Znikanie w mroku
Traktat filozoficzny nabazgrany mazakiem na wewnętrznej stronie drzwi kabiny w toalecie uniwersytetu w Heidelbergu przypomniał mi, dlaczego był to jeden z ważniejszych ośrodków filozoficznych w Europie. Jego anonimowy autor (student, bo wykładowcy mają osobną toaletę na kod) okazał się dobrze wyedukowanym człowiekiem. Pisał z zacięciem, o czym świadczą stanowcze, kanciaste litery, i z przekonaniem, co widać po długości dzieła. Rozprawa zajmuje prawie całe drzwi. Anonim siedział tu i pisał bardzo długo, nie bacząc na niewygodę tego miejsca i czas upływający na zewnątrz w świecie ludzi pospolitych, nie filozofów.
Pisał, że nienawiści, rasizmowi, temu, że ciągle się dzielimy i wykorzystujemy nawzajem, że Europa upada, winna jest klasa średnia. Nie robotnicy, którzy prowadzą proste życie, ani nie klasa wyższa – bo ona zawsze była pełna próżniaczych egoistów. To klasa średnia posłusznie poszła na służbę bogaczom, zapomniała o wrażliwości społecznej, ludzkiej solidarności i dała się omamić kultem mamony oraz ideologią sukcesu. Tak jak poszczególny korpoczłowiek nie umie już samodzielnie myśleć, szukać szczęścia i dociekać sensu życia, nasz kontynent, składający się z milionów korpoludków biznesowych i urzędniczych, zatracił poczucie kierunku.
Wyruszyłem samochodem w podróż po rozpadającej się Europie i wszędzie widzę dwie z siedmiu zidentyfikowanych przez historyków cech upadku każdej cywilizacji: obsesję na punkcie rozrywki (Euro 2016 na każdym włoskim placyku, w każdym niemieckim pubie) i na punkcie jedzenia (setki książek kucharzy celebrytów w każdej dużej księgarni). Ludzie, wciąż syci i bezpieczni, wydają się jednak przygaszeni.
Włodzimierz Cimoszewicz powiedział niedawno, że bez silnej Unii Europejskiej staniemy się peryferyjnym półwyspem Eurazji, na którym jest dużo zabytków. Będziemy tacy z Unią czy bez niej. Bo tym, co nadaje witalność cywilizacjom, jest poczucie wspólnoty, a nie instytucja. Pierwsza grecka forma demokracji służyła temu, żeby rozkwitło miasto Ateny, a nie żeby każdy obywatel mógł sobie zagłosować. Dzisiaj głosowanie stało się narzędziem uzyskiwania władzy, a władza narzędziem realizowania interesów chciwych jednostek i grupek.
Celebryta w białej koszulce strzela karnego. Na placyku w apenińskim miasteczku Trevi nel Lazio, gdzie w telewizji oglądam mecz Włochy – Niemcy, zapada cisza. Włochy odpadają z Euro 2016. Mężczyźni w różnym wieku dźwigają się w milczeniu od stolików, rozchodzą po wąskich uliczkach i znikają w mroku. Para grubych właścicieli zaczyna beznamiętnie zbierać puste butelki po piwie ze stolików i przesiąknięte tłuszczem papiery ze średniowiecznego bruku. Na rynkach Niemiec kelnerki ruszają w tej chwili do boju – wszyscy zamawiają jeszcze jedną kolejkę piwa.