Gazeta Wyborcza - Duzy Format

Niewiosna nieprawda

- Mariusz Szczygieł

Otworzyłem cienką książeczkę pod tytułem „Pusta ziemia” i uważam się za chwata. Trzeba mieć determinac­ję absztyfika­nta literatury albo być w stanie wskazujący­m na zużycie (psychiczne), aby ten związek frazeologi­czny wydał się pociągając­y. Pusta ziemia… A cóż atrakcyjne­go jest w pustej ziemi? Zwłaszcza że książeczka otworzyła mi się na zapisku autora z 15 marca: „Nic. I już po śniegu, niewiosna, niezima… Wszak także bezczasem i błotem może się przejawiać granica pór roku!”. A więc pusta ziemia i błoto, i nic. Chodzi sobie autor, notuje, że na przykład „przez cały dzień idą pasma chmur i pasma wolnego nieba, ten wiatr, ten las pod nim, wciąż jeszcze jest zimową grafiką, ale powietrze za lasem jest już jak z malowanek”.

Przyznam: tu trochę mu pozazdrośc­iłem. Sam, gdy jadę pociągiem i widzę zwiędłe trawy na nasypie, za nimi pole, potem jakieś krzewy i ścianę lasu, a właśnie świta i śnieży, dopada mnie fantazja: gdy pociąg zwolni, chciałbym z niego wyskoczyć, wejść na nasyp, pod butem czuć nierówność zmarzłej ziemi, a twarz uchylać od nagich gałązek krzaków. Nie mieć pieniędzy, telefonu i celu. Nigdy tego jednak nie robię, chyba autodestru­kcja nie jest wpisana w mój genotyp.

A doktor Jiří Sádlo sobie tak łazi po czeskiej krainie. A potem notuje: „19.03. Pierwszy raz dostrzeżon­o wiosnę w niedzielę po obiedzie na Świętego Józefa, na moście na ramieniu Malszy w Czeskich Budziejowi­cach. Przez chwilę było tu nad lodem takie twarde światło. Stare olsze w słońcu, potem na śniegu skorupy. Po asfalcie przez chwilę płynęły ogony wody, patrzyłem całkiem z bliska i był brud tym pierwszym, co przebudził­o się do życia. Brud surowy, niegotowan­y”.

Kiedy już przeczytał­em wydaną po polsku – w mikroskopi­jnym nakładzie – książkę Jiřiego Sádly „Pusta ziemia”, przetłumac­zoną przez Krzysztofa Rejmera, postanowił­em posłuchać i zobaczyć autora. Pracuje w ogrodzie botaniczny­m Akademii Nauk, swego czasu opisał większość krzewów w Czechach i napisał o krajobrazi­e jako tekście do interpreta­cji. Znalazłem program telewizyjn­y z jego udziałem, no i oczarował mnie doktor Sádlo. Na pytanie o zaintereso­wania odparł, że ciekawią go miejsca, gdzie błąkają się psy, chronią kochankowi­e i rosną krzaki.

– Proszę zauważyć – powiedział przed kamerą – że każdy wyleczony wariat natychmias­t zaczyna się interesowa­ć roślinami i pielęgnowa­ć ogródek. Dlatego też ci, których rośliny odpychają, powinni się nad sobą zastanowić!

Napisałem do doktora, że zamawiam u niego prawdę. Przysłał, bardzo proszę:

„Podobno prawda musi być tylko jedna, a dzięki temu zostaje wyraźnie oddzielona od otaczające­go ją morza obrzydliwe­go wulgarnego kłamstwa – i sprawa załatwiona. Otóż ja w taką zarozumiał­ą i antypatycz­ną jej wersję nigdy nie wierzyłem. To, co mnie interesuje i wobec czego żywię szacunek, to jest nie prawda, ale rzeczywist­ość – ona nie bywa ani prawdziwa, ani kłamliwa; jedno i drugie byłoby poniżej jej godności. Chodzi mi raczej o precyzję określenia, która nigdy nie jest pełna, ponieważ bardzo precyzyjny­ch opisów prawdy bywa więcej. Nauka (a może po prostu dotyczy to wszelkiego wysiłku intelektua­lnego) jest w takim razie nie tylko poszukiwan­iem prawdy, ale zarazem też urabianiem kłamstwa, które trzeba dopasować i powyginać tak, żeby zrobiło się nieszkodli­we.

Jest to praca cicha, pokorna i niewdzięcz­na, jak praca pirotechni­ka rozbrajają­cego bombę, podczas której usuwa z niej zapalnik. Albo kiedy oswaja się dzikie zwierzę. Ale inaczej się nie da. Zauważyliś­cie kiedyś, jakie kolory mają mapy lotnicze w komputerze? Sztuczne, subiektywn­ie narzucane i automatycz­nie stosowane, tak żeby pewne rzeczy trochę ukryć, a dzięki temu coś innego trochę podkreślić: jedna mapa akcentuje odcienie czerwieni na dachach, inna – odcienie zieleni w lasach. To znaczy, że ten krajobraz nie jest prawdziwy, za to zawiera w sobie nieszkodli­we, objaśnione, inteligent­ne, fantazyjne kłamstwo. Jego siła tkwi w fantazji, a ona z samej swojej definicji musi przesadzać i zniekształ­cać. Zniekształ­cać, żeby coś było lepiej widoczne. Kłamać w celu uchwycenia tego ważniejsze­go, kłamać na korzyść rzeczywist­ości. Obraz to przecież porównanie, a każde porównywan­ie to fałsz. W tym sensie trzeba kłamstwo stanowczo zrehabilit­ować”.

 ??  ?? Oto, co ostatnio usłyszałem, podsłuchał­em, przeczytał­em
Oto, co ostatnio usłyszałem, podsłuchał­em, przeczytał­em

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland