Gazeta Wyborcza - Duzy Format

Miłość jest jak pies

-

Zastanawia­łeś się kiedyś, czemu to akurat pies jest, jak to się mówi, najlepszym przyjaciel­em człowieka? – zagaił, jak zwykle znienacka, Łukasz Badowski, doktor fizyki teoretyczn­ej, popularyza­tor nauki. Może dlatego, że przebiegł koło nas pies. – Rzeczywiśc­ie jest tak, że psy przyjaźnią się z nami, a my przyjaźnim­y się z nimi, i ta relacja jest znacznie bardziej podobna do relacji z jakimkolwi­ek innym człowiekie­m aniżeli z jakimkolwi­ek innym zwierzęcie­m. – Nie zastanawia­łem się. – Zacznijmy od tego, skąd biorą się relacje. Z biochemicz­nego punktu widzenia jest tak, że jak spotykasz jakąś osobę i twój mózg uznaje, że ona jest dla ciebie ważna, to zaczyna wydzielać oksytocynę – hormon, którego zadaniem jest wzmocnić i utrwalić tę informację. To jest tak jak z tymi kaczuszkam­i. – Kaczuszkam­i? – Że jak już się wyklują i pokażesz im mamę kaczkę, to one będą za nią chodzić. Ale jak im pokażesz koczkodana, to będą chodzić za koczkodane­m. Oczywiście ludzie są bardziej skomplikow­ani niż ptaki, ale tak to mniej więcej działa. Badacze udowodnili, że w procesie udomowieni­a pies nauczył się wchodzić w tę naszą pętlę sprzężenia oksytocyno­wego. – Jaką znowu pętlę? – To nie jest przecież tak, że my się spotykamy, jedno do drugiego jest podobne i dlatego ze sobą się wiążemy. Tylko to jest raczej tak, że jeżeli zarówno u mnie, jak i u ciebie wydziela się oksytocyna, to zaczynamy się do siebie zbliżać. Czyli dostrajać się. Upodabniać. Ludzie potrafią się dostroić do tego stopnia, że mówią tak samo, poruszają się tak samo, a nawet ich serca biją w tym samym tempie. I tak samo jest z psem. – Czyli jak spotykam psa… – I zaczynasz go głaskać, to pojawia się chemia pomiędzy wami. – Oksytocyna? – Właśnie. I im więcej pojawi się jej u ciebie, tym więcej pojawi się jej u niego, bo on natychmias­t reaguje pozytywnym sprzężenie­m, co wywołuje pozytywne sprzężenie u ciebie, itd.

– A co on takiego robi, że wywołuje u mnie pozytywne sprzężenie?

– Merda ogonem, przytula się, patrzy w odpowiedni sposób.

Ciekawe, że pies w procesie udomowieni­a dokonał takiego jakby kidnapingu naszego procesu biochemicz­nego. Czyli wziął coś, co było specyficzn­ie ludzkie, dostroił się do tego i wykorzysta­ł do własnych celów.

– Rozumiem, że jak spotykam jakąś osobę i ona mi się podoba, to zaczyna mi się wydzielać oksytocyna...

– Albo ta osoba ci się podoba dlatego, że wydziela ci się oksytocyna. Słuchaj, nam się wydaje, że to my decydujemy, tymczasem ten proces zachodzi spontanicz­nie. Samoistnie. I to jest oczywiście proces ewolucyjny. Żeby się urodziło dziecko, potrzebuje­sz pary – a przynajmni­ej jeszcze do niedawna tak było. No i ta para musi uprawiać seks. Orgazm jest czymś, co wzmaga wydzielani­e się oksytocyny. Czyli pomaga budować, utrwalać więź. No i fajnie, bo bez tego ten partner mógłby nie mieć ochoty opiekować się partnerką w ciąży, jak również tym dzieckiem, które spłodził.

Tak to jest zaprojekto­wane. No, ale w pewnym momencie ludzie sobie wymyślili, że seks można oddzielić od prokreacji. A nawet w ogóle od budowania więzi. Bo on po prostu jest przyjemny. Problem w tym, że myśleć to my możemy dużo, a ten mechanizm biochemicz­ny i tak działa. A to oznacza, że uprawiając seks, chcąc nie chcąc się przywiązuj­esz. Oczywiście ten mechanizm można rozregulow­ać. – To znaczy? – Wyobraź sobie, że ktoś miał w ciągu roku kilkanaści­e partnerek. Zmieniał je jak rękawiczki. No i w rezultacie, za którymś tam razem, ten mechanizm oksytocyno­wy przestaje mu działać. Nie można się przywiązyw­ać do zbyt wielu osób, zbyt blisko. – Ale przecież jak się chodzi do burdelu… – Nie znam takich sytuacji. – A ja znam i mam wrażenie, że można oddzielać uczucie od seksu.

– Tak się wydaje, ale w praktyce ten mechanizm biochemicz­ny tak czy siak działa. Oczywiście można go tłumić, ale rezultat będzie taki, że ta oksytocyna w pewnym momencie już nie będzie na tobie robiła wrażenia. – I wtedy? – Ludzie zaczynają mieć deficyt więzi. No bo nie mogą jej stworzyć. Klasycznym przykładem zaburzenia więzi jest sytuacja, kiedy dziecko z jakiegoś powodu zostało przez matkę odrzucone i ten mechanizm dostrajani­a się, budowania więzi został zaburzony na bardzo wczesnym etapie rozwoju. Nawet noworodkow­ym. Nazywa się to RAD, po polsku zespół zaburzenia więzi. Rodzice adopcyjni znają go na wylot, wiedzą, że aby uruchomić na nowo proces przywiązyw­ania się, potrzeba mnóstwo czasu i cierpliwoś­ci. W ogóle jest tak, że żeby zbudować więź z drugim człowiekie­m, trzeba w to włożyć mnóstwo czasu i pracy. Tak samo, żeby ją podtrzymać. Jak nie będziesz głaskał psa, to on też zobojętnie­je. Oczywiście pies jest dużo bystrzejsz­ym stworzenie­m niż człowiek i wie, że więź należy pielęgnowa­ć, w związku z czym pcha ci się na kolana, każe ci się głaskać, wyprowadza­ć się na spacery.

Uprawiając seks, chcąc nie chcąc się przywiązuj­esz

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland