Nihilizm, cynizm, sarkazm, orgazm
Osiem i pół rzeczy, które chcielibyście wiedzieć o„Zakochanych wRzymie” Woody’ego Allena, ale nie mieliście kogo o nie zapytać
1.
Ten film jest jak zbiór opowieści. Pierwotnie miał się nazywać „The Bop Decameron”, co byłoby oczywistym nawiązaniem do „Dekamerona” (wyd. 1471) Giovanniego Boccaccia, w którym siedem kobiet i trzech młodzieńców w roku 1348, uciekłszy z Florencji przed zarazą, w podmiejskiej willi opowiada sobie w ciągu dziesięciu dni sto historyjek.
UAllena opowiastki są cztery, krzyżują się ze sobą. Ich narratorem jest rzymski policjant z Piazza Venezia – kieruje tam ruchem z taką swadą, jakby „kierował” całym życiem przejeżdżających. W pierwszej opowiastce znany amerykański architekt John (Alec Baldwin), wróciwszy do Rzymu, gdzie mieszkał w młodości, poznaje początkującego architekta Jacka (Jesse Eisenberg), w którym widzi siebie sprzed lat. Jack ma dziewczynę Sally (Greta Gerwig), ale zakochuje się w jej neurotycznej przyjaciółce, bardziej mitomance niż aktorce – Monice (Ellen Page). John ostrzega Jacka przed Moniką: może przeżył kiedyś podobną przygodę?
Wopowiastce drugiej emerytowany nowojorski reżyser operowy Jerry (Woody Allen) przylatuje do Rzymu z żoną psychoanalityczką Phyllis (Judy Davis), by poznać Włocha Michelangelo (Flavio Parenti), którego chce poślubić ich córka Hayley (Alison Pill). Przy okazji odkrywa, że ojciec narzeczonego – przedsiębiorca pogrzebowy Giancarlo (Fabio Armiliato) – genialnie śpiewa arie operowe, lecz wyłącznie pod prysznicem.
Bohaterem trzeciej historyjki jest nudny urzędnik Leopoldo Pisanello (Roberto Benigni), który niespodziewanie, także dla siebie, staje się celebrytą: media dopytują się nawet o menu jego śniadania. Pisanello rozdaje autografy iwystępuje w telewizji, nie wie tylko, skąd wzięła się jego popularność.
Wczwartej opowiastce młode włoskie małżeństwo zprowincji – Milly (Alessandra Mastronardi) iAntonio (Alessandro Tiberi) – przyjeżdża do stolicy. On ma tu przedstawić żonę pruderyjnym krewnym, dzięki którym dostanie intratną posadę. Tymczasem Milly, idąc do fryzjera, gubi się w mieście, dzięki czemu rychło staje się przedmiotem adoracji ze strony gwiazdora filmowego Luki Salty (Antonio Albanese), który, odziwo, jest brzydki i zakompleksiony. Za to Antonia nachodzi w hotelu prostytutka Anna (Penélope Cruz). Młodzieniec prosi ją, by pod nieobecność żony udawała ją przed jego rzymską rodziną.
2.
Skąd wzięły się te pomysły filmowe? Ze słynnej szuflady Woody’ego Allena. Albowiem Allen ma wdomu szufladę, do której wrzuca luźne kartki z zapisanymi pomysłami (pomysł „Końca zHollywood” z 2002 roku zapisał na pudełku od zapałek, korzysta też z notesu, zktórym się nie rozstaje). Mówi wwywiadach, że wyciągając później te kartki, często dziwi się, jak mógł mieć tak głupie koncepty. Jednak w tym przypadku był zadowolony zdwóch pomysłów: „facet może śpiewać tylko pod prysznicem” (ów pomysł wziął się pewnie stąd, że Allen uwielbia myśleć o planowanym filmie pod gorącym prysznicem, wytrzymuje tak nawet do 45 minut) i „gość nagle staje się sławny i nie wie dlaczego”. Allen zapewnia, że klejąc ze sobą w scenariuszu owe historie, nie ma pojęcia, jaki sens nadadzą one całości. Filmy kręci w cyklu rocznym. Zawsze wczerwcu otwiera szufladę, wyciąga kartki zpomysłami i zastanawia się, co z tego chciałby zrobić.
3.
Allen, reżyser przez prawie 50 lat kojarzony zNowym Jorkiem, od początku XXI wieku uprawia „kino turystyczne”. Twierdzi, że w Stanach nie jest w stanie zebrać pieniędzy na film, awEuropie tak – tu go przecież kochają.
Dlaczego nakręcił film wRzymie? Bo jego włoscy dystrybutorzy od dawna prosili go: – Przyjedź do nas izrób coś tutaj! Wkońcu wspólnie udało im się zgromadzić niezbędne do tego pieniądze. Allen od dawna chciał nakręcić film tam, gdzie pracował wcześniej jego ukochany Federico Fellini.
„Kino turystyczne” zaczęło się od „Wszystko gra” (2005). Akcja tego filmu działa się pierwotnie wNowym Jorku, ale Allen dostał brytyjskie fundusze, pod warunkiem że przeniesie ją do Londynu. Na Wyspach dzieją się też: „Scoop – gorący temat” (2006), „Sen Kassandry” (2007) i „Poznasz przystojnego bruneta” (2010). Potem dostał propozycje z Hiszpanii i zFrancji, powstały więc „Vicky Christina Barcelona” (2008) i „Opółnocy w Paryżu” (2011). O pierwszym z tych filmów cierpko wyrażał się, być może z zazdrości, Pedro Almodóvar, za scenariusz drugiego Allen dostał Oscara, którego, swoim zwyczajem, nie odebrał osobiście, gdyż unika Hollywoodu (i od 24. roku życia korzysta z pomocy psychologa).
Teraz szykuje film rozgrywający się w San Francisco, m.in. z Cate Blanchett i ponownie z Alekiem Baldwinem. Ale na pewno wróci jeszcze do Europy. Pamiętajmy, że w „Przejrzeć Harry’ego” (1997) druga żona pisarza Harry’ego Blocka (Allen) psychiatra Joan (Kristie Alley) krzyczy na niego: – Całe twoje życie to nihilizm, cynizm, sarkazm i orgazm. Na co Block odpowiada spokojnie: – Z takim sloganem mógłbym nawet wygrać wybory we Francji.
4.
Mówi, że przed zdjęciami do filmu nie znał dobrze Rzymu. Wszystkie lokalizacje wybrał jego scenograf Luca Tranchino. Allen miał świadomość, że grały już w dziesiątkach filmów, nie tylko włoskich. Liczył jednak, że za sprawą znakomitego operatora Dariusa Khondji (to on zRomanem Polańskim zrobił w 1999 roku „Dziewiąte wrota”) Koloseum czy Piazza Navona nie będą wyglądały na ekranie pocztówkowo. Pojawia się na nim także fontanna di Trevi, ale nikt do niej nie wchodzi, więc trudno mówić o nawiązaniu do „Słodkiego życia” (1960). Jeśli idzie o Felliniego, to mamy tu raczej ukłon w stronę „Białego szejka” (1952), w którym bohaterka, podob-
nie jak Milly u Allena, przyjechawszy z mężem do Rzymu, spotyka swego idola, w tamtym przypadku nie aktora, lecz bohatera fotopowieści.
Ulubionym włoskim miastem Allena nie jest jednak Rzym, lecz Wenecja – to tu, w grudniu 1997 roku, w atmosferze skandalu, poślubił młodszą od siebie o 35 lat Koreankę Soon-Yi Previn, adoptowaną córkę swej niedawnej partnerki Mii Farrow (następnego ranka, po romantycznej przejażdżce gondolą, udali się na miesiąc miodowy do Paryża), to tu we „Wszyscy mówią kocham cię” (1996) jako pisarz Joe uwodził, poczynając od wspólnego joggingu, piękną Van (Julia Roberts).
4,5.
Wyszczekana rzymska prostytutka to prawie symbol tego miasta, zresztą wielbiony przez kino. U Allena miała ją ponoć grać Noomi Rapace (Lisbeth Salander ze szwedzkiego „Millennium”). Ostatecznie rolę dostała Penélope Cruz, nagrodzona Oscarem za choleryczną byłą żonę Javiera Bardema w„Vicky Christina Barcelona” (2008). Jako dziwka świetnie prezentuje się wwyzywającej czerwonej sukni. Nic dziwnego, że z jej usług korzysta cała miejska wierchuszka.
Cruz jest tu jakby spadkobierczynią Anny Magnani, prostytutki z „Mamma Roma” (1962) Piera Paolo Pasoliniego, próbującej ocalić syna. Przypomina też krewkie Sophię Loren i Ginę Lollobrigidę, choćby z filmów Vittorio de Siki.
5,5.
„Zakochani w Rzymie” to kolejny dowód fascynacji Allena muzyką. Nie każe jej pisać do filmów, używa utworów klasyków, choć jego mistrz Ingmar Bergman twierdził, że połączenie muzyki i filmu to barbarzyństwo.
Tu Allen zaangażował Fabio Armiliato – słynnego tenora z Genui, który występował m.in. wLa Scali iwMetropolitan, w operach Paryża iTokio – z powodu jego fascynującego śpiewu i niezłej angielszczyzny. Jednak, co powszechnie wiadomo, bardziej niż operę Allen kocha jazz, któremu złożył hołd w „Słodkim draniu” (1999), filmie ogitarzyście jazzowym zlat 30. (Sean Penn). Sam od dawna gra na klarnecie. Do 1997 roku z grupą przyjaciół muzyków ćwiczył wnowojorskim Michael’s Pub. Gdy został zamknięty, przenieśli się do kawiarni w hotelu Carlyle, na skrzyżowaniu Siedemdziesiątej Piątej Ulicy iMadison Avenue. Można wejść na ich próbę wkażdy poniedziałek, za kwadrans 21. Bilet kosztuje 45 dolarów.
6,5.
„Zakochani w Rzymie” to piąte – od 1990 roku – spotkanie Allena zAustralijką Judy Davis, októrej powiedział kiedyś: „Prawdopodobnie najlepsza aktorka filmowa świata (...) Zawsze jest dziesięć razy lepsza niż rola, którą dla niej napisałem. Wraca do swojej przyczepy i nie widać jej ani nie słychać aż do chwili, kiedy pojawia się ponownie”. Davis to koleżanka Mela Gibsona, zktórym grała w szkole teatralnej w „Romeo i Julii”, to ją i Julie Christie Sydney Pollack testował, nim w„Pożegnaniu z Afryką” (1985) obsadził Meryl Streep.
Davis jak mało kto zna zasady współpracy Allena z aktorami: żaden nie dostaje pełnego tekstu scenariusza, tylko strony ze scenami z jego udziałem. Allen mówi: – Na planie staram się unikać obsady, bo oni zwykle zadają mi pytania, na które nie znam odpowiedzi albo nie chcę ich udzielić.
Nigdy nie gratuluje aktorom udanego występu, zwraca się do nich jedynie wtedy, gdy uważa, że dana scena powinna wyglądać inaczej. Dłużej, w drodze wyjątku, rozmawiał zDiane Keaton i Scarlett Johansson. O każdej znich powiedział kiedyś: – Należy do kategorii osób, które zawsze mnie przegadują. Nieważne, co powiem, ona zawsze ma gotową ripostę.
7,5.
Emerytowany nowojorski reżyser operowy Jerry to pierwsza rola Allena u Allena od „Scoop – gorący temat” (2006), gdzie, jako drugorzędny magik Splendini („Wychowałem się wwyznaniu mojżeszowym, ale nawróciłem się na narcyzm”), wspierał radą dziennikarkę Scarlett Johansson tropiącą milionera mordercę, zaś w finale ginął wwypadku samochodowym. Mówi, że gra, gdy wtekście jest coś dla niego. A aktorsko jest ograniczony do dwóch rodzajów postaci: intelektualistów inieudaczników. W„Zakochanych wRzymie” odnosi się wrażenie, że starzejący się Allen tęskni za romantycznymi scenami z ładnymi aktorkami, które dawniej wybierał sobie za partnerki. Nieco rozgoryczony żartuje, że teraz zostały mu role odźwiernych i ojców narzeczonych.
Co napisał dla siebie tym razem? Najlepsze partie dialogowe: Jerry celowo przekręca imię lewackiego narzeczonego córki – Michelangelo, idworuje sobie z fachu jego ojca (przedsiębiorca pogrzebowy!). Allen twierdzi, że gdyby film dział się wNowym Jorku, to on grałby rolę Benigniego, zaś gdyby był młodszy, wziąłby rolę Eisenberga.
8,5.
Wywiady towarzyszące premierze „Zakochanych w Rzymie” potwierdzają, że Allen wciąż jest sceptykiem: – Pracuję nad filmem przez rok. Piszę go. Pracuję z aktorami. Montuję materiał, podkładam muzykę. I potem już nie chcę tego więcej oglądać.
Bo ilekroć Allen zaczyna film, wyobraża sobie, że będą z tego nowi „Złodzieje rowerów”, „Towarzysze broni” czy „Obywatel Kane”. A kiedy jest już po wszystkim, modli się jedynie o to, żeby nie czuć zażenowania. Uważa, że osiąga góra 50-60 proc. tego, co zamierzył. Zaraz jednak łapie do swej twórczości należyty dystans: – Chciałbym nakręcić wielki film, pod warunkiem że nie przepadnie mi rezerwacja w ulubionej restauracji.
Bo Allen ma przecież żart na każdą okazję. Podczas jednego z numerów scenicznych (Allen zaczynał karierę na estradzie) wyciągał zegarek kieszonkowy i pokazując go widzom, mówił: – To bardzo ładny zegarek. Z tarczą z macicy perłowej. Wyglądam z nim jak Włoch. Mój dziadek sprzedał mi go na łożu śmierci.