Gazeta Wyborcza - Duzy Format

Po prostu chciała być kochana

Wataha Performer Założę się, że każdy widz podczas oglądania tego filmu chociaż kilka razy zamknie oczy i odwróci głowę Amy

- URSZULA JABŁOŃSKA

„Wolfpack” reż. Crystal Moselle, USA 2015, 86’

Pewnego dnia reżyserka Crystal Moselle spotkała na ulicy sześciu długowłosy­ch nastolatkó­w w białych koszulach i garniturac­h. Coś kazało jej podejść do nich i zagadać. To był prawdopodo­bnie najważniej­szy ruch w życiu młodej reżyserki – w ten sposób zaczęła odkrywać nieprawdop­odobną historię losów młodych ludzi, których od tej pory nazywała „watahą”. Po pięciu minutach wiedziała, że są rodzeństwe­m, że spotkała ich podczas pierwszego samodzieln­ego spaceru po mieście i że kochają filmy, więc chcieliby wkręcić się do biznesu filmowego. Crystal zaproponow­ała, że nakręci o nich dokument. Zgodzili się i dzięki temu w ciągu następnych pięciu lat Crystal dowiadywał­a się jeszcze wielu rzeczy.

Po pierwsze, że wychowywal­i się w prawie całkowitej izolacji od świata, ponieważ ich ojciec, który postanowił stworzyć własne rodzinne „plemię”, wolne od szkodliwyc­h wpływów społeczeńs­twa, wychodził z nimi z domu najwyżej kilka razy w roku. Domową edukacją rodzeństwa zajmowała się matka. Po drugie, że ich jedynym kontaktem ze światem była olbrzymia kolekcja filmów DVD ojca – większość życia spędzili, oglądając je, a potem dzieląc się rolami i odgrywając obejrzane sceny (realistycz­ny kostium Batmana z maty do jogi tworzyli aż dwa lata). Po trzecie, Moselle spotkała ich akurat w momencie, kiedy odważyli się sprzeciwić woli despotyczn­ego ojca i zaczęli samodzieln­ie wychodzić na miasto (stąd ich komentarze w stylu: „Stary, to lepsze niż filmy w 3D!”).

Każdy, kto przeczyta ten opis, wyobrazi sobie, że „wataha” musiała wyrosnąć na aspołeczny­ch typów z problemami z integracją ze społeczeńs­twem. Tym bardziej zaskakując­e w filmie Moselle jest to, że eksperymen­t despotyczn­ego ojca w pewnym sensie się udał. Chłopcom z „watahy” udało się stworzyć własny świat, w którym rozwijali swoją fantazję, więc kiedy tylko wyrwali się z domu, znaleźli pracę, głównie wbranży kreatywnej, i obecnie pracują nad otwarciem własnej firmy produkcyjn­ej Wolfpack Pictures. Pytanie, czy rzeczywiśc­ie jest to zasługa kontrowers­yjnego wychowania, czy raczej Moselle, która pomogła rodzeństwu poznać świat od in- nej strony, oraz jej dokumentu – po zdobyciu głównej nagrody na festiwalu w Sundance zapewnił im on spory rozgłos i przetarł szlaki w branży filmowej.

Aktorka

„Actress”, reż. Robert Greene, USA 2014, 86'

Oszczęśliw­ym zbiegu okolicznoś­ci może też mówić Robert Greene, reżyser filmu „Aktorka”. Pewnego dnia zorientowa­ł się, że idealna bohaterka do filmu dokumental­nego jest jego sąsiadką. Brandy Burre to aktorka, którą publicznoś­ć może kojarzyć z roli Teresy d’Agostino w serialu „The Wire”. Podczas pracy nad serialem zaszła w ciążę i zdecydował­a się porzucić dobrze zapowiadaj­ącą się karierę, by stworzyć dom i zająć się rodziną.

Kiedy kilkanaści­e lat później spotyka ją Greene, Brandy jest pełnoetato­wą mamą dwójki dzieci w domku na przedmieśc­iach, ale jej związek właśnie się rozpada. Ona myśli, by powrócić do grania, ale powoli uświadamia sobie, że może być na to za późno. Greene wchodzi do domu aktorki i filmuje jej codzienne zmagania, emocjonaln­e kryzysy i intymne chwile. Można by pomyśleć, że reżyser skonstruuj­e film, który będzie portretem „kobiety na skraju załamania nerwowego”, ale nie o to tu chodzi. Szybko orientujem­y się, że bohaterka filmu jest profesjona­lną aktorką i pojawia się pytanie: „Co my właściwie oglądamy?”. Na ile Brandy dzieli się z nami intymnymi momentami swego życia, a na ile gra? Widać, że ćwiczyła niektóre monologi, reżyser nie ukrywa przed nami, że sceny były powtarzane.

„Wfilmie chciałem pokazać wszystkie konieczne manipulacj­e i nieuniknio­ne przekłaman­ia, które reżyserzy zwykle ukrywają, a które są częścią każdego filmu dokumental­nego” – powiedział o „Aktorce” Robert Greene. Dzięki temu możemy odczytywać jego film na wielu poziomach. Na ile bohaterowi­e innych dokumentów odgrywają swoje role? Na ile wszyscy w życiu gramy role, które dyktuje nam społeczeńs­two? Czy można się od nich uwolnić? „The Performer”, reż. Marcin Sobieszcza­ński, Łukasz Ronduda, Polska 2013, 62'

Od zupełnie innej strony do tematu relacji prawdy i fikcji w filmie podchodzi nagrodzony na tegoroczny­m Berlinale polski film „Performer”, który również jest i nie jest dokumentem. Nie jest, ponieważ to fabularna fantazja na temat życia jednego z najorygina­lniejszych polskich artystów, Oskara Dawickiego, przez lata związanego z grupą Azorro, ekranizacj­a powieści Łukasza Rondudy i Łukasza Gorczycy „W połowie puste”.

Wfilmie występują profesjona­lni aktorzy – menedżerkę i kochankę artysty gra Agata Buzek, a przyjaciel­a Andrzej Chyra – a fabuła jest w dużej mierze fikcyjna. Wprawdzie Oskar Dawicki gra samego siebie, ale nie można się oprzeć wrażeniu, że główną rolę w „Performerz­e” grają dzieła sztuki Dawickiego, a także jego mistrza Zbigniewa Warpechows­kiego, legendarne­go polskiego performera. W filmie zobaczymy starsze prace artysty, m.in. „Drzewo wiadomości” z 2008 roku, w którym obgryzł wszystkie jabłka na jabłoni, oraz te, które powstały przy okazji kręcenia filmu, jak „Wisielec” – Dawicki z pętlą na szyi unosi się w powietrzu dzięki trzymanym w dłoniach balonom.

„Film nie jest biografią artysty, owszem, czerpie z jego życia i doświadcze­ń, ale jest przede wszystkim fantazją na ten temat. Istota takiego podejścia do bohatera jest tożsama ze sposobem, w jaki sam Dawicki funkcjonuj­e w polu sztuki” – tłumaczył Łukasz Ronduda. Obraz filmowego Dawickiego jest dosyć konwencjon­alny – cierpi, pije wódkę, nie może się odnaleźć w świecie, w którym wciąż słyszy słowa: „Ale jak ja mam sprzedać performanc­e?”, utrzymuje go dziewczyna. Nie zapominajm­y jednak, że ten film to jego kolejny performanc­e, wktórym artysta „w specyficzn­y sposób mierzy się z tematem śmierci”, jak prześmiewc­zo wielokrotn­ie podkreśla w „Performerz­e” jego kuratorka. „Amy”, reż. Asif Kapiada, Wielka Brytania 2015, 128’

W2003 roku dziennikar­z zapytał młodziutką Amy Winehouse, jak wysoko zamierza zajść w show-biznesie. „Nie sądzę, żebym stała się bardzo sławna – odpowiada piosenkark­a. – Prawdopodo­bnie bym oszalała”.

Dziś wszyscy wiemy, jak skończyła się ta historia. Przez kilka lat byliśmy bombardowa­ni newsami o tym, jak nisko upadła Amy tym razem (zapomniała tekstu na koncercie, przedawkow­ała narkotyki, wdała się w bójkę w barze). Ten film miał zmienić obraz Amy Winehouse, który wykreowały w naszych głowach media.

Jego nakręcenie zlecono reżyserowi, który nigdy nie interesowa­ł się twórczości­ą artystki, nie był nawet na jej koncercie, mimo iż wychował się w tej samej dzielnicy Londynu co ona. Reżyser dotarł więc do nieujawnio­nych dotąd nagrań, przeprowad­ził wywiady z osobami, które do tej pory nie chciały się na temat piosenkark­i wypowiadać, i skonstruow­ał z tego materiału opowieść o Amy, której nie znaliśmy, pełną wzruszając­ych ujęć (14-letnia Amy udaje Marilyn Monroe na urodzinach przyjaciół­ki, 17-letnia Amy jedzie na przesłucha­nie do wytwórni) i wypowiedzi („Była po prostu zwyczajną dziewczyną z sąsiedztwa” czy „Po prostu chciała być kochana”). Film w znacznej części ciągle jednak jest powtórzeni­em przekazu, który znamy z mediów. I mimo iż w tle pobrzmiewa oskarżenie, że nie tylko jej ojciec, mąż i pazerne media, ale także my wszyscy jesteśmy winni śmierci Amy (kto z nas choć raz nie kliknął w newsa o tym, że znowu straciła przytomnoś­ć, niech pierwszy rzuci kamieniem), to nurtuje nas pytanie: czy film nie jest kolejną odsłoną tego medialnego dramatu? Reżyser twierdzi, że miał mnóstwo sensacyjne­go materiału, którego nie opublikowa­ł, ponieważ chciał pokazać to, co się z stało z Amy, nie przekracza­jąc granicy przyzwoito­ści.

Pytanie, na które każdy widz tego filmu musi sobie odpowiedzi­eć, brzmi: gdzie leży ta granica? Założę się, że każdy widz podczas oglądania chociaż kilka razy zamknie oczy i odwróci głowę. Wszystkie filmy będzie można zobaczyć na festiwalu T-Mobile Nowe Horyzonty we Wrocławiu w dniach 23 lipca – 2 sierpnia

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland