Pomaga mi zmiana akcji
Poza regularnymi zdjęciami do „Klanu” obecnie dużo jeżdżę po Polsce – mówi piosenkarka i aktorka Izabela Trojanowska. – Występuję nie tylko z moim zespołem, ale też z Romuald Lipko Band, obok m.in. Felka Andrzejczaka i Grzegorza Wilka. Powoli pracuję również nad nową płytą.
„Ledwo mnie znasz, tyle już masz/ planów, jakbyś wieki mnie znał./ Siedzimy tu godziny pół,/ zahaczyłeś prawie o ślub./ Wybacz, chłopcze, gdy się tak uśmiecham./ Wybacz, proszę, lecz nie na to czekam!” – te słowa po raz pierwszy wyśpiewała w 1980 roku. Piosenka „Wszystko, czego dziś chcę” stała się hitem. Podkład muzyczny gościnnie zagrał do niej zespół Budka Suflera, a więc współpraca Trojanowskiej z Romualdem Lipką trwa już ponad trzy dekady. Na festiwalu w Opolu wystąpiła w wąskim garniturze włożonym do seksownych szpilek, z krótką fryzurą i mocnym makijażem. Taki przez lata był jej charakterystyczny wizerunek. Piosenka „Wszystko, czego dziś chcę” doczekała się natomiast kilku coverów, a nawet wersji czeskiej. Michal David śpiewał ją pod tytułem „Dívka na inzerát”.
– Na koncerty przychodzą już trzy pokolenia – opowiada Trojanowska dzisiaj. – Fascynująco jest śpiewać dla tak zróżnicowanej wiekowo publiczności. Bezpośrednie spotkania z nią są dla mnie ważne. Po koncertach zawsze rozmawiam z fanami i rozdaję autografy. Zdarza się, że rodzice przedstawiają mi córkę i mówią, że dali jej na imię Izabela zainspirowani moją osobą. To miłe. A nowa płyta? To dopiero ciągle zmieniający się projekt, nie ma konkretów. Ale warto wspomnieć, że Universal wydał niedawno płytę z cyklu „Dobre, bo polskie” z moimi najlepszymi piosenkami. Są wśród nich także dwa utwory nagrane z Tadeuszem Nalepą jeszcze w 1982 roku. Płyta jest doskonale zrealizowana technicznie – polecam!
Nagrana z Nalepą w czasie stanu wojennego płyta „Pożegnalny cyrk” z powodu cenzury ukazała się dopiero 11 lat później. Trudno się dziwić. W piosence „Nie boję się nic” znalazły się np. słowa: „O godzinie zero do mych drzwi/ zapukałeś cicho po to, by/ szepnąć mi do ucha:/ – Będzie zawierucha!/ (...) Po godzinie zero beton/ i niedomknięta cela/ zimno mi. O co tu chodziło?/ Zabrali mnie siłą!”. Trojanowskiej obrywało się w tym czasie zarówno od środowiska „Solidarności” (za pokazany w telewizji publicznej koncert w Sali Kongresowej), jak i od władzy (za odmowę kolejnych występów). Zdecydowała się na emigrację, przez lata mieszkała w Berlinie Zachodnim. Wróciła na dobre nie tylko do Polski, ale też do domów Polaków. Od 1997 roku gra w telenoweli „Klan”. Z ekipą są już prawie rodziną.
– Faktycznie po 20 latach wspólnej pracy przy serialu znamy się wszyscy dosyć dobrze i jest wiele osób, których będzie mi brakowało, kiedy przygoda z „Klanem” się skończy. Pyta pani o rutynę? Trudno byłoby mi w nią popaść, grając tak kolorową postać. Na pewno pomaga mi ciągła zmiana akcji w życiu Moniki Ross z domu Lubicz. Ostatniobrakuje mi wolnych dni, ale lubię swój zawód i nie narzekam. Jak jest piękna pogoda, robię dalekie wycieczki rowerowe. Chętnie spotykam się z przyjaciółmi na pogaduszkach przy dobrym jedzeniu.