Nie tym tonem
Atmosfera staje się nieznośna. Jeśli Kaczyński jest faszystą, PiS dąży do totalitaryzmu, jeśli rządzą nami brunatne koszule, to należałoby w obronie demokracji zawiązać zbrojny spisek i zacząć strzelać. Byłaby to naturalna konsekwencja wielkich słów, których nadużywamy. Weszliśmy w etap horroru, czyli sytuacji, w której wszystko się może wydarzyć, a zwłaszcza to, co niewyobrażalne.
Warto przeczytać raport naukowców „Reforma kulturowa 2020-40” i to, co wnim napisał literaturoznawca Przemysław Czapliński. Z polskich powieści od kilku lat wylewa się fantazjowanie o przemocy. Zarówno z powieści autorów prawicowych, jak też – i to jest nowość – autorów lewicowo-liberalnych. „Ciemno, prawie noc”. „Prowadź swój pług przez kości umarłych”. „Noc żywych Żydów”. Bohaterowie naszych książek wwalce o dobro stosują przemoc obficie i skutecznie. Czapliński nie twierdzi, że będziemy się zaraz wyrzynać. Przypomina jedynie, że literatura potrafi wyprzedzić swój czas, bo więcej jej wolno. Jest trochę jak nieświadomość, kotłuje się w niej „coś”, czego, choć z obrzydzeniem, ale jednak pragniemy.
Uważajmy na słowa. Przesada w słowach jest też niemądra ze względów taktycznych. Po miesiącu rządów Kaczyńskiego wyprztykaliśmy się już chyba ze wszystkiego. Faszyzm. Było. Koniec demokracji. Było. Zamach stanu. Było. Ciekawi mnie, co Włodzimierz Cimoszewicz wygłosi za pół roku, skoro już na starcie obłożył PiS „ustawami norymberskimi”. I czy ktokolwiek wtedy Cimoszewicza usłyszy? Żeby skutecznie pilnować tej władzy, histeria jest niepotrzebna. To będzie długi marsz, trzeba mieć chłodną głowę i ocean cierpliwości. Oraz dobrych ekspertów w odwodzie. Trzeba znać na wyrywki konstytucję, pa-