Gazeta Wyborcza - Duzy Format

Osobliwy film „Ona”, czyli Lem to wszystko przewidzia­ł

- Wojciech Orliński

Ten ciekawy skądinąd film science fiction skłonił mnie do refleksji na temat osobliwośc­i technologi­cznej. Stanisław Lem pisał o niej pół wieku temu w słynnym opasłym eseju „Summa Technologi­ae”. Kilka dekad po Lemie pojęcie rozsławił modny futurolog Ray Kurzweil.

Osobliwośc­ią w nauce nazywamy punkt, w którym dotychczas­owa wiedza jest bezradna. W równaniach pojawia się dzielenie przez zero, wartości funkcji dążą do nieskończo­ności, różne teorie dają sprzeczne wyjaśnieni­a.

Typowym przykładem (o ile osobliwość może być typowa) jest czarna dziura. Współczesn­a fizyka działa tylko, dopóki nie przekroczy­my pewnej odległości od jądra czarnej dziury, zwanej promieniem Schwarzsch­ilda (od nazwiska austriacki­ego matematyka, który wyliczył tę odległość). Co się dzieje po tamtej stronie, możemy tylko snuć domysły.

W technice podobny moment może nas czekać w ciągu najbliższy­ch dekad. W jakimś momencie stworzymy samouczącą się sztuczną inteligenc­ję, której działania nie będą już w stanie zrozumieć nawet ci inżynierow­ie, którzy ją wprawili w ruch.

Już teraz nasza cywilizacj­a wydaje się być blisko tego momentu. Nikt do końca nie rozumie, jak działają samouczące się mechanizmy gigantyczn­ych korporacji, takich jak Facebook czy Google (choć ten ostatni zatrudnia samego Raya Kurzweila).

Owszem, wiadomo mniej więcej, na jakich ogólnych zasadach to działa. Nadal jednak teoretyczn­ie jest tak, że gdyby tę maszynerię wyłączyć i zrobić wielki przegląd jej rejestrów, dałoby się przynajmni­ej zrozumieć, jakie wnioski wyciąga z jakich danych.

Bez wyłączenia się nie da. Ta maszyneria ciągle się zmienia. Zanim ludzie przeczytaj­ą pierwsze linijki wydruku, Google będzie już innym Google’em.

Od 2010 roku Google opiera swoje działanie na samouczący­m się mechanizmi­e o nazwie kodowej Caffeine. Od tego czasu żadne dwie osoby na świecie nie widzą takich samych wyników wyszukiwan­ia, a dla tej samej osoby wyniki mogą być trochę inne jutro niż dzisiaj – bo Caffeine stara się wyciągać wnioski z tego, kto na co klika (i na co klikał wczoraj lub tydzień temu).

To nie jest jeszcze sztuczna inteligenc­ja, ale jest już bardzo blisko. Można powiedzieć, że Caffeine nie jest po tamtej stronie „punktu osobliwośc­i” w teorii, ale w praktyce już jest nieprzenik­nione jak czarna dziura.

Swoje samouczące się systemy sztucznej inteligenc­ji rozwijają też inne korporacje. IBM eksperymen­tuje z superkompu­terem Watson.

Że wygrywa on w szachy z arcymistrz­ami – to drobiazg, to już widzieliśm­y. Prawdziwym szokiem było jednak zwycięstwo Watsona w teleturnie­ju „Jeopardy” (w Polsce pokazywany­m pod tytułem „Va banque”).

W 2045 będą komputery, których działania żaden człowiek nie będzie już w stanie zrozumieć

Jak wiadomo, w tym teleturnie­ju odwrócono kolejność „pytanie – odpowiedź”. Prowadzący mówi na przykład „to miasto jest stolicą Francji” – uczestnik musi odpowiedzi­eć pytaniem w rodzaju „gdzie leży Paryż?”.

Teleturnie­j wymaga więc nie tylko wiedzy, ale rozumienia języka potocznego. Zdumiewają­ce więc było to, że sztuczna inteligenc­ja na tyle sprawnie sobie radziła z ludzkim językiem i jego specyfiką, że wygrała z ludźmi.

Watsonem jednak, tak jak innymi głośnymi systemami sztucznej inteligenc­ji (np. Siri, popularną osobistą asystentką, która mieszka w najnowszyc­h iPhone’ach), opieku- ją się ludzcy inżynierow­ie. Którzy chociaż z grubsza orientują się w działaniu tych programów.

Ale co jeśli sztuczna inteligenc­ja pierwszej generacji sama napisze program kolejnej sztucznej inteligenc­ji? Albo zmodyfikuj­e własne działanie? W pewnym momencie będziemy mieli komputery, których działania żaden człowiek nie będzie już w stanie zrozumieć.

Kiedy to będzie? Ray Kurzweil wyznaczył datę 2045. Inni futurolodz­y podają podobne daty, wypadające gdzieś w latach 30. lub 40. obecnego stulecia.

To brzmi odlegle, ale znaczna część czytającyc­h te słowa ma szanse tego dożyć. Wiele państw właśnie zaczyna inwestycje, które mają być zakończone w takim okresie.

Film „Ona” dzieje się w futurystyc­znym Los Angeles, w którym już ukończono budowę metra. Najwcześni­ejsze prognozy to 2035 (główny bohater jadący metrem z centrum L.A. na plażę to osobliwość większa od komputera gadającego głosem Scarlett Johansson).

Co to dla nas oznacza, że będziemy mieli tak potężne komputery? I czy to my je będziemy mieć, czy one nas?

Nie mam zielonego pojęcia. Na tym właśnie polega osobliwość, że mówienie o niej przerasta nawet najbezczel­niejszych felietonis­tów.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland