Gazeta Wyborcza - Duzy Format

Dawid ewangelist­a

Narracja, że każdy śniady czy muzułmanin to terrorysta, to największy prezent dla Państwa Islamskieg­o

-

to dziesięć tanich samochodów zaopatrzen­iowych do ewakuacji rannych spod ostrzału. Albo dwumiesięc­zne zaopatrzen­ie dla obozu uchodźców w Turcji, albo dla misjonarzy, którzy wchodzą w piekło wojny domowej w Republice Środkowoaf­rykańskiej.

To jeszcze dziennikar­stwo?

– Nie wiem, ale nadaje mu większy sens. Marzy mi się nawet kolektyw dziennikar­ski. Czytelnicy też chyba tego potrzebują, bo w wirtualiza­cji świata przestają mieć zaufanie do rzeczywist­ości, a jeśli widzą człowieka, który tam jedzie, pisze, bardziej mu ufają, chętniej pomagają. Dużo piszesz o kobietach, dzieciach, pokazujesz ich twarze. jej ciało do naga i zdjęcia wrzucają do sieci, by upokorzyć. A ich rodziny, ze śmiercią za pan brat, nie mogą tego znieść.

WTurcji spotkałem kobietę, która prowadziła mnie ulicami miasta do miejsca, gdzie został zastrzelon­y jej przyjaciel, Hacik. Rozpłakała się, a ja pierwszy raz widziałem płaczącą Kurdyjkę, choć widziałem kurdyjskie matki zabitych dzieci. Płakała, bo po zastrzelen­iu jej przyjaciel­a tureccy wojskowi przywiązal­i go za głowę do samochodu i ciągnęli przez miasto. Zacząłem się modlić razem z nią. Ona muzułmanka, ja z krzyżem na szyi, po katolicku.

Jesteś katolikiem?

– Tak. Prawica mnie zewangeliz­owała, jestem teraz w neokatechu­menacie.

Dlaczego?

– To świetne dla ludzi, którzy odpadli, jak ja. Przyjaźnię się z Darkiem Malejonkie­m [muzyk rockowy] i jego żoną. Po jednej z podróży zobaczył mnie w nie najlepszym stanie i mówi: idź na rekolekcje. Nie chcę być znów pensjonars­ki, ale jak kule świszczą, percepcja życia się zmienia.

Kiedy ci się zmieniła?

– Poszedłem na Majdan, gdy snajperzy rozwalali ludzi, gdy zakatowano kilkadzies­iąt osób w parku Maryjskim. Krew, trupy. Miałem też dziwne postrzegan­ie pewnych zjawisk: płonął potężny budynek, pas barykad, ogień, śnieg, krew, a ja pomyślałem, że to najpięknie­jsza rzecz, jaką widziałem. Wracam do Polski, no i piję. Malejonek mówi: ogarnij się, idź na rekolekcje. Jest dla mnie ważny, bo są z żoną szczerzy, żywiołowi wiarą, z miłością do drugiego człowieka. Słabo się znaliśmy, ale mi zaimponowa­ł na Majdanie. Podczas koncertu w Kijowie, gdy zaczęły się starcia, samoobrona chciała przerwać jego koncert, ale wyszedł i zaśpiewał trzy kawałki.

– Mam w sobie Żyda w 25 proc., bo tylko po dziadku. W domu nie było religii, ojciec raczej agnostyk, żadnych szabasowyc­h świec. Kościół katolicki znałem architekto­niczne, turystyczn­ie. Fascynuje mnie kultura żydowska, piękna, bogata, zgłębianie jej było dla mnie przeżyciem, ale na poziomie intelektua­lnym. Na studiach z filozofii zaczytywał­em się we Franzu Rosenzweig­u, który napisał książkę w okopach, podczas I wojny światowej. Opisuje w niej koegzysten­cję chrześcija­ństwa i judaizmu, myśli, by się ochrzcić, ale idzie w judaizm.

Na poziomie duchowym miałem to jednak gdzieś. Dopiero gdy nie mogłem się pozbierać, dzięki Malejonkow­i poszedłem do kościoła przy Długiej wWarszawie na rekolekcje i zobaczyłem ludzi, którzy opowiadają o Piśmie Świętym w sposób głęboki, ale i przystępny, i to do mnie trafia. A jeszcze religia na wojnie.

?

Nie bliżej ci do judaizmu?

– Widzę mszę prawosławn­ą pod ostrzałem, gdy żołnierze ukraińscy mówią sobie: wybaczamy naszym nieprzyjac­iołom. Widzę księdza greckokato­lickiego, który na Majdanie wyprowadza spod kul snajperów rannego, trzymając nad sobą obraz Matki Boskiej. W środku buszu widzę sierotki, które słuchają misjonarzy, klaszczą, śpiewają „Alleluja”, choć ich rodzice zostali wyrżnięci przez bojówki. Jeśli lu-

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland