Czy piekło jest puste Zły nie patrzy woczy
Rozmawiałem z dziewczyną, którą ksiądz wysłał do egzorcysty. A chodziło tylko o to, że nie mogła uwolnić się od myśli o chłopaku, z którym zerwała
Z dominikaninem, ojcem Maciejem Biskupem, przeorem klasztoru w Szczecinie, rozmawia Marcin Wójcik
„Szatan” mam pisać małą czy dużą literą?
– To imię własne, on jest osobą, więc dużą.
A skąd to słowo?
– Z hebrajskiego „satan” znaczy oskarżyciel, przeciwnik; to anioł, który zbuntował się przeciwko Bogu, nie chciał uznać, że istnieje dzięki Niemu. Bóg wygnał go z nieba, a on przeniósł się do otchłani zwanej piekłem.
Czy Szatan ma rogi?
– Rzeczywiście, przedstawiamy go jako stwora z rogami i kopytami. Przez to traktujemy go z przymrużeniem oka, jest śmieszny, to Boruta z zamku w Łęczycy.
No to ma rogi czy nie?
– Nie ma, bo jest bytem duchowym. Nigdy nie przybrał ciała, jak Bóg, który przyszedł na ziemię, stając się człowiekiem. Malowanie Szatanowi rogów to grzech powszechny katechetów i księży. Infantylizacja Szatana to umniejszanie jego mocy i usypianie naszej czujności.
Więc i skrzydeł nie ma.
– Nie ma. Anioły też nie mają. Kojarzą nam się z wolnością i chcąc tę wolność zilustrować, dorysowaliśmy im skrzydła. A Szatanowi nie powinniśmy rysować skrzydeł, bo nie jest wolny, jest zdeterminowany do tego, żeby zwyciężać człowieka, przeciwstawiać się Bogu, jest zdeterminowany swoją złością.
Czy anioły nie są zdeterminowane swoją dobrocią?
– Dobroć jest czymś naturalnym.
Kiedy urodził się Szatan?
– Kiedy Bóg stworzył anioły. A według Księgi Rodzaju stworzył je szóstego dnia, zaś siódmego odpoczywał.
Po raz pierwszy spotykamy Szatana węża na drzewie, kiedy kusi Ewę. Potem o Szatanie mówi Jezus. Do Piotra sprzeciwiającego się wizji Mesjasza pokornego powiedział: „Zejdź mi z oczu, Szatanie”.
Jezus wiedział, że Szatan działa subtelniej, niż nam się zdaje.
Czyli jak?
– Skrywa się pod pozorami – wmawia nam, że coś jest dobre. Działa na nasze emocje, wyobraźnię. Sieje w nas niepokój, a niepokój rozbija, przez co stajemy się słabsi. Namawia nas niby do dobrego, na przykład do zwiększenia postów, i tak podnosimy porzeczkę, że nie jesteśmy w stanie dotrzymać złożonych postanowień.
Z Szatanem nie rozmawia się jak z Bogiem, czyli twarzą w twarz. Szatan ciągle coś przed nami ukrywa, nie patrzy nam w oczy. Nie jest zdolny do dialogu, on prowadzi monolog. Przez brak zdolności do otwarcia na inne stworzenia i Boga Szatan jest piekielnie samotny.
Jezus wpędził Szatana w stado świń, a one rzuciły się z urwiska do morza. Czy w późniejszych wiekach udało się komuś wpędzić Szatana w świnie?
– Nie słyszałem o takim przypadku.
Awczłowieka może wejść?
– Może zawładnąć naszą wolnością, tak sparaliżować wolę, że już nie my wybieramy.
Czyli nie wchodzi w człowieka wsensie dosłownym – tak, że ludzkie ciało staje się ciałem Szatana.
– Zdarza się wprawdzie, że o kimś mówimy „diabeł wcielony”, ale wcielenie Szatana nie miało miejsca. Może dręczyć ludzkie ciało – niekiedy dotkliwie, ale nie może nim zawładnąć.
Sceny znane z filmów o egzorcyzmach, w których Szatan zawłaszcza ciało człowieka, są przerysowane?
– Na to wygląda. Duchowe cierpienie takich osób jest bardziej przerażające, ale ono nie nadaje się na ekrany, jest mniej widowiskowe.
Czy diabeł, czart, demon to to samo co Szatan?
– To ten sam byt, różnica tkwi w znaczeniu słów. „Satan” znaczy oskarżyciel. W Biblii pojawiają się jeszcze: Zły, Antychryst, Władca Tego Świata. W Polsce powinniśmy rzadziej używać słowa „Szatan”, a częściej „Diabeł”, od „diabolos”, czyli dzielący, złorzeczący. Proszę zobaczyć, jak podzielone jest społeczeństwo. Jak często sobie złorzeczymy – nie tylko w polityce, ale i w Kościele. Może już rzadziej mówimy: „Idź do diabła”, ale to nie zmienia faktu, że sobie złorzeczymy, zamiast błogosławić. I nie doszukujemy się w człowieku dobra, tylko zła. Powiedzenie, że ktoś jest z gruntu zły, jest totalnie niechrześcijańskie.
Robimy tym przysługę Szatanowi, bo podkreślamy jego moc, jakby śmierć Chrystusa była daremna. I dzielimy świat na dwie części – świat zły i świat dobry. Zły stworzył Szatan, dobry stworzył Bóg. To śmierdzi sekciarskim manicheizmem. Manichejczycy mówili, że świat stworzył Szatan i Bóg, mianując tym samym Szatana Bogiem, a on jest tylko stworzeniem.
Świat stworzył Bóg i świat jest dobry. Z Księgi Rodzaju: „Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre”.
Czyli w polskim Kościele mamy wśród duchownych sporą grupę manichejczyków.
– Tak ostro bym nie powiedział. Dostrzegam natomiast pojawiającą się tendencję zarówno u duchownych, jak i świeckich.
W Polsce powinniśmy rzadziej używać słowa „Szatan”, a częściej „Diabeł”, od „diabolos”, czyli dzielący, złorzeczący
I grupa ta skupia się na podkreślaniu dominującej roli Szatana.
– Zadaniem Kościoła jest głoszenie, że Jezus zwyciężył śmierć, że strącił Szatana. Zadaniem Kościoła jest szukać jedności, nie podburzać, bo podburzanie jest szatańskie. A ludzie – zwłaszcza starsi – przychodzą do konfesjonału rozdygotani i mówią: „Jak ja nienawidzę tego Tuska i Gendera”. To autentyczny przykład.
Czy w konfesjonale częściej niż kiedyś pada słowo „Szatan”?
– Częściej. Z jednej strony spowiedzi się pogłębiają, bo mniej ludzi mówi: „Nie odmówiłem paciorka”, ale z drugiej obserwuję przesadne zainteresowanie Szatanem. Ludzie coraz częściej nie dostrzegają w pokusach naturalnego zmagania się o wybór między dobrem a złem, lecz utożsamiają je z opętaniem. Dostrzeganie wszędzie atakujących demonów paraliżuje zdolność do pracy nad sobą i dokonywanie wyborów. Często takie osoby oczekują ode mnie, bym ja za nie wybrał. Odpowiadam wówczas, że Jezus sam był kuszony i musiał zmagać się z wyborem, a przecież nie był opętany. W wielu przypadkach to klasyczna ucieczka od wolności i racjonalności. To także efekt kiepskiej katechizacji.
20 lat temu w Polsce było kilku egzorcystów, teraz jest ich kilkudziesięciu. Czy to oznacza, że na terenie Polski Szatan stał się aktywniejszy?
– Żyjemy w czasach niespokojnych, ludzi już nie chroni jedna kultura, która mówiła, co jest dobre, a co złe. Stajemy się mozaiką kulturową, mamy więcej możliwości. Dokonując błędnych wyborów, ranimy się, wikłamy. Oczywiście, że zwyczajne nasze błędy i grzechy to nie opętanie. Człowiek przecież na błędach się uczy i zmienia na dobre. Gdy jednak ktoś zaczyna świadomie brnąć w zło, wówczas otwiera się furtka dla Złego. Więc pewnie egzorcyści są potrzebni. Ale powiększająca się ich liczba nie idzie w parze z rozwojem zaplecza dla nich – psychologicznego, teologicznego. Przykre to, ale w temacie demonologii nie ma innych nazwisk niż – zawieszony obecnie przez zakon – jezuita Aleksander Posacki, który doszukuje się Szatana w sposób obsesyjny. I z tej indolencji teologicznej polskiego Kościoła cieszy się Szatan. Bo gdzie rozum śpi, tam budzą się demony.
Czyli Szatan nie jest obecny wlaleczkach Hello Kitty.
– Doszukiwanie się Szatana w Hello Kitty to zinfantylizowanie go – tak jak infantylizuje go kultura ludowa, dorysowując mu rogi. Ale będę bronił kultury ludowej, bo w niej jest dystans – śmiejemy się z Szatana, bo wierzymy w moc Boga. Nie widzę tego dystansu u niektórych egzorcystów, księży, biskupów. Jak się czyta miesięcznik „Egzorcysta”, to wszystko jest tam na granicy śmieszności, jak u księdza Natanka, który wzywa rycerzy do walki z wojskami króla ciemności. I tak, Szatan się cieszy, bo nie musi nic robić, żeby istnieć w świadomości ludzi.
Najlepszą bronią na Szatana byłby dziś obowiązek dostrzegania dobra. Księża – może niekiedy zamiast dziesiątka różańca – powinni dawać za pokutę obowiązek widzenia dobra. Bardzo często w konfesjonale spotykam ludzi udręczonych sobą. Za pokutę wyznaczam więc próbę docenienia siebie. Mówię: weź długopis, kartkę i spisz konkretne rzeczy, za które się cenisz. I dziękuj. Dla wielu chrześcijan jest to zbyt trudne. Wolą szukać tego, co złe. I bez wątpienia jest to sukces Szatana.
Skąd przychodzi Szatan? Z Zachodu? Ze Wschodu?
– Szatan kusi, byśmy uwierzyli, że zło przychodzi z zewnątrz. Przez to pomniejszamy swoje winy, nie pracujemy nad sobą, zwalamy winę na innych. A Jezus powiedział: „Nic z tego, co z zewnątrz wchodzi do człowieka, nie może uczynić go nieczystym, (…) co wychodzi z człowieka, to czyni go nieczystym”.
Szukamy lekarstwa na zło. Boli mnie głowa, to biorę apap, boli mnie dusza, idę na mszę o uwolnienie. Niestety, w Kościele coraz częściej serwuje się takie magiczne hokus-pokus. To mi przypomina telewizyjne reklamy suplementów diety. Weź tabletkę, a odzyskasz wzrok. Przyjedź na mszę o uwolnienie, a wypędzimy z ciebie demony.
Jeżeli chrześcijanin wierzy w moc sakramentów Eucharystii i Pojednania, to nie jest mu potrzebny egzorcyzm. Ale cóż, wielu szuka fajerwerków.
Zdarzyło się ojcu odesłać kogoś do egzorcysty?
– Nie. Do tej pory jeżeli ktoś mi mówił, że Szatan nim manipuluje, to za każdym razem rozeznawałem to jako problemy osobowościowe. Odsyłam wtedy do psychologa. Ale nie jestem oświeceniowym księdzem, który nie wierzy w świat Szatana i nie widzi potrzeby egzorcyzmów.
Jak się poznaje, że penitent jest opętany?
– Gdy kompetentny kapłan, po konsultacji psychiatrycznej, ma pewność, że zachowania tej osoby nie są naturalne, nie wynikają z manipulacji lub choroby.
Czy modlitwa o uwolnienie wogóle jest potrzebna?
– Mamy w klasztorze w Szczecinie ojca Tomasza Alexiewicza – charyzmatyka. Przychodzą do niego ludzie, on się nad nimi modli. Nie skupia się na wypatrywaniu demonów, modli się o wewnętrzne uzdrowienie. Ludzie wychodzą od niego silniejsi, spokojniejsi. Modlitwa ma sklejać człowieka, nie rozbijać. Jezus powiedział: „Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni i udręczeni jesteście, a ja was pokrzepię”.
Mam wrażenie, że niektórzy po naszych kapłańskich radach odchodzą jeszcze bardziej udręczeni, nakłada się na nich kamienie strachu, co jest na rękę Szatanowi. Rozmawiałem niedawno z pewną dziewczyną, której ksiądz poradził, aby poszła do egzorcysty. A chodziło tylko o to, że nie mogła uwolnić się od myśli o chłopaku, z którym zerwała.
Jeśli Bóg jest nieskończenie miłosierny, czy może to oznaczać, że Szatan w piekle cierpi na samotność?
– Byli mistycy, którzy widzieli piekło pełne, a Brygida Szwedzka widziała je puste. Są to objawienia prywatne, którym nie musimy dawać wiary. A idąc za nauką Kościoła, nie możemy z całą pewnością stwierdzić, że piekło jest puste, ale możemy mieć nadzieję, że tak jest. U Tomasza z Akwinu znalazłem taką myśl: „Jeżeli masz nadzieję na swoje zbawienie, a nie masz nadziei na zbawienie innego człowieka, to twoja miłość nie jest w porządku”.
Natomiast Katarzyna ze Sieny modliła się do Chrystusa: „Gdybym mogła stanąć u wejścia do piekła i w taki sposób je zamknąć, aby nikt nie mógł do niego wejść, stanowiłoby to dla mnie najwyższą radość”. A tendencja dzisiejszych chrześcijan jaka jest? Są tacy, którzy nie chcą być kamieniami u wrót piekła, wolą odchylać kamień, by wypatrywać Szatana i z lubością posyłać do niego innych.