Ja jako Alexis
Wydobycie od ludzi ich prawd, choćby najmniejszych, nie jest łatwe. Wsiadłem do taksówki, a kierowca spojrzał na mnie jak na ducha. – Patrzy pan na mnie – powiedziałem – jakbym panu kota zabił w dzieciństwie. – Pan Mariusz? Na pewno? Bo pan nie wie, że pierwszy swój kurs w życiu miałem 20 lat temu – w 1995 roku z panem. I pan już był znany z Polsatu, a ja miałem taki stres, że to pierwszy klient. Minęło 20 lat, właśnie jest rocznica! Wtedy wziąłem od pana autograf, dał mi pan wizytówkę jeszcze z „Gazety”. No i dziś pan wsiada. Czym się pan teraz zajmuje?
– Najpierw powiem, dokąd chcę jechać. Ale jest to fajna okazja, bo ja mam teraz taki zawód, że zbieram od ludzi ich małe prawdy. Od Ilony Felicjańskiej z mojego talk-show też, właśnie czekam, żeby odpowiedziała na maila w sprawie prawdy. Proszę powiedzieć, do czego pan w tej taksówce doszedł? Do jakiej prawdy? – Ale o co panu chodzi, bo nie łapię... – No na przykład co pan wie dziś, czego pan nie wiedział w tej taksówce 20 lat temu. – Bo ja wiem.. Zamyślił się. – No to niech pan pomyśli przez całą trasę, nie będę się odzywał. Powie mi pan pod moim domem.
Dojechaliśmy. – Nie – mówi taksówkarz – nic nie wymyśliłem. Po prostu tak samo jak wtedy nie wiem nic.
Ucieszyłem się, że chociaż nadszedł mail od profesora Wiktora Osiatyńskiego, który napisał: „To chyba będzie »moja« prawda o prawdzie. Prawda nie zawsze wyzwala. Często zniewala i upadla. Przykra »prawda” powiedziana o kimś wprost – bez empatii, bez wczucia się w drugą osobę, bez chęci pomocy i zaoferowania drogi zmiany, jest agresją i szkodzi. Tak samo jak bezrefleksyjny krytycyzm.
Mogę komuś na coś zwrócić uwagę, ale raczej dzieląc się własnymi uczuciami pod wpływem czyjegoś postępowania czy słów (czuję złość, gdy coś mówisz, robisz itd.), ale nie powinienem tego traktować jako prawdy, w którą ktoś ma uwierzyć.
Jeszcze trudniej poznać mi prawdę o samym sobie. Zmierzam w tym kierunku, ale wiem, że do tego potrzebuję innych ludzi. Bo sam siebie z łatwością mogę oszukać.
Dotyczy to również kultur. Wiele lat temu Raimon Panikkar powiedział mi: »Potrzebujemy innych, by zrozumieć samych siebie«. Dopiero po wielu latach i doświadczeniach mądrość tę zrozumiałem.
Zastanawia mnie również, że wśród dziesięciorga przykazań nie ma nakazu mówienia prawdy ani zakazu kłamstwa. Bo »Nie mów fałszywego świadectwa« jest zakazem obmowy i zniesławienia w złej wierze. Lekarze dobrze wiedzą, kiedy prawda nie wyzwala, lecz zabija. Więc moja prawda jest taka, że nad powiedzeniem »prawdy« trzeba się dobrze zastanowić”. Tyle profesor Osiatyński. Panie Profesorze, jestem za w 100 proc. Wyobraźmy sobie jednak, że jesteśmy Alexis Carrington-Colby i chcemy powiedzieć w oczy Krystle Carrington, że ma na sobie okropną starą sukienkę. Chcemy to, rzecz jasna, powiedzieć dla jej dobra. Już wiem, że nie możemy powiedzieć: Krystle, masz fatalny gust. Krystle, źle ci w tej prehistorycznej szmacie. Lepiej dzielić się swoimi uczuciami wobec tego, jak ktoś się zachowuje. Nie: jesteś okropnym syfiarzem. Tylko: trochę jestem zażenowana i skrępowana, mamy zjeść kolację, a wszędzie leżą twoje brudne skarpetki. Tak lepiej. Ale co z Krystle? Przykro mi, że wciąż cię widzę w tej samej sukience? Przecież nie jest nam przykro, a nawet się cieszymy, że Krystle wygląda jak po przecenie. Krystle, byłabym taka szczęśliwa, gdybyś założyła coś innego? Kiedy właśnie jesteśmy szczęśliwi, że ta kiczownica nie umie się ubrać. Już wiem! Trzeba powiedzieć: Krystle, masz wspaniałą sukienkę, podziwiam ją na tobie od 30 lat.
No, trochę przesadziłem, Panie Profesorze, z wyciąganiem nauk z Pana maila, ale bardzo się z nim zgadzam: mówić prawdę, nie raniąc – to największa z humanistycznych sztuk.
Cdn.