Głowy mamy napchane urywkami
– Nie przyjmą do pracy, bo niedobre poglądy? Spoko, mówią studenci, poglądy można zmienić!
Moskal został też zaproszony przez prezydenta na uroczystości Narodowego Święta Niepodległości, więc jego apele o apolityczność to zwykła hipokryzja. Gdyby chcieli być naprawdę apolityczni, to powinni odmówić komentarza w sprawie naszej akcji.
Jerzy Jarniewicz, poeta, wykładowca, mówił w styczniu w „Dużym Formacie”: „Jaki bunt? Apatia, zobojętnienie, poczucie, że nie ma się wpływu na rzeczywistość. Środowisko akademickie skapitulowało”. Media publiczne pokazywały na waszym marszu płk. Adama Mazgułę, który na jednej z manifestacji KOD chwalił porządek panujący w stanie wojennym.
– Nie znam tego pana, nie miałam wpływu na to, kto solidaryzuje się z naszymi postulatami. Na protest mógł przyjść każdy, a zrobiono z tego główny motyw. Fala hejtu wylewała się z internetu, gdzie atakowali nas przedstawiciele prawicy i zwolennicy obecnej władzy. I co ciekawe – przede wszystkim mężczyźni.
Co pisali?
– Że zamiast wychodzić na ulice, powinniśmy siedzieć w bibliotece i szykować się do sesji. „Jesteście za młodzi, by zrozumieć, co się w Polsce dzieje!”. Ktoś kilka razy napisał: „Wy lewackie kurwy!”. I powtarzające się „wnuki esbeków”.
Młodzi ludzie radykalizują się w kierunku nacjonalistycznym. Widzisz to wokół siebie?
– Jest spora grupa, która bardzo podkreśla prawicowe poglądy. Lubią te wszystkie sztywne wytyczne: tak można, a tak nie, prawdziwy Polak robi to, a tego nie. Organizują obchody świąt narodowych, wykłady o „żołnierzach wyklętych”. Widzę to i słyszę na co dzień – podczas rozmów towarzyskich, na imprezach studenckich, w klubach. Nie utrzymuję jednak kontaktów z takimi ludźmi, bo mi z nimi nie po drodze.
Kim jest dla nich „lewak”?
– Sądzę, że ktoś, kto chce zakłócić ich świat, w którym mężczyzna pracuje i zarabia, a kobieta siedzi w domu, opiekuje się gromadką dzieci i gotuje. A w niedzielę wszyscy razem idą do kościoła. Świat takich samych ludzi, homogeniczny, bez żadnych odstępstw od przyjętych norm i różnorodności. Do tego pewnie zboczeniec – zwolennik związków jednopłciowych i powszechnego dostępu do aborcji. Myślę, że wynoszą to z domów. To też wina szkoły, która nie przygotowuje młodych do funkcjonowania we współczesnym świecie. Przecież my jesteśmy pokoleniem, które kształtowały ocierające się o indoktrynację lekcje religii w szkolnych klasach! Zamiast lekcji edukacji seksualnej mieliśmy przedmiot „Wychowanie do życia w rodzinie”, który często prowadziła pani od religii. Zapamiętałam z tych lekcji, że nauczycielka przyniosła nam środki higieniczne, m.in. podpaski, i tłumaczyła, do czego służą, gdy większość dziewczyn pierwszą menstruację miała już dawno za sobą. Nikt nie rozmawiał o środkach antykoncepcyjnych, nie mówiono nam o nietykalności drugiej osoby, o seksualności. To się do dziś nie zmieniło. Mój młodszy o 15 lat brat wrócił ostatnio zły ze szkoły, bo pokłócił się z panią od religii. Tłumaczyła dzieciom, że prąd stworzył Bóg! Takie rzeczy w XXI wieku!?
Twoja rodzina jest katolicka?
– Zostałam ochrzczona, przystąpiłam do bierzmowania. Jeszcze w gimnazjum byłam praktykująca, ale zaczęłam sporo czytać o historii religii, o tym jak przez lata funkcjonował Watykan – o domach