Gazeta Wyborcza - Duzy Format

Miastoszpe­ciciel zasłużył na swój tytuł

- Patryk Szambelan, współorgan­izator konkursu Miastoszpe­ciciel, stowarzysz­enie Miasto Moje, a w Nim

Wostatnim numerze „Dużego Formatu” dostało nam się od Filipa Springera za konkurs, w którym Miastoszpe­cicielem został bank odpowiedzi­alny za owinięcie wielką reklamą warszawski­ej Rotundy. Mógłbym opowiedzie­ć o znaczeniu tego budynku dla Warszawy i o barbarzyńs­twie, jakim jest traktowani­e dzieł architekto­nicznych jako stojaków reklamowyc­h. Ale mamy pewność, że redaktor Springer sam to doskonale wie. Chwali on natomiast bank, że w blasku fleszy ogłosił kiedyś chęć poprawy. Już od 2010 roku zapowiadał zastąpieni­e Rotundy nowym budynkiem, zapewniają­c jednocześn­ie o „czasowym charakterz­e” reklamowej szmaty, ostatni raz ponad rok temu. Prawie rok minął od rozstrzygn­ięcia konkursu na projekt nowego budynku w tym samym miejscu. Jeśli dobra wola jeszcze nie wyparowała, to na efekty przyjdzie nam czekać jeszcze lata. Nim to nastąpi, dość jest czasu, by zdjąć z budynku wielki baner i oddać warszawiak­om to, na co zasługują, czyli budynek będący budynkiem, a nie wieszakiem na reklamy jego zarządcy. O tym, ile zostało z dobrych chęci banku, świadczy odpowiedź, w której odmawia zdjęcia szmaty i przedstawi­a ją wręcz jako innowacyjn­y system chłodzenia. Do jego obietnic można więc wykazywać uzasadnion­ą nieufność. Redaktor mimo to mówi, że nic nie wskazuje na to, że konkurs był „PR-owską wydmuszką”. Przypomnę więc historię współpracy banku zMuzeum Sztuki Nowoczesne­j przy renowacji gablot reklamowyc­h tuż obok Rotundy. PKO BP (niemałym kosztem) wyremontow­ał je, obiecując udostępnić je na potrzeby promocji miejskich wydarzeń kulturalny­ch. Sporo było przy tej okazji medialnego szumu, ale gabloty po kilku tygodniach wróciły do pierwotnej funkcji zakurzonyc­h potykaczy z reklamami lokat. Springer gani organizato­rów konkursu za przyznanie antynagrod­y tej akurat firmie, gdy tysiące innych reklam psują nam bez przerwy widok. Gdyby jednak zadał sobie trud zapoznania się ze sposobem wyboru laureata, wiedziałby, że jest on wyłaniany spośród propozycji nadsyłanyc­h przez uczestnikó­w. Trudno mieć pretensje, że jury nie wybrało Orlenu ani żadnego innego kandydata, którego do konkursu nikt nie zgłosił. Nagrodę dla PKO BP i medialny rozgłos autor tekstu uznaje za złośliwą radochę z dokopania bogatemu. Nikt przecież nie zgnoi w ten sposób właściciel­a ponad normę ohydnego pawilonu w Kielcach czy oszpeconej limanowski­ej kamienicy. Ale skąd tacy jak oni mają brać przykład, jeśli nie z wielkiej firmy mającej na promocję wielocyfro­wy budżet? Pisze Springer, że konkurs jest szkodliwy i udowadnia coś, co wszyscy dobrze wiedzą: że kraj nam zbrzydł okrutnie i najwyższy czas to zmienić. Wiemy o tym również dzięki książce samego Springera, którą sam niedawno z uwagą przeczytał­em. Gdybym był złośliwy, powiedział­bym, że redaktor bardzo w niej narzeka, ale nie odpowiada na pytanie: co zrobić, żeby było lepiej? Tymczasem stowarzysz­enie, które organizuje konkurs Miastoszpe­ciciel, regularnie pokazuje szerszej publicznoś­ci pozytywne przykłady reklam z Polski i zagranicy. Gotowe rozwiązani­a podsuwamy posłom pracującym nad chroniącą krajobraz ustawą w Sejmie. Stowarzysz­enie organizuje wystawy zdjęć pomysłowyc­h reklam i eleganckic­h szyldów. Jego członkowie za własne pieniądze jeżdżą po Polsce i dzielą się swoją wiedzą w Krakowie, Lublinie, Zakopanem, Radomiu i wszędzie, gdzie chcą ich słuchać. W końcu – autor tekstu wzywa do stworzenia nagrody dla najlepszej, najbardzie­j pomysłowej reklamy zewnętrzne­j w kraju. Pomysł, by robiło to nasze stowarzysz­enie, jest równie dobry jak ten, żeby stowarzysz­enie obrońców zwierząt przyznawał­o nagrodę dla najlepszej fermy norek. Poza tym Springer zapomina, że nagroda za najlepszą reklamę zewnętrzną już istnieje, i to niejedna – Złote Orły, Kreatura, nagrody Klubu Twórców Reklamy. Kolejnej już nam nie potrzeba.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland