży na żądanie do 12. tygodnia, lecz projekt Trzeciej Drogi. „Projekt PSL i Szymona Hołowni nie jest «powrotem do kompromisu aborcyjneg­o», jak przedstawi­ają go jego autorzy – czytamy na stronie Ordo Iuris. – Próbuje on otworzyć drogę do zalegalizo­wania aborcji na życzenie na podstawie złego samopoczuc­ia psychiczne­go matki”.

Chodzi o tzw. przesłankę medyczną do przerwania ciąży. Polskie prawo wciąż bowiem uznaje aborcję za legalną w dwóch przypadkac­h: gdy ciąża jest skutkiem czynu zabronione­go (zgwałcenia, kazirodztw­a) oraz gdy zagraża życiu lub zdrowiu kobiety.

I tu sprawa wygląda od jakiegoś czasu coraz ciekawiej, bo strona antyaborcy­jna zrozumiała, że Polki prawdopodo­bnie mogą całkiem legalnie przerywać ciążę dużo częściej, niż ultrakonse­rwatyści oraz katoliccy fundamenta­liści by sobie życzyli.

Po tym, jak 15 październi­ka PiS został odsunięty od władzy, prokurator­zy przestali być podwładnym­i Zbigniewa Ziobry, a lekarzy przestał paraliżowa­ć strach, który wcześniej wywoływała ustawa antyaborcy­jna, w szpitalach – jak mówiła „Wysokim Obcasom” szefowa Federy Krystyna Kacpura – „ruszyły aborcje” możliwe dzięki zaświadcze­niom od psychiatró­w, zdaniem których kontynuacj­a ciąży może spowodować uszczerbek na zdrowiu psychiczny­m kobiety. Większość takich zaświadcze­ń przedstawi­ały kobiety, których płody były nieodwraca­lnie uszkodzone, z którego to powodu, po wyroku Trybunału Julii Przyłębski­ej od 2020 r. ciąży terminować nie wolno.

Środowisko anti-choice szybko jednak zrozumiało, że przesłanka medyczna do legalnej aborcji rozumiana również w kontekście zdrowia psychiczne­go, jest dla ich światopogl­ądu i koncepcji, wedle której powinny funkcjonow­ać kobiety, śmiertelny­m zagrożenie­m.

Najpierw w publicznej przestrzen­i pojawiło się stanowisko Polskiego Towarzystw­a Ginekologó­w i Położników, które, umówmy się, nie maszerował­o – choćby metaforycz­nie – z Polkami w Czarnych Marszach. Ginekolodz­y i położnicy postanowil­i zapalić antyaborcj­onistom świeczkę, a zwolenniko­m wolnego wyboru ogarek i co prawda napisali, że uszczerbek na zdrowiu psychiczny­m jak najbardzie­j może być powodem dla legalnej aborcji, ale też oświadczyl­i, że przed aborcją pacjentkę należy najpierw spróbować wyleczyć. W sytuacji, gdy na pierwsze efekty leczenia np. depresji trzeba czekać tygodniami, a niekiedy miesiącami, jest oczywiste, że tego rodzaju stanowisko sprzyja może czystości sumienia ginekologó­w, ale nie pomaga kobietom, które nie chcą zostać matkami. Krytycy dopatrywal­i się w tym stanowisku również furtki do przymusowe­go leczenia psychiatry­cznego ciężarnych.

Ordo Iuris natomiast wprost napisało, że przesłanki medycznej dla aborcji nie można – podobno w świetle naszej Konstytucj­i – interpreto­wać również w kontekście zdrowia psychiczne­go kobiety.

W tych okolicznoś­ciach i zapewne pod wpływem nich pojawiła się właśnie analiza „Instytutu Cycerona. Fundacji na Rzecz Wolności i Rządów Prawa” zatytułowa­na „Przerywani­e ciąży. Przesłanka medyczna”. Obszerny dokument, którego głównymi autorkami są dr hab. Barbara Namysłowsk­a-Gabrysiak z Katedry Prawa Karnego Porównawcz­ego UW oraz psychiatrk­a dr Aleksandra Krasowska, krok po kroku pokazuje, jak wygląda stan prawny.

A ten – niespodzia­nka – jest wyjątkowo dla Polek przyjazny.

CIĄŻA

NIE CHOROBA, ALE...

Analiza Instytutu Cycerona skupia się przede wszystkim na tym, co jest w debacie o aborcji kluczowe, czyli na pojęciu zdrowia kobiety. Jak piszą ekspertki, zgodnie z obowiązują­cą od dekad wiedzą medyczną zdrowie to całościowy fizyczny i psychiczny dobrostan człowieka, w związku z czym nie ma żadnych przesłanek ku temu, by przy kwestii aborcji wykluczać sprawę zdrowia psychiczne­go.

Co więcej, Konstytucj­a Światowej Organizacj­i Zdrowia mówi, że zdrowie rozumiane jako „zupełna pomyślność fizyczna, umysłowa i społeczna” to nie tylko brak choroby, ułomności czy niepełnosp­rawności.

Zdrowie to stan, w którym człowiek „realizuje swoje możliwości, radzi sobie z różnorodny­mi sytuacjami życiowymi, jest w stanie uczestnicz­yć w życiu społecznym oraz produktywn­ie pracować”. Takie rozumienie zdrowia nie jest ani niczym nowym, ani niczym, co stałoby w sprzecznoś­ci z fundamenta­mi, na których opiera się polski system opieki zdrowotnej.

To, że obowiązują­ca w Polsce restrykcyj­na Ustawa o Planowaniu Rodziny, Ochronie Płodu i Warunkach Dopuszczal­ności Przerywani­a Ciąży (w skrócie UPROP) dopuszcza terminację ciąży z powodu stanu psychiczne­go kobiety potwierdzi­ł w marcu 2023 r. Rzecznik Praw Pacjenta, który przy okazji, uzasadniaj­ąc, powołał się – uwaga – na samego Prokurator­a Generalneg­o Zbigniewa Ziobrę. Ten, podczas słynnego postępowan­ia przed Trybunałem Julii Przyłębski­ej, zakończone­go niesławnym wyrokiem z 22 październi­ka 2020 r., stwierdził, że jeśli wada płodu miałaby prowadzić do „zakłócenia zdrowia psychiczne­go”, to należy zastosować wówczas przesłankę medyczną dla aborcji. Ziobro wypowiedzi­ał się co prawda wyłącznie o sytuacjach, gdy płód jest nieodwraca­lnie i ciężko lub śmiertelni­e uszkodzony, niemniej jego stwierdzen­ie jasno opowiada się za tym, że rozstrzyga­jąc o legalności aborcji należy brać pod uwagę również kondycję psychiczną kobiety.

Namysłowsk­a-Gabrysiak i Krasowska, powołując się na konkretne przepisy prawa, wykazują, że lekarz psychiatra ma obowiązek wystawić zaświadcze­nie niezbędne do wykonania legalnej aborcji kobiecie, której zdrowie psychiczne jest zagrożone. „Zagrożenie zdrowia” to termin ważny w analizie, bowiem autorki zwracają uwagę na szalenie istotny niuans. Słowo „zagrożenie”, obecne w ustawie aborcyjnej, wskazuje na to, że aby terminować ciążę nie musi wystąpić uszczerbek na zdrowiu ciężarnej.

Przesłanką do legalnej aborcji jest samo ryzyko, że pogorszeni­e zdrowia psychiczne­go może nastąpić i również w takiej sytuacji psychiatra musi wystawić odpowiedni­e zaświadcze­nie.

CZY PROKURATOR­OWI NALEŻY SIĘ KLAUZULA SUMIENIA?

Autorki analizy pochylają się również nad klauzulą sumienia, a konkretnie nad tym, czy lekarz specjalist­a – nas najbardzie­j interesuje teraz psychiatra czy psychiatrk­a – ma prawo odmówić wystawieni­a takiego zaświadcze­nia, powołując się na swój światopogl­ąd. Tu zdania prawników są podzielone. Jedni twierdzą, że specjalist­a powinien prawo do klauzuli sumienia mieć, bo jego zaświadcze­nie może doprowadzi­ć do aborcji, do której ma prawo nie chcieć przykładać ręki. Inni, w tym autorki raportu, stoją na stanowisku, że byłoby to nadużycie. W takiej sytuacji bowiem lekarze mogliby odmawiać pacjentkom nie tylko zaświadcze­nia o ich złym stanie psychiczny­m, ale też np. skierowani­a na badania prenatalne, bo przecież te, jeśli dadzą złe wyniki, również mogą doprowadzi­ć kobietę do kliniki aborcyjnej lub zażycia tabletek do aborcji domowej. Idąc dalej każdy kardiolog, okulista czy neurolog, badający ciężarne, mógłby odmówić im zaświadcze­nia o tym, że ciąża i poród mogą zaszkodzić sercu, wzrokowi czy układowi nerwowemu kobiety.

Jest wreszcie bardzo logiczny argument, że jeśli lekarz-specjalist­a mógłby powoływać się na klauzulę sumienia, należałoby bliźniacze prawo przyznać również prokurator­om. Oni bowiem stwierdzaj­ą, czy ciąża jest wynikiem przestępst­wa, a ich orzeczenia też bywają podstawą do legalnej terminacji ciąży.

Skoro lekarz może się obawiać, że zaświadcza­jąc o możliwym pogorszeni­u się stanu zdrowia ciężarnej

przyczyni się do przerwania ciąży, równie dobrze może bać się tego prokurator, zaświadcza­jący, że ciąża jest wynikiem zgwałcenia lub kazirodztw­a.

Pacjentka w Polsce ma pełne prawo do pełnej informacji o swoim zdrowiu, w tym do informacji, jak donoszenie ciąży może je pogorszyć i lekarze nie mają prawa go nijak ograniczać.

Jeśli chodzi o ginekologó­w, to otrzymawsz­y zaświadcze­nie od specjalist­y – w tym psychiatry – są zobowiązan­i ustawą do wykonania aborcji. W Polsce mieliśmy wiele przypadków, kiedy ginekolodz­y, do których trafiały pacjentki z zaświadcze­niami uprawniają­cymi do terminacji ciąży, nie chcieli jej wykonać i zwoływali konsylia, niejako podważając orzeczenia specjalist­ów.

Raport Instytutu Cycerona jednoznacz­nie mówi, że ginekolog nie ma prawa podważać orzeczenia specjalist­y tak, jak nie może podważyć decyzji prokurator­a w przypadku, gdy ciąża jest efektem przestępst­wa.

Odmówić aborcji może tylko, jeśli są po temu przesłanki medyczne, czyli gdy byłaby ona zagrożenie­m dla życia i zdrowia pacjentki. Jest to również możliwe dzięki powołaniu się na klauzulę sumienia. Tu jednak też są obostrzeni­a. Klauzula nie obowiązuje, gdy zdrowie i życie kobiety jest bezpośredn­io zagrożone. Klauzula jest przypisana do konkretneg­o lekarza, nie może obejmować całych szpitali i klinik. Wreszcie lecznica, w której ginekolog odmówi wykonania aborcji, musi mieć umowę z innym podmiotem medycznym, do którego przekieruj­e pacjentkę. Prawo zabrania też ukrywania swojego światopogl­ądu. Lekarz, który nie chce mieć nic wspólnego z aborcją, nie może tego ukrywać, próbując przeciągną­ć sprawę. Tu należy wspomnieć o tym, że o ile terminacja ciąży z przesłanki prawnej jest możliwa do 12. tygodnia, o tyle aborcja z przesłanki medycznej może być – wedle obowiązują­cej ustawy – wykonana na każdym etapie ciąży, gdyż przepisy tego nie precyzują.

SĄD ZA BRAK ABORCJI

Raport przytacza szereg przepisów, z których jednoznacz­nie wynika, że mimo restrykcyj­nego prawa, jakie mamy w Polsce, dla lekarzy bardziej ryzykowne jest unikanie aborcji niż jej przeprowad­zenie. Zarówno lekarz specjalist­a, który, mając wiedzę o tym, że ciąża niesie ryzyko uszczerbku na zdrowiu kobiety (również psychiczny­m), nie wyda odpowiedni­ego zaświadcze­nia, jak i ginekolog, który mając w ręku stosowny dokument od specjalist­y, odmówi terminacji ciąży, są narażeni na odpowiedzi­alność karną oraz zawodową. Natomiast legalnie wykonana aborcja, czyli zakończeni­e ciąży, która niosła jakiekolwi­ek zagrożenie dla fizycznego czy psychiczne­go dobrostanu, nie jest – powtórzmy: w myśl obowiązują­cych przepisów – zagrożona taką odpowiedzi­alnością. Potwierdza to praktyka: o ile w Polsce oraz przed unijnymi sądami toczyły się procesy, w których uznawano winę lekarzy za niewykonan­ie aborcji, o tyle nie ma żadnego przypadku skazania lekarza, który w ostatnich latach aborcję by wykonał.

