Uprawiam tymianek
Stanisław Tymiński
Jestem bardzo aktywny! – mówi mi biznesmen Stanisław Tymiński, tzw. człowiek znikąd, który w 1990 roku o mało nie wygrał z Lechem Wałęsą w wyborach prezydenckich. Dziś ma 68 lat. Mieszka w Kanadzie, do Polski przyjeżdża co roku, ale na krótko. Na stoliku kładzie fajkę. Ściąga kaszkiet. Ma irokeza.
– Dużo podróżuję – wyjaśnia. – Z biurem się kontaktuję przez Skype’a. Zaraz jadę z żoną do Kostaryki moczyć się w termicznych wodach. Pokój na drugim piętrze, z balkonu widok na wulkan. Trudno znaleźć dobre termale, tylko kilka miejsc na świecie mi służy. Ponad 40 lat jestem w branży komputerowej, w maju obchodziłem rocznicę. Ani jednego roku ze stratą i zawsze wypłacam na czas. Uważam się za człowieka sukcesu. Mam już wszystkie zabawki, które chciałem mieć: porsche czy motocykle. Ludzie mówią, żebym sprzedał interes. Boże kochany, przecież to też moja zabawka! Jak ją sprzedam, będzie mi nudno. W weekendy pracuję w terenie, mam 15 hektarów. Przez 27 lat zasadziłem ponad 35 tys. drzew. Głównie świerki. W jednym miejscu mam 30 metrów tymianku, bo ja jestem Tymiński, to lubię tymianek. Teren jest polodowcowy, są tam różne mikroklimaty i zwierzyna cieszy oko. – O co chodzi z tą fryzurą?! – nie wytrzymuję. – Ach, proszę pani, od kilku lat ją mam – odpowiada. – To taka grzywka staropolska, abym za każdym razem, gdy patrzę w lustro, pamiętał, że jestem Polakiem. Wcześniej żona mnie goliła na zero, bo ja stary żołnierz, to nie lubię się czesać. Raz jej mówię: „A zostaw mi taki pasek”. Myślałem, że ludzie się będą śmiali. Wychodzę z domu, a tu patrzą na mnie z powagą, z uznaniem, a ci łysi – z zazdrością! Wszyscy mnie zapamiętują, wygolonego nie pamiętali. Jak wchodziłem do kawiarni, zaraz była cisza, bo wyglądałem na policjanta. A z grzywką jestem swój chłop.
Chinka Mulan to trzecia żona Tymińskiego (po Fince Pulmu i Peruwiance Myrnie). Poznali się przez serwis randkowy. Różnica wieku? 20 lat. – Napisałem jej: „Gdybym był młodszy, chciałbym cię poznać”. Odpisała: „Nie jesteś stary”. A słyszałem, że to lesbijska knajpa – Stan uśmiecha się nagle porozumiewawczo. Siedzimy w Między Nami wWarszawie. – Serio? A ja tu nawet z Kukizem gadałam. – Kukiz chciał, żebym był jego doradcą – mówi. – Potem zerwał kontakt bez słowa. Czytam w internecie, że on to często robi. Trzeba mu wybaczyć, wilka się nie zmieni. Ale on chciał, żebym ja był jego cichodajką. Nie zaprosił mnie do kandydowania, bo się mnie boi – wie, że jestem lepszy od niego. Proszę bardzo, mam co innego do roboty. Zniesmaczyły mnie te ostatnie wybory.
Słucham już jednym uchem, bo kolejne pytanie nie daje mi spokoju: – Proszę pana, a co z teczką?
Tymiński udaje, że nie rozumie. Wyjaśniam: z czarną teczką, w 1990 r. twierdził, że ma ją na Wałęsę, ale nie ujawnił jej zawartości. – Część opublikowałem w dzienniku chicagowskim. O tym „Bolku” wszyscy po mnie pisali. Miałem na niego więcej, ale materiały źródłowe zostały zniszczone. Jakbym mówił wszystko, co wiem, byłbym paplą, a nie mężczyzną. Teraz podróżuję z taką teczką lotnika, mieści się akurat pod siedzeniem w samolocie. Ludzie się tak na mnie patrzą i mówią: „No, teraz ta pana czarna teczka jest o wiele większa!”.