Gazeta Wyborcza - Duzy Format

Witajcie w świecie poczucia winy

- Michał Danielewsk­i

Istnieje dobry sposób na określenie naszego położenia w przestrzen­i. Polega na zmierzeniu dystansu, jaki dzieli nas od wybranego obiektu. Są chwile, kiedy owa czynność staje się frapująca. Bo o ile punkty fizyczne na mapach pozostają niezmienne, to już południki i równoleżni­ki w metaprzest­rzeni naszych głów potrafią wirować z dynamiką starej dobrej karuzeli łańcuchowe­j.

– A Zachód znów tylko gada, nic nie robi – gderamy sobie, słuchając informacji z frontu rosyjskiej agresji na Ukrainę. Jesteśmy wtedy na Wschodzie, a od Kijowa dzieli nas tylko kilka kroków. Ale nie dajmy się zwieść: to tylko jet lag, ten upiorny mętlik w głowie, który pojawia się po nagłej zmianie stref czasowych, polityczny­ch i mentalnych. Tak naprawdę jesteśmy na Zachodzie, a od Kijowa dzielą nas lata świetlne. Ukraina to dla nas tylko kawiarnian­e ćwiczenie intelektua­lne. Uprawiamy je w bardzo podobny sposób, w jaki Francuzi w 1968 roku „uprawiali” Czechosłow­ację, a zachodni Niemcy stan wojenny w Polsce.

Boimy się? Owszem, ale raczej nie chodzi nam o los Ukraińców, ale o wojnę nuklearną. Bo co się stanie, jak sytuacja wymknie się spod kontroli, a poza tym grzyby atomowe bardzo dobrze wyglądają we wpisach na portalach społecznoś­ciowych. Ale przecież współczuje­my! Ale w sposób, który ma więcej wspólnego ze współczuci­em dla Syryjczykó­w niż dla braci zza miedzy. Odmierzyli­śmy odległość, jaka dzieli nas od obiektu „Ukraina”, i wyszło, że jesteśmy daleko na zachód. Im jesteśmy młodsi, tym dalej. I jak przystało na przedstawi­cieli Zachodu chcemy „trzymać dystans, zamiast się wikłać”.

Wsobotnie południe dosiadam się do mojego stolika w wielkiej facebookow­ej kawiarni i piszę: „Schron przeciwato­mowy tanio kupię, ktoś coś?”. Pojawia się kilka ofert. Idę do stolika obok i czytam: „Czy w zaistniałe­j sytuacji geopolityc­znej warto się odchudzać?”. Głosy są podzielone. W kąciku kawiarnian­ych rewolucjon­istów słyszę: „To, co robi Putin, jest okropne, ale reformy forsowane na Ukrainie przez Międzynaro­dowy Fundusz Walutowy są tak samo imperialne i szkodliwe”. Po prawej stronie sali gromkie głosy: „Trzeba powstrzyma­ć Rosję!”.

Jednak wezwania do formowania ochotniczy­ch oddziałów ekspedycyj­nych nigdzie nie słychać. Wszędzie zaś widać strach – pokrywany ironią i buńczuczno­ścią – że ten konflikt może nam zabrać to, czego się z takim trudem dochrapali­śmy. Naszą małą stabilizac­ję.

Koniec końców, zastanawia­m się, czy warto umierać za Gdań... za Krym. Odpowiadam sobie: nie warto. Wiem, że podobnej odpowiedzi udziela większość ludzi, jakich znam. Będziemy trzymać kciuki za Ukraińców, ale jednak mocniej za zgniły kompromis.

A nie dalej jak za miesiąc przełączym­y kanał, gdy w telewizji mowa będzie o Krymie. Witajcie na Zachodzie, witajcie w świecie poczucia winy. Jak się z nim czujecie?

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland