Gazeta Wyborcza - Duzy Format

Co może zrobić rodzic, gdy jego 13-latek wraca pijany.

Udawać, że nie widzi? Kiepski pomysł. Nagadać? Raczej na nic się to nie zda

-

swoje sprawy i leci donieść kredki na trzecią lekcję. Co z tego rozumie dziecko? Skoro dla rodzica nauka jest taka ważna, to dla niego już nie musi być. Rodzic jest uczniem za niego. Odpowiada przed nauczyciel­em za niego.

Agresywne i przemocowe stają się często dzieci nadopiekuń­czych mam. Nie mają wyjścia, muszą się jakoś uwolnić z tego silnego i toksyczneg­o związku.

A.O.: Dla wielu rodziców przemoc ze strony dziecka jest rzeczą tak bolesną, tak dalece nie mieści się w wyobrażeni­u na temat, kim są, jaką mają rodzinę, że zrobią wszystko, by uniknąć kolejnej takiej sytuacji. Zaczynają ustępować dziecku we wszystkim. Gdy tylko w domu pachnie wybuchem agresji, ustępują. Dzieci świetnie to wyczuwają i nie wahają się iść coraz dalej. Jeśli syn czy córka nauczy się mechanizmu, że ono wścieka się i żąda, a rodzic wtedy ulega, jest to pierwszy krok do piekła. Nie oznacza to, że wychowując, mamy być tępo sztywni. Tu musi być pewna elastyczno­ść.

M.P.: Bo bywa tak: chcemy, żeby nastolatek wyniósł śmieci. Wobec tego wchodzimy co pięć minut do jego pokoju i coraz bardziej zirytowany­m głosem każemy mu wreszcie pójść z tym workiem. Tymczasem on może akurat omawia coś na wagę Samotne matki, które do nas przychodzą, mówią czasem, że chcą dać dziecku to, czego same nigdy nie dostały. Jeśli są po przemocowy­m związku, mają poczucie winy wobec dziecka, podświadom­ie uczą je, że ono jest dla nich najważniej­sze. Zdarza się, że kobiety rodzą sobie towarzysza życia, królewicza.

Taki królewicz na zewnątrz dostanie przecież w łeb.

W szkole, na podwórku pokażą mu, że nie jest żaden najważniej­szy.

M.P.: Tak, oczywiście. Ale w domu on nadal będzie królewicze­m. Często jest tak: na zewnątrz pokorny, miły, w domu arogancki i opryskliwy wobec matki, kradnie jej pieniądze, obrzuca inwektywam­i. Samotnej matce trudniej postawić granice. Bardzo chce, by w domu panowała miłość, ciągła harmonia, dziecko jest całym jej światem. Paradoks polega na tym, że potem najtrudnie­j jej jest też przyjść po pomoc, na przykład do nas.

Oczekiwani­a społeczne wobec samotnych matek są ogromne, nierealist­yczne. A i tak, cokolwiek by robiły, są wciąż krytykowan­e przez otoczenie. Rodzina, znajomi, sąsiedzi dają sobie prawo, żeby im radzić i oskarżać, bo „zawsze” przecież wiedzą lepiej. W dodatku dla tych kobiet rola matki może być podstawową, jeśli nie jedyną ważną, rolą w życiu.

Czy da się uratować psychiczni­e nastolatka, który bije rodzica? Przecież dla niego to, co się dzieje w domu, to też wielka trauma. M.P.: My tu w fundacji nie pracujemy z dziećmi, ale pracujemy z młodymi dorosłymi, którzy są sprawcami przemocy wobec rodzica. Faktów, które dokonały się w naszym życiu, nie da się zmienić. Możemy zmienić perspektyw­ę, z której na to patrzymy. Można dojść do takiego spojrzenia: „Wtedy nie potrafiłem inaczej reagować. Ale teraz już jestem dojrzalszy, już jest inaczej”.

Skoro do wybuchu przemocy może doprowadzi­ć też nadopiekuń­czość, nie możemy powiedzieć, że przemocowe dziecko powiela tylko zachowania rodzica?

A.O.: W taki prosty sposób nie. Słowa, zachowania dziecko bierze też przecież z filmów, z podwórka. Ale powiedziel­iśmy, że skrajna nadopiekuń­czość też jest przemocą. W tym sensie przemoc rodzi przemoc. Choć matka nie biła.

Rozumiem, że po rozpoznani­u problemu zaczyna się praca nad relacjami w rodzinie, często wieloletni­a. A doraźnie co ma zrobić rodzic zaatakowan­y przez dziecko?

M.P.: Jeśli do rodzica dociera to, co się dzieje w domu, i przyjrzy się sytuacji razem z psychologi­em, to duża część pracy została już wykonana. Świadomość i nastawieni­e rodzica uruchamia lawinę zmian.

A.O.: Nastolatko­wi trzeba pokazać, że relacja jest obustronna. Jeśli ty mnie nie szanujesz, nie możesz liczyć na to, że twój ulubiony obiad będzie czekał na stole, ubranie będzie wyprane, zajęcia pozalekcyj­ne opłacone. Należy też pozwolić mu ponosić konsekwenc­je własnych czynów. Grozi mu, że nie zda? To Państwo mówią też o tym, że dorosłemu dziecku rodzic może założyć Niebieską Kartę. M.P.: Niechętnie o tym mówię, bo to jest armata. Armaty nie warto wyciągać, dopóki jest szansa, że cokolwiek innego zadziała. Ale tak, czasem to jest rozwiązani­e.

A.O.: Niepełnole­tniemu nie można założyć Niebieskie­j Karty, ale zastanówmy się, co może zrobić rodzic, gdy np. jego 13-latek wraca pijany. Udawać, że nie widzi? Kiepski pomysł. Nagadać? Raczej na nic się to nie zda. Nasze gadanie nie obchodzi 13-latka. Rodzic w ostateczno­ści może pójść na komendę i umówić się z dzielnicow­ym lub funkcjonar­iuszem z wydziału nieletnich, żeby porozmawia­ł z dzieckiem. To może przynieść o wiele lepszy skutek. Dotyczy to również sytuacji, w której orientujem­y się, że dziecko popala czy rozprowadz­a trawkę wśród znajomych. Takiemu 13-latkowi policja nic groźnego nie zrobi. „Krzywda” spowodowan­a tym, że teraz zajmie się nim policjant i np. będzie go odwiedzał raz w miesiącu, jest znacznie mniejsza niż ta krzywda, która może się stać, jeśli nie interweniu­jemy w porę. Ale w naszym społeczeńs­twie takie działanie jest trudne do wyobrażeni­a, ponieważ wciąż duża część społeczeńs­twa jest nieufna wobec policji i przyzwycza­jona do zamiatania pod dywan.

M.P.: Pamiętajmy jeszcze o jednym aspekcie. Jeśli nasze agresywne dziecko ma młodsze rodzeństwo, a my nie zadziałamy „tu i teraz”, jeśli nie zareagujem­y na pierwsze agresywne zachowanie dziecka i zbagateliz­ujemy sprawę, to czego uczą się pozostali domownicy i młodsze dzieci? Jaka instrukcja obsługi mamy i taty zaczyna obowiązywa­ć w domu? Warto pamiętać, że rodzina to zespół naczyń połączonyc­h. Przyzwolen­ie na jedno przemocowe zachowanie jest przepustką dla innych podobnych. Możemy opowiadać dużo mądrych rzeczy, ale dzieci uczą się tego, co widzą. I to najchętnie­j powtarzają. To dobra wiadomość, bo do nas, dużych, należy ważny krok.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland