Rozmowa Niebezpieczne strony
Rośnie pokolenie dziewczyn przekonanych, że jedynym sposobem na sukces w życiu jest chudość
Z Ludmiłą Chludzińską, autorką bloga Anty Pro-ana, rozmawia Urszula Jabłońska
Od pięciu lat regularnie czytasz blogi Pro-ana. Odchudzasz się? – Moja pierwsza reakcja to było czyste oburzenie: „Jak coś takiego może wisieć w internecie?”. Ale zaraz potem pojawiły się myśli, że może powinnam przejść na dietę. Zaczęłam się zastanawiać, ile kalorii zjadłam. Zdziwiłam się, kiedy się na tym złapałam, bo nie wierzę w skuteczność diet, jem adekwatnie do swoich potrzeb. Na szczęście szybko się uodporniłam. Na swoim blogu piszesz szczegółowo o tym, jak funkcjonuje świat Motylków, o zaburzeniach odżywiania i stosunku młodych dziewczyn do swojego ciała. Skąd to zainteresowanie? – Mój mąż jest lekarzem, kończy specjalizację psychiatrii i pracował w prywatnym ośrodku, w którym leczono dziewczyny chore na anoreksję i bulimię. Tam dowiedział się, że istnieją takie strony, pokazał mi je. Byłam tak poruszona, że zaczęłam zgłębiać ten temat. Założyłam bloga, żeby zwrócić uwagę na problem. Na jaki problem? – Rośnie nam pokolenie dziewczyn, które są przekonane, że jedynym sposobem, żeby osiągnąć w życiu sukces, jest chudość – nie szczupłość – chorobliwa chudość. Społeczność Motylków tworzą różne osoby. Są tam dziewczyny chore na anoreksję, zdiagnozowane, nieraz po leczeniu w szpitalu, i tkwienie w tym środowisku bardzo utrudnia im wyjście z choroby. Ale są też takie, które po prostu się odchudzają, tak jak tysiące przed nimi. Większość jest w wieku 14-17 lat, ale zdarzają się i dwunastolatki, i studentki medycyny, psychologii, a nawet nauki o żywieniu, a także osoby, które mają już rodziny i dzieci. Szukają inspiracji na forach Pro-ana i robią sobie krzywdę – psychiczną i fizyczną. Te fora powstały jako forma wsparcia dla osób z zaburzeniami odżywiania. – Kiedy w USA około 2000 roku pojawił się taki pierwszy prężnie działający portal, to była oaza dla osób z zaburzeniami odżywiania, żeby mogły znaleźć inne, które zrozumieją, przez co przechodzą. Jednak ponieważ jednym z elementów tych chorób jest rywalizacja i przymus odchudzania, to spowodowało, że na portalu szybko zaczęły się pojawiać treści inspirujące, doradzające, jak schudnąć. I kiedy odkryły to media, zrobił się wokół tego portalu szum. A wtedy od razu zainteresowały się nim dziewczyny zdrowe, które jak słyszą słowo „odchudzanie”, to muszą od razu wypróbować każdą możliwą dietę. Portal został zamknięty w roku 2001, ale szybko zaczęły się pojawiać kolejne. Do Polski dotarły około 2005 roku. Dlaczego społeczność Motylków jest taka atrakcyjna dla młodych dziewczyn? – One tam uzyskują wsparcie i zrozumienie. Zawsze uzyskają pochwałę za każdą katorżniczą dietę, którą sobie wymyślą. Poza tym jest to coś zakazanego, co jest pociągające, zwłaszcza dla nastolatek, które buntują się przeciw rodzicom i szukają swojego miejsca. Prowadzisz statystyki blogów Motylków wsieci. Ile ich jest? – Oceniam, że aktywnych, aktualizowanych na bieżąco jest w tej chwili około 400. Jest ich oczywiście dużo więcej, ale część jest porzucona. Część dziewczyn rezygnuje całkiem, część zakłada nowego bloga pod innym nickiem i zaczyna odchudzanie od nowa.
Forów jest kilkadziesiąt. Są zamknięte dla osób z zewnątrz, więc ciężko stwierdzić, które są jeszcze aktywne, a które już nie. Jak z nimi walczyć? – Pięć lat temu wystosowałam maile do portali, na których można fora zakładać, z pytaniem, czy nie uważają, że powinny być zamykane ze względu na treści. Wtedy fora Motylków nie były tak pozamykane jak teraz. Otrzymałam odpowiedzi, że przecież nie łamią żadnego prawa. A jednak zdarza się, że blogi są zamykane. – Wszyscy dostawcy usług internetowych, czyli portale i platformy blogowe, mają wewnętrzne regulaminy i czasem umieszczają tam zapisy umożliwiające zamykanie takich blogów. Na przykład portal Nk.pl, dawniej Nasza Klasa, usuwa profile i grupy o tematyce Pro-ana. W regulaminie mają zapis: „Administrator zastrzega sobie prawo do zablokowania Konta Użytkownika, którego działania uzna za szkodliwe dla Serwisu bądź innych Użytkowników”. I te profile rzeczywiście znikają. Dużo jest też w sieci linków, które prowadzą do usuniętych blogów Motylków na Interii. Tylko czy usuwanie blogów jest skuteczne? – Jest całkowicie nieskuteczne. Na miejsce jednego zamkniętego bloga pojawia się dziesięć następnych. Kiedy napisałam na swoim blogu tekst: „Jak rozpoznać motylka na Naszej Klasie?”, wyszczególniłam znaczki, którymi ozdabiają swoje nicki, na przykład }) i ({. Dosłownie po chwili okazało się, że te, o których napisałam, wyszły z użycia, a zaczęły się pojawiać nowe. We Francji był pomysł, żeby karać osoby propagujące anoreksję w sieci grzywną 35 tysięcy euro i karą do dwóch lat więzienia. – Tylko że wtedy można przenieść strony na serwer na Filipinach i prawo staje się bezużyteczne. Znacznie lepszy wydaje mi się pomysł brytyjski: strony Pro-ana należy oficjalnie uznać za niebezpieczne, tak samo jak strony z ostrą pornografią czy treściami nazistowskimi. Wtedy musiałyby mieć wyskakujące okienka: „Ta strona zawiera treści niebezpieczne, wchodzisz na własną odpowiedzialność”. Rodzice mogliby je uwzględniać w programach, które kontrolują, co dzieci oglądają w internecie. A w wyszukiwarkach jako pierwsze wyświetlałyby się strony ze zdrowymi sposobami odchudzania, a Proana zostałyby zepchnięte niżej.
Niestety, pomysł ugrzązł na rozmowach brytyjskiej organizacji Beat, która zajmuje się zaburzeniami odżywiania, z firmą Google. A to byłby najlepszy sposób walki ze stronami Pro-ana.
Jakiś czas temu wprowadzono do programu lekcji biologii temat anoreksji, bulimii, otyłości i diety. Przeglądałam proponowane przez nauczycieli konspekty takich lekcji, których sporo jest w internecie, i wszystkie sprowadzają się do tego, żeby pokazać piramidę zdrowego żywienia, powiedzieć, że anorektyczka jest chuda, a bulimiczka wymiotuje. A najbardziej przeraziło mnie to, że jako ilustracje stosowane są zdjęcia żywcem ściągnięte ze stron Pro-ana! Nauczyciele powinni umieć zaproponować jakieś zdrowe diety, alternatywne dla ekstremalnego odchudzania, które będą atrakcyjne dla nastolatek. Kontaktowałam się z kilkoma firmami, które organizują szkolenia dla nauczycieli, z pytaniem, czy mają w ofercie szkolenia dotyczące diet, samooceny, zaburzeń odżywiania. Żadna nie podejmuje tego tematu.