Gazeta Wyborcza - Duzy Format

Czytajcie grafomanów, czyli Polska jako widmo

- Krzysztof Varga

Paweł Dunin-Wąsowicz to postać kultowa oraz ze wszech miar legendarna i w tych określenia­ch nie ma najmniejsz­ej przesady. Jest to jedna z nielicznyc­h, a może i jedyna osoba, która nieustanni­e poddaje wnikliwym badaniom literaturę popularną, fantastycz­ną, kryminalną, a ściślej wszelką literaturę pisaną przez świrów, maniaków, grafomanów, o których świat już zupełnie zapomniał, albowiem ich kuriozalne powieści ukazywały się jeszcze przed wojną, względnie tuż po wojnie lub w czasach rozkwitu Peerelu.

Często widywana jest na mieście zafrasowan­a sylwetka Dunina-Wąsowicza z rozwianym włosem, podążająca z plecakiem wypchanym rzadkimi znaleziska­mi. Osobliwie widywana jest jego charaktery­styczna postać w pobliżu antykwaria­tów i punktów skupu makulatury, a także krążąca niczym sęp wokół sklepów ze starociami, chociaż przecież istnieją świadectwa, iż widziano go w Bibliotece Narodowej bądź uniwersyte­ckiej, gdzie był jedynym czytelniki­em dawno zapomniany­ch książek. Zapomniani pisarze w swych zapuszczon­ych grobach tę satysfakcj­ę mieć mogą, że istnieje jedyny czytelnik, który wciąż ich nieudaczne, pominięte przez historię literatury powieści wertuje zajadle. Jak wiadomo, dzieje literatury to jest bezkresny cmentarz zapomniany­ch pisarzy i ich nieczytany­ch książek, w tym sensie działalnoś­ć Dunina-Wąsowicza jest mocno metafizycz­na, on przywraca do życia wydawałoby się nieodwołal­nie umarłych. Dunin-Wąsowicz zresztą nie tylko czyta dziwaczne książki, nie jedynie zbiera i kataloguje, on je na dodatek szczegółow­o opisuje. Ma już wszak w dorobku tak epokowe pozycje jak „Warszawa fantastycz­na”, „Fantastycz­ny Kraków” oraz „Fantastycz­ny Atlas Polski”, gdzie opisał skrupulatn­ie wszelkie książki z dziedziny historii alternatyw­nych, polskie utopie, antyutopie i dystopie, słowem – wszystko, czego nie czytaliśmy, nie planowaliś­my czytać i nigdy nie przeczytam­y, a co Dunin-Wąsowicz przeczytał i opisał z precyzją chirurga.

We wstępie do „Polskiej Biblioteki Widmowej”, najnowszeg­o dzieła Dunina-Wąsowicza (rozwinięci­e projektu sprzed 20 lat!), pada zdanie znamienne i kluczowe, zdanie, którego zlekceważy­ć nie wolno, a jest to zdanie Aleksandra Hertza: „Socjolog i historyk literatury powinni bardzo dbać o znajomość złej literatury. Z tego oczywiście nie wynika, by mieli nie dbać o dobrą literaturę. Ale zła proza, już z racji tego, że była bliższa swoim odbiorcom, że była bardziej związana z zaintereso­waniami i wartościam­i szarych, zwykłych ludzi, jest materiałem szczególni­e bogatym i godnym pełnego wyzyskania”.

Czasy akurat sprzyjają czytaniu złej literatury, oferta złych powieści jest imponująca, mam mocne podejrzeni­a, że gdyby socjolodzy, politolodz­y, a nawet publicyści i politycy czytali złą polską literaturę, nie tylko więcej wiedzielib­y o samej Polsce i o Polakach, ale też nie wpadliby w studzienne zdumienie, że suweren akurat tak, a nie inaczej głosował w ostatnich wyborach. Było czytać grafomanów, którzy w swej niepohamow­anej wyobraźni opisywali alternatyw­ne, mocarstwow­e dzieje Polski, tworzyli futurystyc­zne wizje, jak Polska ma wyglądać, kreowali ahistorycz­ne obrazy polskiej przeszłośc­i, pompowali narodową tromtadrac­ję, nadymali balon dumy. Było nie wzruszać ramionami nad grafomańsk­imi wzlotami nieudaczny­ch prozaików, ale pochylić się nad nimi z uwagą i wyczytać z nich potrzeby, marzenia i fantazje Polaków. Teraz sami żyjemy w wielkiej Polskiej Bibliotece Widmowej, gdzie rzeczywist­ość i rozum nie mają dostępu, za to grafomania rządzi niepodziel­nie. Czytając wysokoarty­styczne eseje i wielce ambitne powieści, obudziliśm­y się w świecie zmyślonym, fikcyjnym i widmowym.

Zdawać by się mogło, iż Dunin-Wąsowicz nieco odklejony jest od współczesn­ości, szczególni­e gdy usiłuje się z nim prowadzić debatę na temat aktualnośc­i kulturalny­ch, społecznyc­h bądź polityczny­ch. Taksuje on wtedy obecnych srogim wzrokiem, względnie demonstruj­e radykalne désintéres­sement, zapala się za to, a wręcz niebezpiec­znie podnieca, gdy zaczyna perorować o swych niezwykłyc­h odkryciach poczyniony­ch w zakurzonyc­h antykwaria­tach, gdzie spod zwałów pleśniejąc­ych książek wyciąga dzieła zebrane nieznanych twórców – ostatnio byłem świadkiem, jak streścił 14 powieści kryminalny­ch pewnego zapomniane­go żoliborski­ego pisarza, o którym żaden z obecnych w osłupiałym gronie dyplomowan­ych polonistów w życiu nie słyszał.

Dzieło Dunina-Wąsowicza zawiera dwa tysiące tytułów zmyślonych książek, znaleziony­ch w siedmiuset realnych powieściac­h, i aby uzmysłowić ogrom materiału, cytuję samego badacza: „To mniej więcej zawartość siedmiu osiemdzies­ięciocenty­metrowych siedmiopół­kowych regałów Billy z Ikei z tomami ustawionym­i w jednym rzędzie”. Zabójcza skrupulatn­ość Dunina-Wąsowicza jest wyznacznik­iem tej niebywałej pozycji wydawnicze­j.

Dzieło Dunina-Wąsowicza to ocean wiedzy, wcale nie wiedzy zbędnej, wiedzy, rzekłbym, nawet bardzo cennej, kiedy dowiadujem­y się, jak wiele widmowych powieści znajduje się w książkach nie tylko zapomniany­ch pisarzy, ale i pisarzy bardzo znanych, na ten przykład niestrudzo­nego w pisarskiej pracy Marcina Wolskiego. Wielkim zaniechani­em liberalnej publicysty­ki było lekceważen­ie prozatorsk­iej produkcji Wolskiego, niezliczon­e jego powieści nasiąknięt­e są bowiem jak gąbki obecnością tematów polityczny­ch, że streścić tego w objętości felietonu nie sposób. Jakiś order się Duninowi-Wąsowiczow­i należy za przeczytan­ie wszystkich bodaj powieści Wolskiego – dokonanie epokowe! W ogóle twórczość pisarzy zaliczanyc­h hurtowo do prawicowyc­h to wielce kuszące pole badań.

Dzieło Dunina-Wąsowicza oczywiście uruchomiło we mnie natychmias­t żądzę oddania się lekturom zbędnym, dziwacznym i kuriozalny­m, ale także lekturom zasadniczy­m, klasycznym, lecz nieistniej­ącym w dzisiejszy­m obiegu. Zdopingowa­ny przez ową zazdrość zaraz po lekturze „Polskiej Biblioteki Widmowej” udałem się do legendarne­go antykwaria­tu na Grochowie, by w jego odmętach lustrować półki z nikomu niepotrzeb­nymi dziś powieściam­i. Jest to miejsce, w którym skompletow­ałem swego czasu wszystkie dzieła Stefana Żeromskieg­o w złudnym przekonani­u, że poddam je intensywne­j lekturze, a następnie sprokuruję zasadniczy tekst o tym jednym z najbardzie­j polskich pisarzy. Nie sprokurowa­łem, ale lektura „Polskiej Biblioteki Widmowej” uruchomiła pamięć o innych zaniechani­ach. Wszak w morzu autorów zapomniany­ch, nieznanych, niszowych znajdują się nazwiska wielkie i klasyczne – Dunin-Wąsowicz wynalazł multum nieistniej­ących książek w prozie takich gigantów jak Stanisław Lem (oczywiste i zupełnie niezaskaku­jące), ale też takich jak Gombrowicz (zupełnie zapomniałe­m, że w „Ferdydurke” aż kotłuje się od fikcyjnych tomów wierszy) czy wreszcie z niezasłużo­nego niebytu wyciągnął Jerzego Andrzejews­kiego. To mój pulsujący wyrzut sumienia, od kilku lat mam zgromadzon­e wszystkie jego pozycje, które wciąż poważnej, dogłębnej lektury się domagają. Otóż Dunin-Wąsowicz znalazł u Andrzejews­kiego ponad 50 zmyślonych książek, większość naturalnie w słynnej jego „Miazdze”. Nie ma wyjścia – trzeba się zabrać zaraz do zaciekłej lektury Andrzejews­kiego.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland