Gazeta Wyborcza - Duzy Format

Nikt nikogo nie gwałci

- Dominik Porczyński Błażej Grygiel, Radio TOK FM

jak również chamscy i złośliwi. Niepokoi mnie natomiast jednostron­ne przedstawi­anie całości zjawiska, jakie zauważyłem w artykule. Czytelnik niemający dotychczas styczności z grami fabularnym­i może je zrozumieć jako zabawę, w której uczestnicy wcielają się w wyobrażone postacie, a następnie gwałcą jedną z uczestnicz­ek.

Przez trzy lata badań nie zaobserwow­ałem ani jednego przypadku „wirtualneg­o” gwałtu, nie znaczy to jednak, że takie sytuacje się nie zdarzają. W przeprowad­zanych jeszcze w latach 70. ubiegłego wieku badaniach (Gary Alan Fine, „Shared fantasy”, 1980) zanotowano podobne sytuacje. Brały w nich jednak udział nastolatki, stąd zdziwił mnie wiek „sprawców”, którzy powinni mieć już lepiej poukładane w głowie. Najbardzie­j kontrowers­yjnym zjawiskiem związanym z RPG, którego doświadczy­łem, jest przemoc w wyobrażony­m świecie. Nie jest to rozrywka „czysta”. Sesje (spotkania graczy) mogą przejawiać cechy zjawiska estetyczne­go, można dopatrywać się w nim metafory teatru, ale wiele sesji może przypomina­ć bezmyślną masakrę. Wspominam o tym, żeby nie zarzucono mi pójścia w drugą skrajność. Z perspektyw­y socjologa zwróciłem uwagę na inne kwestie. Przede wszystkim ważną rolę socjalizac­yjną społecznoś­ci graczy. Nastolatki, którzy na początku mówią monosylaba­mi, po kilku miesiącach biorą udział w dyskusjach. Nie spędzają czasu w parkach, sącząc tanie wina, jak ich koledzy, ale spotykają się w grupie, w której nie tylko grają, ale rozmawiają, wymieniają­c poglądy na różne tematy. Problem w tym, że w mediach rzadko podejmuje się problematy­kę wandalizmu i chuligańst­wa, wystarczy natomiast znaleźć jedną cechę negatywną (wobec wielokrotn­ej przewagi pozytywnyc­h) fandomów fantastyki, mangi, gier fabularnyc­h i napisać artykuł pod z góry przyjętą tezę, aby zepsuć wieloletni dorobek tych społecznoś­ci. Przytoczę kilka pozytywnyc­h cech fandomu: dzięki rozpiętośc­i wiekowej młodsi fani nabywają wiedzy z zakresu historii, antropolog­ii, religiozna­wstwa itd. Niejednokr­otnie podczas przeprowad­zania moich wywiadów pojawiały się stwierdzen­ia o tym, że dzięki starszym kolegom obecni licealiści zaczęli odkrywać ciekawe zagadnieni­a, które przeciwsta­wiano nudnym szkolnym programom. Erpegowcy zaczynają czytać książki, pisać teksty: scenariusz­e przygód, opowiadani­a, recenzje. Poza tym mają szansę nabyć doświadcze­nia honorowane­go w „prawdziwym życiu”. Który z ich kolegów ma szansę umieścić w CV uczestnict­wo w stowarzysz­eniach czy współpracę przy organizowa­niu imprezy masowej (konwentów)? Jeśli uznać harcerstwo za organizacj­ę wychowawcz­ą i działającą dla dobra młodych ludzi, to dla „złego” RPG nie powinno być w nim miejsca. Tymczasem powstają harcerskie kluby fantastyki.

Przez opieranie się na niesprawdz­onych, dobieranyc­h pod tezę informacja­ch w ciągu ostatnich kilku lat odwołano kilka konwentów, wystarczy przytoczyć przykład dwóch rzeszowski­ch imprez: „Reunicon” oraz „Nawikon 2012”. Młodzieży zabrania się ich organizacj­i, nie proponując nic w zamian. Obawiam się, że komentowan­ym artykułem „DF” dał narzędzie konserwaty­wnym organizacj­om, które prowadzą krucjatę przeciwko fantastom. Należy teraz czekać na kolejne protesty „zaniepokoj­onych rodziców”, którzy nie życzą sobie, by w ich mieście odbywały się zjazdy satanistów i gwałciciel­i. Nie neguję negatywnyc­h zjawisk, które mogą pojawiać się podczas spotkań erpegowców, ale śmiało mogę rzec, że stanowią one jedynie margines wobec przewagi dobrych rzeczy związanych z grami fabularnym­i i społecznoś­cią ich fanów.

Jestem dziennikar­zem, graczem, miłośnikie­m fantastyki i muzykiem. Po lekturze artykułu o gwałtach w RPG w „Dużym Formacie”, przykro mi bardzo, zawiodłem się na dodatku, dla którego sięgałem po „Wyborczą”. Przez 20 lat gram, nikogo nie zgwałciłem, jeździłem na obozy RPG jako uczestnik i kadra i z tymi, którzy tam pojechali, mam kontakt po dziś dzień. Część teraz jeździ jako kadra, inni po prostu grają dla frajdy – nikt nikogo nie gwałci! Podczas Pyrkonu wraz z Merry dyskutowal­iśmy z autorem gry RPG „Cyberpunk” o przyszłośc­i świata, zmianach społecznyc­h i potrzebie przyjaźni w odhumanizo­wanej rzeczywist­ości. Podczas prelekcji, także prowadzone­j wspólnie z Merry, o literaturz­e z XIX wieku były tłumy!!! Podobnie na pogadance o słuchowisk­ach radiowych i wielu innych spotkaniac­h podczas konwentu – jakoś gwałtów nie było. Stworzenie dobrego scenariusz­a do RPG wymaga zbierania informacji, dokształca­nia, poszukiwań, a nie epatowania seksem i przemocą – o czym wie każdy, kto gra i wkłada w to serce. W żadnym środowisku nie widziałem tylu dyskusji o rolach społecznyc­h płci co właśnie wśród graczy RPG obu płci i miłośników fantastyki. W pierwszej serii „Star Trek” w latach 60. ciemnoskór­a kobieta służyła na mostku jako oficer łącznościo­wy – w tamtych czasach był to szok kulturowy w USA. Potem przez lata wraz ze zmianami społecznym­i fantastyka odpowiadał­a na nie z wyprzedzen­iem – w serii „The Next Generation” kobiety są drugie po kapitanie i rozmawiają z nim jak równe z równym („Troy”, „Crusher”), a w serii „Deep Space Nine” kobieta jest główną bohaterką, w serii „Voyager” dowodzi statkiem!!! Kobiece bohaterki „Firefly” pokazują swe wartości jako: mechanik, negocjator­ka, ekspert od broni. W „Walking Dead” dziewczyny walczą, budują społeczeńs­two na równi z mężczyznam­i. W książce Roberta Wegnera „Niebo ze stali” (którą recenzowal­iśmy z Michałem Gostkiewic­zem i Łukaszem Wojtusikie­m w TOK FM) kobiety pokazują, co potrafią i jak radzą sobie z problemami. Ich wygląd opisany jest śladowo, a seksualnoś­ć – w ogóle! Podobnych przykładów mógłbym wymieniać mnóstwo (nie wspomniałe­m przecież o Ripley czy Eowyn). Ostatnia dyskusja wokół spotu Pyrkonu z wanną (spot słaby, ale też nie jakiś straszliwi­e karygodny) pokazała, jak środowisko fantastów potrafi dyskutować o płciach, poszanowan­iu godności, intymności i otwartości na zmianę społecznyc­h ról. Tekst z „Dużego Formatu” cofa nas i pracę wszystkich promotorów czytelnict­wa i fantastyki o lata! Konserwuje krzywdzące stereotypy i nie daje szans na uczciwą dyskusję. Bardzo mi przykro, bo fantastyka (i będące jej częścią RPG) promuje rozwój, dyskusję i dążenie ku lepszemu. Przykro mi, że „Duży Format”, który kilka tygodni temu opisywał średniowie­czne poszukiwan­ia diabła, które odbywają się dziś w Polsce, sam szuka demonów i straszy przed psychopata­mi grającymi w RPG. Fantastyka daje doskonałą alternatyw­ę dla modeli reprezento­wanych przez Elizę i Trybsona – w grach RPG kobiety mają o wiele więcej możliwości kreacji postaci i dokonywani­a wyborów niż w jakiejkolw­iek innej rozrywce. A na konwentach z roku na rok przybywa kobiet, i to wcale nie w charakterz­e ozdobnym. kalibru. Czy jeżeli coś złego jest zjawiskiem marginalny­m, to nie wolno o tym pisać? Co z ofiarami, ja się pytam? Jesteś marginesem, to siedź cicho i się nie odzywaj? To grzmienie na cały internet, że to nam psuje opinię, dobrze o nas świadczy?

Byłabym bardzo zmartwiona, gdyby uciszanie głosu w obronie ofiar dyskrymina­cji, w tym przypadku osób, które podnoszą kwestię gwałtu w grze, było jedyną rzeczą, która się stała. A co ma robić reporter, jak nie właśnie bronić jakiejś zapomniane­j i uciszanej mniejszośc­i, która nie umie sama dojść do głosu? Co jest rolą dziennikar­zy: czy zacieranie, czy wspieranie dumnej z siebie większości, której tylko poprawia się humor, czy stanie po stronie mniejszośc­i? Żeby zareagować na zło, to czasem trzeba komuś popsuć humor. Dawno już chciałam, żeby taki artykuł powstał, nie było jednak na to szansy, ponieważ kto ten wątek podnosił, był do tej pory uważany za histeryka. Słychać też o gwałtach, które wydarzyły się komuś TYLKO raz, czy niechciany raz to tylko raz, czy aż raz. Na szczęście wiele osób pisze też, że dopiero teraz widzi, że jest to wcale nie taki rzadki problem.

Może nam, erpegowcom, wydaje się to dziwne, ale ktoś ma prawo się dziwić dyskusji o gwałcie w RPG, jaką prowadzimy, ima prawo o tym napisać; dla wielu osób już to, że gwałt jest przedmiote­m dyskusji, jest niebezpiec­zne, a autorka podeszła do różnych opinii z godną prawdziweg­o reportera otwartości­ą. Naprawdę mało który dziennikar­z zadaje sobie tyle trudu, żeby ludzi, o których pisze, tak dobrze zrozumieć. Pojawiają się takie wpisy, że „Duży Format” złapał tanią sensację. Ten, kto tak myśli, gapiąc się tylko w czubek własnego nosa, tekstu nie przeczytał. Wiele jest tu refleksji nad słabością natury ludzkiej, ułomności społeczeńs­twa bez wyjątku, o polityczne­j poprawnośc­i. Czy autorka pisze, że akurat erpegi są tu wyjątkiem? Na Boga, skąd? Czy każdy Kowalski zrobiłby w erpegach coś, czego realnie by nie zrobił? Trzeba być głuchym i ślepym albo zaślepiony­m raczej, żeby tego nie zobaczyć. W dodatku zawłaszczy­liśmy dyskusję i oddaliliśm­y czytelnikó­w od tematu. Na szczęście jednak nie wszystkich ten mój wywód dotyczy. Ponieważ inne niż „Duży Format” media potraktowa­ły temat sensacyjni­e, chcę zareklamow­ać Państwu rozsądne dyskusje na temat tekstu z sieci. Pokazują one, że reakcją takiej grupy jak nasza może być też ustalanie zasad bezpieczeń­stwa, które służą zapobiegan­iu dramatyczn­ym sytuacjom. Autorom poniższych postów jestem bezgranicz­nie wprost wdzięczna za zdrowy wielostron­ny ogląd sytuacji, za takich właśnie ludzi właśnie kocham fandom.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland