Polska walcząca
Ostatnio znalazłem się na liście agentów ISIS, rzecz jasna, wrogich Polsce. Jakiś czas temu stałem w tłumie, który oszalał: kamienowaliśmy człowieka.
Choć wojna w Bośni i Hercegowinie (1992-95) nie była wojną religijną, warto pamiętać, że wyznawców islamu mordowali wtedy chrześcijanie – prawosławni Serbowie. Zbliża się kolejna rocznica mordu w Srebrenicy (1995): mężczyźni w lewo, kobiety i dzieci w prawo. Chłopiec wyższy niż metr czterdzieści nie był już chłopcem, tylko dorosłym. Zabierano go matce.
Wmiejscu selekcji, w Potoczarach k. Srebrenicy, powstał cmentarz (2003). Ale ekshumacje masowych mogił i identyfikacje szczątków trwają do dzisiaj. Kolejne groby rosną tu każdego 11 lipca. Za kilka dni pochowamy kolejne 127 ofiar tamtej zbrodni. Tak było i przed rokiem: synowie zamordowanych nieśli lekkie zielone trumny (w środku same kości), było ich 136. Łopaty, ziemia, modlitwa, lament kobiet. Ktoś krzyknął: – Zabij go!
– Zabij! – po chwili krzyczał już tłum. Pięści, butelki, kamienie. Zaatakowaliśmy premiera Serbii. Żaden z jego poprzedników nie odważył się tu przyjechać. A ten? To Aleksandar Vučić – serbski nacjonalista, który walczył w Bośni i wsławił się groźbą wykrzyczaną w serbskim parlamencie tuż po Srebrenicy: „Zabijcie jednego Serba, my zabijemy stu Muzułmanów” (jego wystąpienie z 20 lipca 1995 r. jest na YouTubie). Potem latami powtarzał, że Serbia ma chronić generała Ratko Mladicia przed międzynarodowym wymiarem sprawiedliwości. Przypomnijmy: pod dowództwem Mladicia zamordowano w Srebrenicy 8 tysięcy mężczyzn i chłopców. I po co ten Vučić zeszłego lipca przyjechał do Potoczar? Przepro-