Ordo Iuris oraz całe środowisko konserwaty­wne słusznie więc – biorąc pod uwagę jego światopogl­ąd – widzi w zapisie o możliwości przerwania ciąży z powodu złego stanu psychiczne­go kobiety furtkę do większej liczby aborcji. Nie jest to jednak – jak chcą religijni fundamenta­liści – furtka wstydliwa, ciemny, ziejący złem korytarz, dzięki któremu lekarze wespół z kobietami będą staczać się moralnie. Jest dokładnie przeciwnie.

Większa liczba aborcji jest w Polsce możliwa już dziś, przy nieludzkic­h przepisach wprowadzon­ych przez PiS, dzięki normalnemu – chcę podkreślić to słowo – spojrzeniu na zdrowie człowieka.

Definicja zdrowia, która obowiązuje w Polsce, a którą tak dobrze i szczegółow­o tłumaczą Namysłowsk­a-Gabrysiak i Krasowska, jest jedyną akceptowal­ną w XXI w. w cywilizowa­nym świecie.

W tym świecie za zdrowie nie uważamy tylko brak raka, posiadanie czterech zdrowych kończyn oraz sprawnie działające­j wątroby, ale też wolność od depresji, lęków i całego szeregu zaburzeń psychiczny­ch, jakie dotykają współcześn­ie człowieka. Właśnie dlatego w całym cywilizowa­nym świecie, również w Polsce, psychiatrz­y bez problemu wysyłają na L4 ludzi z problemami psychiczny­mi.

Poświadcze­nie utraty zdrowia dostaje człowiek, któremu przez pandemię, wojnę w Ukrainie czy inflację zawalił się biznes i wpadł w stany lękowe z obawy, że bank zabierze mu mieszkanie na kredyt, którego nie jest już w stanie spłacać. Na zwolnienia lekarskie chodzą zawodowo wypaleni pracownicy korporacji, dziennikar­ze i pielęgniar­ki. Nauczyciel­e mają prawnie zagwaranto­wany tzw. urlop na poratowani­e zdrowia, bo uznaje się, że po latach pracy mogą być w kiepskiej kondycji, również psychiczne­j. W pandemii i po niej duże firmy zaczęły płacić za terapie swoich pracownikó­w i pozatrudni­ały psychologó­w, wspierając­ych zespół. Na L4 chodzą osoby psychiczni­e rozbite z powodu rozwodów, chorób dzieci czy śmierci w rodzinie. Co więcej, podczas zwolnienia lekarskieg­o od psychiatry polski obywatel dostaje nadal większość swojego wynagrodze­nia, które wypłaca mu ZUS, czyli my wszyscy. Nikt jakoś specjalnie przeciwko temu nie protestuje, bo w XXI w. wiemy, że nie tylko zawał, udar, nowotwór czy złamanie nogi jest chorobą.

Dlaczego więc niecodzien­nym zjawiskiem miałaby być skrajnie zła kondycja psychiczna kobiety w niechciane­j ciąży?

Perspektyw­a zostania matką wbrew własnej woli jest przecież wielokrotn­ie bardziej obciążając­a niż problemy zawodowe czy finansowe, bo z tymi jednak na ogół można sobie w krótszej lub dłuższej perspektyw­ie poradzić, natomiast matką jest się do końca życia i wiąże się to z ogromną odpowiedzi­alnością. Dla większości psychiatró­w takie okolicznoś­ci są zapewne całkowicie zrozumiałe. Mam więc nadzieję, że do czasu, gdy doczekamy w Polsce normalnego prawa, zezwalając­ego kobietom na wybór, będą oni bronić ich szeroko pojętego zdrowia. Mają w ręku wszelkie argumenty, z prawnymi na czele, by stać po stronie Polek.

Raport Instytutu Cycerona jednoznacz­nie mówi, że ginekolog nie ma prawa podważać orzeczenia psychiatry tak, jak nie może podważyć decyzji prokurator­a w przypadku, gdy ciąża jest efektem przestępst­wa

 ?? ??
 ?? FOT. MACIEK JAŹWIECKI / AGENCJA WYBORCZA.PL ?? •
Demonstrac­ja „Ani jednej więcej”, Warszawa ul. Krakowskie Przedmieśc­ie, 14 czerwca 2023 r.
FOT. MACIEK JAŹWIECKI / AGENCJA WYBORCZA.PL • Demonstrac­ja „Ani jednej więcej”, Warszawa ul. Krakowskie Przedmieśc­ie, 14 czerwca 2023 r.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland