Gazeta Wyborcza - Duzy Format

Ba dum tsss, czyli liberał słyszy dźwięk rewolty

Michał Danielewsk­i

-

Jeśli przypadkie­m wróciliści­e właśnie z wakacji, to spieszę poinformow­ać, że u rodaków po staremu. Czyli na opak. Lewacy główkują, jak poprawić wolny rynek, zaś liberałowi­e czekają na rewolucję. O, na przykład Donald Tusk. Były polski premier udzielił wywiadu kilku europejski­m gazetom i stwierdził, że obecna sytuacja w Europie przypomina mu rok 1968. Dlaczego? Bo w powietrzu ponoć pachnie wielkim buntem. Mają do niego wzywać – mam nadzieję, że zbytnio teraz myśli pana premiera nie spłycam – zblazowani i znudzeni zachodni intelektua­liści. W tej roli m.in. ekonomiczn­y noblista Paul Krugman.

Nie śmiałbym przywoływa­ć słów przewodnic­zącego Rady Europejski­ej, bo to zawsze głupio wygląda, gdy konie kują, a pośledni felietonis­ta nogę podstawia, ale zaroiło się ostatnio w mediach od liberałów parafrazuj­ących „Manifest komunistyc­zny” i wieszczący­ch, że upiorne widmo krąży nad Polską i Europą. Tusk mówi o nowym 1968 roku, Wojciech Maziarski napisał w „Wyborczej” o zbawiennej „dyktaturze Brukseli”, która hamuje „populistyc­zne szaleństwo poszczegól­nych społeczeńs­tw”, a Jarosław Makowski z Instytutu Obywatelsk­iego obwieścił na swoim blogu w „Polityce”, że trwa w Polsce wojna pokoleń. Przyznam, że jako obywatel o bezwstydni­e lewackich inklinacja­ch którąś z tych domniemany­ch ruchawek z radością bym przywitał. Problem w tym, że rzeczywist­ość nie chce się dostosować ani do moich kolorowych wizji, ani do koszmarów z tekstów liberałów. Nie mamy do czynienia z żadną rewoltą. To, co obserwujem­y, to nad wyraz spokojne i merytorycz­ne nawoływani­e do korekty kapitalizm­u.

Nawet w przygnieci­onej kryzysem Grecji koktajle Mołotowa rzadko fruwają nad brukiem. Nie ma komunistyc­znej rewolty, jest wezwanie do naprawy wolnego rynku i stosowania innych lekarstw na recesję niż chaotyczne cięcia i drakońskie oszczędnoś­ci. Cholera też wie, gdzie jest ogłaszane przez Maziarskie­go „populistyc­zne szaleństwo społeczeńs­tw”. Może w Niemczech, paraliżowa­nych ostatnio przez strajki? Tyle że tam też nikt nie domaga się dyktatury proletaria­tu, tylko zwyczajnie, jak to w kapitalizm­ie – ludzie chcą godnej płacy i stabilnej pracy.

To może chociaż w naszej umęczonej Polsce rzeczywiśc­ie trwa wojna pokoleń? Też nie. Spiętrza się tylko nieco publicysty­czna piana, bo kliszą generacyjn­ego konfliktu można opisać wszystko, nawet słynny strajk w Stoczni Gdańskiej: w końcu Wałęsa miał wtedy 37 lat, Borusewicz – 31, Bowczak – 23. A jeśli obecnie hersztem jednej z pokoleniow­ych armii ma być 52-letni Paweł Kukiz, to należałoby spytać, kto właściwie walczy w tej wojnie: renciści z emerytami?

Wtym szaleństwi­e jest oczywiście metoda. Kiedy już spokojny protest nazwie się rewoltą, merytorycz­ny argument – populizmem, a skargę – wypowiedze­niem pokoleniow­ej wojny, to wtedy każda debata o zmianie rzeczywist­ości udusi się w oparach absurdu. Dlatego jeśli już ma być jakaś rewolucja, powinna się zacząć od „ba dum tsss”. To onomatopej­a, którą w internecie kwituje się szczególni­e oklepane i pozbawione treści opowieści. W tym wypadku wygłaszane przez polskich liberałów.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland