Fajni jak w komiksie, czyli syndrom wygnanych Zbójcerzy
Motto: „Czas mijał. Wygnani przez Rarogów Zbójcerze, ukryci w ostępach leśnych, z goryczą rozpamiętywali dni swojej minionej chwały. – Ech, były czasy – syknął przez zęby Kapral. – Dorzućcie drew do ognia – zaordynował Hegemon, bo noc była chłodna...”. Jak może zdążyli się Państwo zorientować, dostaliśmy ostatnio łupnia od Kaczyńskiego. A jak się dostaje wciry, naturalną rzeczą jest szukać nauki na przyszłość u wieszcza, którym dla mojego pokolenia przeżywającego dzieciństwo w latach 80. był Janusz Christa. W jego komiksach o przygodach Kajka i Kokosza poczesną rolę odgrywają Zbójcerze: archetypiczna banda nieudaczników kreślących kolejne imperialne plany i raz za razem spektakularnie je partaczących. Kapral, Oferma i Hegemon są synonimem początkowej tromtadracji i ostatecznej porażki.
Do tej pory rolę Zbójcerzy odgrywali „oni”, a „my” – Kajkowie i Kokosze tego świata – turlaliśmy się ze śmiechu: Kaczyński był Hegemonem, a, dajmy na to, bracia Karnowscy odgrywali na zmianę Kaprala i Ofermę. „Sfałszowali te wybory” – konstatował smutno Hegemon, na co Kapral i Oferma gorąco przytakiwali, by płynnie przejść do śpiewania „Boże, coś Polskę” . Teraz, obawiam się, niekiedy role się odwracają. PiS daje mnóstwo powodów, by z werwą Łamignata pogonić go po gościńcu maczugą społeczeństwa obywatelskiego – choćby wtedy, gdy prawem kaduka uzurpuje sobie prawo do zmiany umocowanych konstytucyjnie instytucji – ale my chcemy czasem przywalić bardziej. Gdy wklejamy na Facebooka wykres pokazujący, że na PiS głosowało tylko 18 proc. uprawnionych i piszemy o milczącej antypisowskiej większości, gramy w grę, w którą „niepokorni” Zbójcerze grali przez ostatnie kilka lat: sugerujemy, że może i wybory były, ale jednak nie do końca wszystko było z nimi jak trzeba. A nie ma dowodów, że gdyby do urn poszli wszyscy Polacy, wynik byłby inny. Są za to mocne przesłanki, że zwycięstwo PiS mogłoby być wyższe.
Po pierwsze, jeśli założymy, że wśród głosujących reprezentacje poszczególnych grup społecznych są rozłożone podobnie jak wśród wszystkich uprawnionych do głosowania, to znaczy, że wynik wyborów przy 100 proc. frekwencji byłby bliźniaczo podobny do tego z 25 października. Po drugie, jeśli jakieś grupy wśród wyborców są jednak niedoreprezentowane (a są), warto zapytać – jakie. Z Polskiego Generalnego Studium Wyborczego wynika, że to m.in. ludzie mniej zamożni i gorzej wykształceni, czyli – jak wiemy z badania exit poll – głównie wyborcy PiS. Po trzecie, największe różnice socjodemograficzne między głosującymi a niegłosującymi odnotowano w... 2007 roku, gdy wygrała PO.
Co nam mówią komiksy o Kajku i Kokoszu? Że warto być fajnym, rozsądnym i dobrze życzyć ludziom: to pokonuje tarany i makiaweliczne plany silniejszego wroga. Dlatego nie dajmy się zarazić paranoją Hegemona i jego szajki, a może kiedyś lud Mirmiłowa znów krzyknie: „Wiwat nasi obrońcy!!! Wiwat Kajko i Kokosz!!!”.