Polaków wyprawa na Marsa
żadnych problemów z prawem własności, ważniejsze będzie przeżycie. Ale co się zmieni z czasem, tego nie wiem.
– Zrobią się podziały na państwa identycznie jak na Ziemi – Kreatywny nie ma złudzeń. – W ludziach to się nie zmieni. Ci, którzy przylecą jako drudzy, będą musieli się dogadać. Albo negocjacje, albo wojna.
Dzień z życia (wizja)
Z kremowego pomieszczenia wychodzi Trep w skafandrze. Trzy szybkie kroki i jest już przy łączniku. Ma ze sobą szczoteczkę – będzie czyścić moduły z pyłu marsjańskiego. Naukowiec w szklarni dogląda roślin. Na szalce Petriego rozpoczął hodowlę wołowiny (i po co Pasjonat brał ze sobą króliki i specjalnie uczył się, jak je oprawić?). Kreatywny zapisuje w notatkach, jak jego ciało reaguje na zmniejszoną grawitację i zwiększone promieniowanie. Romantyk nie ma złudzeń, wszystkie czynności są dla rozrywki tych przed telewizorami. – Mars One zadba o aktywności, nawet w toalecie będą kamery – twierdzi.
Na wszystkich czeka w domu Pasjonat: pierze, gotuje, sprząta, czyści skafandry z marsjańskiego pyłu i marzy o marsjańskich dzieciach, których będzie mógł doglądać.
Kreatywny tworzy rysopis pierwszych Marsjan: – To będą chudzielce z mniejszą masą mięśniową. Urosną wysokie, bo nie będzie takiego obciążenia jak na Ziemi.
Wprzyszłości powstanie tu wielkie miasto, osłonięte gigantycznym parasolem, z windą prosto na orbitę (tak twierdzi Trep). Takie milionowe Las Vegas z bazą przesiadkową do lotów na inne planety (to wizja Pasjonata). Na razie przecierają szlaki.
Kreatywny: – Życie na kilku metrach kwadratowych. Na zewnątrz możemy wychodzić tylko w skafandrach. Nuda straszna. Ale warto się poświęcić. Poza tym ja się nigdy nie nudzę, zawsze sobie jakieś hobby znajdę. Eksploratorka gra w szachy. Naukowiec po serii ćwiczeń czyta po raz kolejny Asimova.
Romantyk odpala komputer i włącza „Doom 3”. Kiedyś Marsa znał tylko z tej gry. Jak się znudzi, założy skafander i pójdzie na spacer.
Trep wrócił do pisania maili. Pisze do znajomych, których poznał podczas ziemskich podróży. Rozmowa nie wchodzi w grę. W najlepszym razie sygnał zMarsa na Ziemię idzie trzy minuty w jedną stronę. W najgorszym – 22 minuty. Trep ma wreszcie czas na medytację. I pisanie książek.
Kreatywny nie wytrzymuje i zakłada słuchawki. Zaczyna komponować muzykę. Może Trep napisze słowa? Wspominał coś o stworzeniu pierwszej space opery.
Obawy – tak. Wątpliwości – nie (rzeczywistość)
Miałem taki sen w dzieciństwie – opowiada Romantyk. – Jest noc, siedzę w oknie i patrzę, jak się zmieniają konstelacje gwiazd, aż tu nagle wyłania się z nieba czarna postać i zaczyna wysysać mnie z pokoju. Jestem przerażony. Ale im bliżej kosmosu, tym mniejszy lęk, a większa przyjemność. Problemami na Marsie nie zaprzątam sobie głowy. To będą problemy nie moje, ale tego faceta, którym będę za 12 lat.
Pasjonat przeczytał wszystko, co można przeczytać oMarsie, i wie dokładnie, czego możemy się spodziewać: – Najbardziej boję się promieniowania jonizującego ze Słońca i radiacji kosmicznej. Czego jeszcze? Tam są okropne mrozy, do minus 120 stopni. Dlatego dobrze, żebyśmy mieli osadę blisko równika, będzie choć odrobinę cieplej (najcieplejsze zanotowane temperatury to plus 27 stopni). Problem polega na tym, że woda pod gruntem jest bliżej biegunów, ale przy równiku też coś wykryto.
Więcej problemów, według Pasjonata, nie ma. A właściwie są same udogodnienia: marsjańska doba (nazywana „sol”) jest dłuższa o 40 minut, więc można się wyspać. Pory roku są takie same (tylko dwa razy dłuższe) jak na Ziemi. Do tego mniejsza grawitacja, a więc serce mniej się męczy i Pasjonat pożyje dłużej.
– A ja widzę dwa problemy – stwierdza Eksploratorka. – Jeden: ludzie będą chcieli wrócić do domu i nie można tego sprawdzić w żadnym psychologicznym teście. Może ja też będę chciała? Dwa: dogadanie się z ludźmi, z którymi będzie się żyło w zamkniętej przestrzeni.
– Oj tak, boję się, że wybiorą mułów – Kreatywny nazywa rzeczy po imieniu. – Poważnych, skupionych na misji, a ja jestem wyluzowany i będą tarcia. Do tego dochodzi klaustrofobia i mała ruchliwość. No, wesoło nie będzie.
Trep widzi więcej zagrożeń: oprócz problemów z racjonowaniem żywności, łącznością, energią, uszkodzeniami z powodu pyłu i meteorytów przewiduje prawdziwe tragedie – cho- ciażby rozszczelnienie kombinezonu. – Ale nie boję się. To misja dla prawdziwych konkwistadorów. W dodatku depresyjna. Już słyszę te nieustanne kłótnie o to, kto zjadł większą porcję. Szybko staniemy się starzy i zgryźliwi. Do tego dochodzą jeszcze konflikty związane z seksualnością. Przecież na niej opiera się większość wojen.
Naukowiec, jak to naukowiec, nie obawia się, ale spodziewa: – Kiedy początkowe emocje opadną, kiedy pojawią się awarie systemów, zabraknie czystej wody, okaże się, że mieszkanie jest nieszczelne, już nie będzie tak różowo. Do tego oczywiste problemy, takie jak burze piaskowe, które odetną prąd, i będziemy musieli żyć z zapasów wody i tlenu (do których produkcji prąd na Marsie jest niezbędny).
Ale co do jednego wszyscy są zgodni: jeśli zostaną wybrani, polecą. Nie mają też wątpliwości, czy ludzie w ogóle powinni lecieć na Marsa.
Eksploratorka: – Oczywiście! Dawno powinniśmy byli to zrobić.
Kreatywny: – Jakby ludzie nie mieli ciekawości, toby wszyscy żyli w jednym miejscu i nigdy nie odkryli Ameryki.
Romantyk: – Zawsze będziemy chcieli eksplorować głębiny oceanów i odkrywać nowe rzeczy. Kolonizować. Nie widzę w tym nic złego.
Trep: – Jasne, że powinniśmy jechać. Chociażby dlatego, by odkryć, że nic tam nie ma.
Naukowiec: – Powinniśmy się uczyć i rozwijać. I to jest wystarczający powód, żeby lecieć na Marsa. To jest dziecinna fascynacja, ale skoro można to zrobić, to czemu nie? Jest jeszcze kwestia bezpieczeństwa. Jeśli na Ziemi wybuchłaby nowa epidemia, to ludzi na Marsie by to nie tknęło. Nawet jeśli to będą cztery osoby – od czegoś trzeba zacząć.
Pasjonat: – Dokładnie! Musimy lecieć na Marsa, żeby mieć drogę ucieczki w razie katastrofy na Ziemi. Uderzenie wielkiej asteroidy (proszę się nie śmiać – a co się stało w Czelabińsku?). Wybuch megawulkanu. Poza tym czas zacząć podróże międzyplanetarne!
Czy ludzkość trzeba ratować?
Stephen Hawking, genialny brytyjski fizyk, też uważa, że naszym priorytetem powinna być kolonizacja Księżyca albo Marsa. To nasza polisa ubezpieczeniowa – niedługo znikniemy zmieceni wojną nuklearną albo zginiemy z powodu zmian klimatycznych. Tylko ucieczka z Ziemi uratuje ludzkość.
– W pewnym sensie on ma rację – stwierdza Romantyk. – Może nie dojdzie do wojny nuklearnej, ale ludzie będą zmuszeni do migracji z powodu kurczących się zasobów naszej planety.
Kreatywny potwierdza: – Jasne, że ma rację. Einstein powiedział, że nie wie, jakiej broni będziemy używać podczas III wojny światowej, ale IV rozegra się na maczugi. Jeśli będzie wojna (gdyby Obama podsłuchiwał Putina, a nie Merkelową, dawno już by była), to będzie najkrótszą w historii. Bang-bang i siemano.
– Choć nie jestem fanem Hawkinga, zgadzam się, że ludzkość ma tendencje destrukcyjne – przyznaje Trep. – Tylko skoro sami mamy się wybić, to po co nas ratować? Nie miejmy złudzeń: jeśli ludzkość jest na tyle głupia, by zniszczyć Ziemię, to zniszczy i kolejną planetę. Nie da się wybrać ludzi, którzy zbudują tam utopię. Na Marsa przenosimy wszystko albo nic.
Mars One widzi to inaczej: podczas ziemskiego treningu przyszli Marsjanie poznają różne społeczne struktury, podejście do władzy w odmiennych kulturach, sposoby podejmowania decyzji i zarządzania zasobami. Na początku – jako że ludzi na Marsie będzie niewielu – wszystkie decyzje będą wypracowywane jednogłośnie podczas dyskusji. A z czasem to Marsjanie sami zdecydują, w jaki sposób chcą zarządzać swoim osiedlem. Mars One wspiera: demokrację, wolność religijną, troskę o środowisko naturalne, samowystarczalność i nieograniczony dostęp do internetu.
Przyszłość
W 2045 NASA planuje misję (choć ostatnio mówi się już o 2030 roku). Wyślą na Czerwoną Planetę najlepszych astronautów i naukowców. Lot odbywa się w dwie strony. – Grzecznie się z nimi przywitamy – na koniec Naukowiec zamienia się w romantyka – przecież zapisaliśmy się na lot w jedną stronę.
W styczniu 2014 roku ogłoszono wyniki pierwszej tury Mars One. Wybrano 1058 osób. Przeszło 13 Polaków – w tym Pasjonat, Naukowiec, Trep i Eksploratorka. Muszą teraz zrobić obowiązkowe badania lekarskie. Jeśli wyniki będą pozytywne, jesienią pojadą na rozmowę z Mars One. To pierwszy etap globalnego reality show. Rozmowy mają być filmowane.