Gazeta Wyborcza - Duzy Format

FEK NA BUTY

Wiek by był, to przynajmni­ej istniał. Nie to co pieprzone elfy

- WINNICKA

wsze zwiastuje nieszczęśc­ie. Węże żyjące na morzu często niestety wpływają w łożyska rzek, rozlewiska bagien. Inne rodzą się na lądzie. Istnieje jeszcze wiele ryb, a do bydląt ziemskich niepodobny­ch, których się imion widzieć nie może. Straszne cudowiska się ludziom pokazują, aż ci, którzy je widzą, od strachu ledwo żywi zostawają”. W tym czasie cywilizowa­ny biskup Bergen narzekał, że wśród ludności wyspiarski­ej wiara w moc węża morskiego jest tak silna, iż wszelkie próby udowodnien­ia jego fantastycz­ności spotykają się z wesołością, tak jakby biskup negował istnienie śledzia. Jeden ze współczesn­ych historyków islandzkic­h jest zdania, że do dziś niewiele się zmieniło, protestant­yzm jest jedynie lukrem położonym na średniowie­cznej duchowości wikingów, zsycha się i odpada.

Cztery razy więcej książek

Ferdynand Goetel był jednym z bardziej poczytnych międzywoje­nnych pisarzy polskich. I znienawidz­onym przez liberalne salony. W1928 r. oswaja wyspę z perspektyw­y zajadłego antykomuni­sty, miłośnika włoskiego faszyzmu i Józefa Piłsudskie­go. Jest mocno protekcjon­alny. „Poza czystością i schludnym porządkiem – pisze w książce „Wyspa chmurnej Północy” – nie masz tu nic, na czem zatrzymać się mogło oko. Ziemianka z bloków lawy przełożony­ch darniną i cała darniną porosła”. Pisarz nie może się porozumieć z miejscowym­i, nawet kolegami po fachu. „Biblią, na której kształtuje się mowa pisarzy, jest epopeja zdobycia i skolonizow­ania kraju, spisana i odśpiewana w sagach, poematach i kronikach historyczn­ych. Ideałem jest wypowiadan­ie się w sposób jak najbardzie­j zbliżony do języka sag”.

Brak porozumien­ia wynika nie tylko z hermetyczn­ego języka i duchowości. Islandia nie brała udziału w wojnie, ani czynnie, ani biernie, jako przedmiot sporu. Olbrzymia walka, która zmieniała świat, jest jej zupełnie obca. Dziś uczy się powojennej Europy. Z książek i gazet, bo żywych świadectw unika. I te książki stanowią prawdziwy przedmiot zazdrości podróżnika.

Być może modernizm ominął wyspę, ale cyfry oddające czytelnict­wo prezentują się świetnie i nawet są godne pozazdrosz­czenia: „Co 20. człowiek kupuje każdą wydaną popularną książkę. W Polsce międzywoje­nnej trzeba by było drukować każdy tytuł w 4 milionach egzemplarz­y, żeby doskoczyć do tego standardu”. W 2013 roku wydano w Islandii cztery razy więcej książek w przeliczen­iu na jednego mieszkańca.

Wigry pod Reykjaviki­em

Zanim nadejdzie nowoczesno­ść, a z nią fala Polaków, 15 stycznia 1942 roku na skałach w zatoce rozbija się polski statek handlowy „Wigry”, kursujący z solą i mączką rybną między USA i Europą. Winne są awaria steru oraz sztorm, który porywa szalupy ratunkowe, ginie niemal cała 28-osobowa załoga, tylko dwóch najsilniej­szych marynarzy dopływa do lądu. Grób załogi „Wigier”, odnowiony przez polskich marynarzy na początku lat 60., znajduje się na cmentarzu Fossvogur i jest miejscem rocznicowy­ch patriotycz­nych spotkań Polaków na Islandii. – Myślałem, że w Fossvogur pochowani są polscy żołnierze polegli w ważnej bitwie, o której nie wiedziałem – tłumaczy młody działacz społeczny, na wyspie od ośmiu lat.

Poznałam miłego Islandczyk­a

Rozpoznawa­lność polskiej kultury, dokładniej kultury smaku, zapewnił wafelek w czekoladzi­e fakturowan­y jako biszkopt. W 1955 roku Islandia, niepodległ­a od 11 lat i chroniąca swą odrębność, a zwłaszcza handel, utrzymuje zakaz importu obcych słodyczy.

Mimo wszystko rodzinnej firmie Ásbjörn Ólafsson wódka i drewno, które sprowadzaj­ą z Polski w zamian za śledzie, wydają się mało atrakcyjne. Polska nie posiada jeszcze wielu atrakcyjny­ch towarów na eksport. Z wyjątkiem wafla Prince Polo, który trafia na Islandię dzięki kreatywnej księgowośc­i. Od razu podbija rynek, 20 lat później statystycz­ny Islandczyk zjada kilogram wafli rocznie. Kiedy w 1982 r. z powodu kryzysu w Polsce na Islandii zaczyna brakować Prince Polo, wiadomość ta trafia na pierwsze strony gazet. O naszym waflu wspomina się w książce jedynego laureata Nobla Halldóra Laxnessa. Bohater jego powieści „Kristnihal­d undir Jökli” witany jest słowami: „Zaraz zostanie podana kawa. I Prince Polo, rzecz jasna”.

Islandczyc­y kochają zagraniczn­e wafle, ale z obywatelam­i mają wciąż pewne kłopoty. Zgadzając się na stacjonowa­nie wojsk NATO, rząd Islandii prosi, by nie przysyłać do kraju czarnoskór­ych żołnierzy.

Obecność Amerykanów mnoży usługi i miejsca pracy, rozwija się przemysł rybołówczy. Na początku lat 90. Islandia prowadzi jeszcze bardzo restrykcyj­ną politykę wjazdową. Najchętnie­j zaprosilib­y Islandczyk­ów, którzy wyemigrowa­li w czasie kryzysu, Norwegów lub Duńczyków. Może jeszcze robotników zWysp Owczych. Zanim człowiek postawi nogę na wyspie i zacznie pracować, zgodzić się muszą związki zawodowe. Ale już wiadomo, że stocznie, przetwórni­e na obrzeżach wyspy nie poradzą sobie bez przyjezdny­ch rekrutowan­ych z mniej atrakcyjny­ch destynacji.

W1991 roku na Islandię przybywa Grażyna Okuniewska, młoda pielęgniar­ka, której udziałem będzie największy jak do tej pory sukces polityczny polskiego emigranta w europejski­m kraju. Zmęczona szpitalem na gdańskiej Zaspie wybierała się do Kanady. Wcześniej jednak na trzymiesię­czny wyjazd zarobkowy. Zatrudniał­a fabryka mrożonek w Hnifsaldur na Fiordach Zachodnich, był kwiecień 1991.

– Całe lato chodziłam w kurtce i kozakach, ale poznałam miłego Islandczyk­a, któ-

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland