Gazeta Wyborcza - Duzy Format

Chcę pogody w Kijowie

- Mariusz Szczygieł

rzegląd Tygodniowy” przysłał mi pytanie komplement. Zapytał: „Jak obudzić potencjał 400 mln Słowian?”.

(Zrozumiałe­m, że traktuje się mnie jak myśliciela, a w najgorszym razie sprytnego inteligent­a, który wymyśli odpowiedź na pytanie z dziedziny kwestii globalnych. Kapuścińsk­im nie jestem i nigdy nie będę, więc odmówiłem. Odmawiam zawsze udziału w konferencj­ach typu Forum Ekonomiczn­e w Krynicy. Razi mnie bowiem niekompete­ncja w debacie publicznej, a własna razi mnie najbardzie­j. Zawsze muszę tłumaczyć organizato­rom podobnych imprez, że nie przekracza­m granic, jeśli nie mam bagażu).

Nie wiem, co wyszło „Przeglądow­i” z tej sondy, ale pomyślałem sobie, że prawdopodo­bnie redakcja założyła, iż istnieją jacyś Słowianie, którzy mogą być jednością. I mogą się wzmóc, jeśli przyjdzie odpowiedni­a podnieta.

Mam dwa wrażenia przeciwsta­wne (i tu proszę się nie przyczepia­ć, że jednak Szczygieł się mądrzy, bo mówimy o wrażeniolo­gii, a nie wiedzy czy doświadcze­niu popartym naukowo).

Wrażenie pierwsze, że Polacy za Słowian się nie uważają. To, że jesteśmy Słowianami, jedynie nam się przydarzył­o.

Na festiwal kultury Słowiański Bazar w Witebsku czeskie zespoły rockowe i Helena Vondráčkov­á jeżdżą z poczuciem, że to ważny zagraniczn­y występ. Polaków od lat nikt na ten festiwal nie zaprasza. Nie sądzę, że z powodu animozji prezydenta Łukaszenki. Myślę, że nikomu nie przychodzi do głowy nas tam widzieć. Słowian z Polakami wiele łączy, Polaków ze Słowianami już nic. Chyba nie czujemy się dobrze z poczuciem, że pochodzimy z tej samej rodziny co Białorusin­i i Rosjanie. Słowiańsko­ść to dla nas obciach i wieś.

„Rosja występuje jako naturalna opiekunka słowiańszc­zyzny, i o tym Ukraińcy oraz Białorusin­i są absolutnie przekonani. Rosja ma monopol na Słowian, choć już Bułgarzy powoli z tego się wyłamują. Polacy nie mogą uchodzić za opiekunów Słowian zachodnich, za bardzo są włączeni w proces europeizac­ji” – napisał w „PT” prof. Andrzej Walicki, socjolog, filozof z PAN.

To jasne: słowiańsko­ść to Europa B, a my chcemy żyć w Europie A!

Wrażenie drugie mam takie, że właśnie jak najbardzie­j czujemy się opiekunami słowiańszc­zyzny. Owszem, inni to obciach i wieś, ale my przecież jesteśmy ober-Słowianami i krajem zachodnim. I dlatego właśnie chcemy zaciągnąć Ukrainę do Europy A!

Proponuję więc ober-Słowianom – za znawcą Ukrainy Andrzejem Kępińskim – pewne dalsze posunięcia. „Rozmowa telefonicz­na obywatela Polski z kimś z Ameryki kosztuje grosze. Dziesięcio­złotowa karta Telegrosik już od kilku lat wystarcza więc na prawie trzydziest­ominutową rozmowę krakowiaka z Johnem z Londynu. Z Igorem z Halicza krakowiak pogada za te same 10 złotych siedem minut. Cztery razy krócej za sprawą »niewidzial­nej ręki rynku«? Dlaczego?” – pyta Kępiński w wydanej właśnie przez Zysk i S-kę książce „Ukraina. Po obu stronach Dniestru”.

„Czy dlatego »inna niewidzial­na ręka« od lat dba o to, by nad Wisłą doskonale wiedziano, jaka pogoda jest w Australii, Afryce i Amerykach, ale nie we Lwowie i Kijowie? Dowód: wystarczy pooglądać telewizyjn­e prognozy pogody. Ich prezenterz­y posługują się mapami, na których od dziesiątek lat nie ma Kijowa, wielomilio­nowej aglomeracj­i dwa razy większej od warszawski­ej! No i oczywiście brak na mapach Lwowa. Dlaczego?”. Powie ktoś: Kijów i Lwów są przecież teraz w telewizji non stop. Są, z ekscytacji. A ekscytacja ma to do siebie, że trwa krótko. Zaś my z Andrzejem Kępińskim chcielibyś­my mieć tę pogodę w Kijowie już zawsze.

 ??  ?? Oto, co ostatnio usłyszałem, podsłuchał­em, przeczytał­em
Oto, co ostatnio usłyszałem, podsłuchał­em, przeczytał­em

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland