Z Danutą Wieczorkiewicz Martą Soczewką rozmawia Katarzyna Sankowska-Nazarewicz
Dziewczynki częściej mówią o swoich emocjach, problemach. Dają więcej sygnałów, na które można jeszcze zareagować.
Jak problem się zmienia na przestrzeni lat?
M.S.: Zależy od źródła i metodologii badania. W Głównym Urzędzie Statystycznym ta liczba jest raczej stała, według danych policji wzrasta dość szybko. Martwi mnie jednak, że ta liczba nie maleje, że nie ma profilaktyki. Średnio codziennie jeden nastolatek popełnia samobójstwo. A co roku z mapy Polski znika cała szkoła.
M.S.: Duża szkoła, na 700 dzieci.
Dlaczego dzieci popełniają samobójstwo?
D.W.: Nie ma jednego powodu, samobójstwa są zawsze wieloczynnikowe. Czasami dzieci genetycznie dziedziczą skłonności do depresji, czasem na depresję choruje rodzic, przez co rodzina inaczej funkcjonuje. Do tego mogą dojść kryzysy materialne, trudności w kontaktach z rówieśnikami, wypadki wśród bliskich. I nie jest prawdą, że tylko w źle funkcjonujących rodzinach dzieci targają się na własne życie. Rodziny, które świetnie sobie radzą, też doświadczają tego dramatu. Wystarczy, że coś się wydarzy „na zewnątrz”: jakiś kłopot w szkole, zawiedziona miłość i jeśli dziecko ma skłonności
To może trzeba położyć większy nacisk na edukację nauczycieli, psychologów szkolnych, którzy mają na co dzień kontakt z dzieckiem?
D.W.: Tylko trzeba to robić umiejętnie. Profilaktyką samobójstw nie jest wejście jakiegoś zewnętrznego trenera na 45 minut i rozmowa z dziećmi o tym, żeby nie popełniać samobójstw. To się w Polsce zdarzało, nawet było finansowane z budżetów miejskich. Badania pokazują, że efekt takich sesji jest odwrotny do zamierzonego. Bo jeśli taki trener wejdzie i powie: samobójstwa się zdarzają, to potem liczba tych samobójstw wzrasta. Profilaktyka to wprowadzanie warsztatów o przemocy rówieśniczej, jak sobie radzić z emocjami, być asertywnym, profilaktyka przyjmowania substancji psychoaktywnych, integrowanie dzieci w klasie.
Chodzi o przygotowanie dzieci na różne sytuacje życiowe i zbudowanie poczucia wartości. M.S.: I kształcenie nauczycieli, jak rozmawiać z dzieckiem o emocjach. Dostajemy maile od pedagogów szkolnych: w szkole było samobójstwo, ale nie wiedzieliśmy, co z tym zrobić. Klasa poszła na pogrzeb i temat się skończył.
Do kogo jeszcze jest skierowana kampania „Zobacz… Znikam”?
D.W.: Do dzieci i młodzieży, którzy są świadkami tego, co dzieje się z ich kolegami. Pokazujemy szkodliwe stereotypy. Nastolatki często myślą tak: mój kolega mówi o samobójstwie albo zaczyna się ciąć, ale jeśli powiem o tym komuś dorosłemu, to kumplowi zaszkodzę, przypną mi łatkę donosiciela albo przyjedzie pogotowie i mnie wyśmieje.
Z jakimi jeszcze mitami trzeba walczyć?
M.S.: Wiele osób uważa, że nie popełni samobójstwa osoba, która dużo o nim mówi. Ale 70 procent tych, którzy mówili, targnęli się na życie. Innym stereotypem jest przemilczanie tematu: wiem, że znajomy ma myśli samobójcze, ale nie będę z nim o tym rozmawiać, bo sprowokuję samobójstwo. Kiedyś straszyło się dzieci pielęgniarką, która przyjdzie i zrobi zastrzyk. Dzisiaj dzieci słyszą: nie świruj, bo pójdziesz na terapię. Zamiast straszyć, trzeba pokazać, że są osoby, z którymi mogłyby porozmawiać. Badania pokazują, że w Finlandii w ciągu 10 lat o 30 procent zmalała liczba samobójstw po przeszkoleniu lekarzy ogólnych.
Jaki jest poziom wiedzy naszych lekarzy?
D.W.: Lekarz internista powinien potrafić rozpoznawać pierwsze objawy depresji, może sam zacząć leczenie, czy wysłać dziecko do specjalisty. Studenci medycyny na studiach nie mają takich kursów, często nie potrafią łączyć fizjologicznych objawów, jak na przykład przewlekłego zmęczenia czy bólu brzucha, ze stanami psychicznymi. Dlatego chorzy na depresję często miesiącami chodzą od jednego lekarza do drugiego i nie otrzymują pomocy.
W niektórych regionach, na przykład na Podkarpaciu, jest mniejszy wskaźnik samobójstw niż w innych miejscach Polski. Od czego to zależy?
D.W.: To jest związane z tak zwanymi czynnikami chroniącymi: religią, praktykowaniem, wielopokoleniowym modelem rodziny, silniejszym poczuciem wspólnoty. Realnej wspólnoty, nie czterystu znajomych na Facebooku. Ale niestety samobójstwa to problem wieloczynnikowy, więc i w takich miejscach się zdarzają.
DANUTA WIECZORKIEWICZ, założycielka fundacji Zobacz… Jestem. MARTA SOCZEWKA, koordynatorka kampanii na rzecz przeciwdziałania samobójstwom