Stwórzmy rezerwat słów
Słyszałeś o czymś takim jak „Wielka piątka”? – Łukasz Badowski, doktor fizyki teoretycznej, popularyzator nauki, jak zwykle zagaił znienacka. – Słyszałem o czymś takim jak „Wielka Szóstka”. To jest inspirowany komiksem Marvela film dla dzieciaków. W zeszłym roku był w kinach, stworzyli go ci sami ludzie, którzy zrobili „Krainę lodu”. – Nie oglądałem. – A co to ta „Wielka piątka”? – Zbiorcza nazwa pięciu podstawowych cech, które się przypisuje ludzkiej osobowości. I one się charakteryzują tym, że są, po pierwsze, uniwersalne, czyli niezależne od rasy, płci i kultury – choć z tym ostatnim to bym polemizował. Po drugie, trwałe. W sensie, że musi ci się zdarzyć naprawdę coś dużego, żeby dana cecha twojej osobowości uległa zmianie. Na przykład wypadek albo nowotwór. No i wreszcie one są biologicznie uwarunkowane, czyli w dużej mierze dziedziczone z pokolenia na pokolenie. – A co to są za cechy? – Po angielsku łatwiej je zapamiętać, bo się układają w ładny akronim: OCEAN.
Openness – otwartość na doświadczenia. Conscientiousness – sumienność, ale tu chodzi też trochę o samodyscyplinę. Extraversion – ekstrawersja. Agreeableness – ugodowość. I wreszcie Neuroticism – neurotyczność.
Psychologowie używają tych pięciu cech do wykreślania profilu osobowości. A robią to w ten sposób, że najpierw przeprowadzają test. Bardzo skomplikowany, czasem składający się z ponad dwustu pytań. A potem już mogą próbować przewidywać to, jak będziesz się zachowywał. No i te- raz wiadomo, że są na przykład tacy, co mają wysoką neurotyczność. – To znaczy? – Neurotyczność oznacza skłonność do negatywnego pobudzenia. Czyli neurotyk to jest ktoś, kto skupia się przede wszystkim na bodźcach negatywnych. W przeciwieństwie do typów wesołych, otwartych, i energicznych. Klasycznym przykładem osobowości neurotycznej jest Kłapouchy. No, ale to, co mnie w tym wszystkim najbardziej fascynuje, to są te nazwy. – To znaczy? – Lepiej być zamkniętym czy lepiej być otwartym? – Otwartym. – A czy dobrze jest być neurotykiem?
– Z tego, co mi o nim opowiedziałeś, wynika, że chyba nie.
– A mnie się zdaje, że ani dobrze, ani źle. Bo neurotyczność to jest po prostu cecha. Jedni ją mają, a inni nie.
To jest trochę tak jak z liberalizmem i konserwatyzmem. To są po prostu nazwy pewnych doktryn społeczno-politycznych. Ale jeśli o kimś powiesz, że jest konserwatywny, będzie to miało negatywne konotacje. Bo to oznacza, że on jest zachowawczy. W przeciwieństwie do tego, kto jest postępowy. Czyli sam fakt, że wyznajesz jakąś koncepcję polityczną, staje się pewną etykietką, która niesie ze sobą określone skojarzenia. – Lewak. – Czyli sztylet, który trzymasz w lewej ręce, walcząc rapierem… – Co?! – To miał być żart, ale tak, masz rację, w Polsce prawy będzie zawsze lepszy niż lewy. No bo na lewo, lewizna itd. O nazwy toczą się wręcz wojny kulturowe. Na przykład nacjonaliści bardzo by chcieli, żeby ich nazywać narodowcami, a już na pewno nie faszystami. Homoseksu- aliści – gejami, a już na pewno nie pederastami.
Itd. To samo dotyczy neurotyków. – A ty znowu o tym. – Po pierwsze, dlatego że sam jestem dość neurotyczny, a obsesyjne powracanie do tematu to mój typowy odruch. Po drugie, bo wbrew temu, co się powszechnie sądzi, neurotyzm to nie jest negatywna cecha.
– A w jakim sensie ty jesteś neurotykiem?
– Co chwilę się zastanawiam, czy zrobiłem dobrze. Jak słyszę o jakichś pomysłach, to widzę głównie ich wady. Źle znoszę zmianę. Mając mieszaninę pozytywnych i negatywnych bodźców, skupiam się na tych drugich. się zamartwiają. Są upierdliwi. Wiecznie szukają słabych stron. Ale z drugiej strony to też oznacza, że oni są uważni i wrażliwi.
Neurotyczność, jak już wspomniałem, to jest po prostu pewna cecha. A to, czy ona będzie traktowana jako negatywna, czy pozytywna zależy od tego, czy będziesz potrafił ją wykorzystać.
Jest taka metoda, lansuje ją niejaki Edward de Bono, nazywa się metodą sześciu kapeluszy. –??? – Każdy z kapeluszy symbolizuje pewien sposób podejścia do problemu. Żółty zakłada ten, kto jest optymistą. Zielony to kreatywność, czerwony to intuicja. No, ale wśród kapeluszy jest też czarny – zakłada go ten, kto będzie się doszukiwać dziury w całym. I to jest właśnie idealne miejsce dla neurotyka. Co więcej, często jest tak, że brakuje ci do zespołu właśnie osoby, która założy ten czarny kapelusz. No bo wszyscy są przecież tacy otwarci, entuzjastyczni!
Wyobraź sobie grupkę artystów designerów, którzy koniecznie chcą zaprojektować nowy fotel. Kreatywność, entuzjazm aż się z nich wylewa. I to, czego oni teraz potrzebują, to kogoś, kto usiądzie w tym fotelu i powie: „Ależ proszę państwa, na tym się siedzieć nie da”.
– No dobra, ale po co ty mi to wszystko w zasadzie mówisz?
– Żebyś zobaczył, że każdy z nas jest inny. Że każdy ma swój wzorzec. I że jak nazywamy jakieś rzeczy, to od razu określamy swój do nich stosunek. Bardzo trudno jest nazwać coś neutralnie, zwłaszcza że nikomu na tym nie zależy. Każdy przecież chce, żeby to jego cechy były powszechnie uznawane za pozytywne. No, ale przecież otwartość można by na przykład nazwać podatnością na uzależnienie. Albo wręcz głupotą.
– Ale jak to zrobić, żeby język, którym mówimy, stał się neutralny?
– Po pierwsze, trzeba sobie jasno powiedzieć, że rzeczy, które mają taką, a nie inną nazwę, są nie tylko złe albo nie tylko dobre. A po drugie…
– Trzeba znaleźć słowa, które są rzeczywiście neutralne!
– Mało tego, trzeba sobie zrobić rezerwat takich słów. I umówić się, że ich już nie tykamy.
Jeden powie „gej”, drugi powie „pederasta”, to już może zgódźmy się na to, że w rezerwacie jest słowo „homoseksualista”, którym bez żadnego zabarwienia emocjonalnego nazywamy osobę, która ma orientację homoseksualną.
– Ale w sumie czemu my tak powinniśmy zrobić?
– Bo, kurczę, jakoś trzeba mówić o tym świecie, nie stygmatyzując rzeczy, zjawisk i ludzi.
Wyobraź sobie, że jesteś pracodawcą, szukasz pracowników, robisz im test oparty na „Wielkiej Piątce”. A potem oglądasz wyniki i oczywiście przyjmujesz wszystkich otwartych, zgodnych, kreatywnych. I dopiero musi przyjść do ciebie ktoś, kto ci powie: „Słuchaj, przecież ty potrzebujesz też takich, którzy przełamią ten wzorzec”. – Neurotyków? – Oczywiście! Ta mieszanina ludzi, która powstała, jest sukcesem ewolucyjnym. Wszyscy, którzy okazali się nieprzydatni i nieprzystosowani, już umarli. Teraz chodzi więc tylko o to, jak zagospodarować resztę. No, ale żeby to zrobić, żeby o tym w ogóle zacząć myśleć, potrzebujemy języka, który nas nie zaślepia. Czyli właśnie takiego, który jest neutralny.
Potrzebujemy języka, który nas nie zaślepia