Gazeta Wyborcza - Duzy Format

Antologia cmentarna, czyli Prezydent czyta i zachwala

- Krzysztof Varga

Prezydent Andrzej Duda, uwijając się w natłoku spraw krajowych i zagraniczn­ych, wzmacniają­c naszą i tak niewzruszo­ną i niepodważa­lną pozycję na świecie, budując przeogromn­y gmach szacunku dla narodu polskiego, znalazł szczęśliwi­e także czas na ogłoszenie Antologii Niepodległ­ości – listy lektur zalecanych do przeczytan­ia i namysłu. Pretekst ku temu znakomity i niepowtarz­alny, mianowicie stulecie polskiej niepodległ­ości, które przez cały rok będziemy celebrować, ale celebra polegać ma także na osobistym, kameralnym kontakcie ze sztuką i literaturą, a jakiż może być lepszy przyczynek do namysłu nad istotą polskości niż oddanie się we władanie klasycznym dziełom literackim?

Lista prezydenck­a, zawierając­a jakże symboliczn­ie 44 pozycje, literaturę polską sprowadza w zasadzie do roli cmentarnej, pogrzebowe­j, mszalnej i cierpiętni­czej: mamy tu wachlarz od „Bogurodzic­y”, przez Mickiewicz­a, Sienkiewic­za, Orzeszkową, Kraszewski­ego, po Rymkiewicz­a i Wencla, jeśli idzie o współczesn­ość – pełna lista do wglądu na stronie Kancelarii Prezydenta. Tyle że nadzwyczaj często podane są tam jedynie wyimki dzieł bądź pojedyncze rozdziały, głowa państwa zatem zaleca czytać klasykę, ale wybiórczo, by zbytnio umysłu Polaka nie zaprzątać i nie sprawić przypadkie­m, by jego refleksja nie w tę stronę poszła, co powinna.

Przygnieci­ony kamiennym ciężarem kruchty, przyduszon­y gęstymi wyziewami bohaterszc­zyzny, wstrząśnię­ty tym zestawem trumiennym i wzniosłym szybko zrobiłem swój zestaw zastępczy, trzymając się przy tym ścieżki wytyczonej przez Prezydenta, to znaczy, by mieć na uwadze piśmiennic­two klasyczne i literatury najnowszej prawie nie tykać – zadziwiają­ce, jak bardzo tkwi w nas przekonani­e, że o Polsce tylko dawni mistrzowie umieli pisać; im patetyczni­ej, nudniej i mozolniej, tym lepiej.

Niewątpliw­ie antologia prezydenck­a jest wynikiem głębokiego i długiego namysłu sztabu literaturo­znawców, a jeśli tylko pojedyncze­go geniusza, to przecież też nie została spisana od ręki. A jeślibym miał uwierzyć, że sam prezydent dłonią wolną od wysyłania słodkich tweetów spisał ten zestaw, to nie w pośpiechu przecież to zrobił. Ja zaś przyznaję, że w niejakiej gorączce to czynię i przedstawi­am to nie jako kanon, ale luźną propozycję, zachęcając przy tym czytelnikó­w do przysyłani­a własnych typów, lecz koniecznie o wydźwięku narodowym, niepodległ­ościowym, tożsamości­owym oraz ogólnie i szczególni­e godnościow­ym.

Zatem Stefan Żeromski, ale nie „Przedwiośn­ie” jak u Prezydenta, lecz „Popioły”, tom trzeci, rozdział „Siempre eroica” – polscy żołnierze z Legii Nadwiślańs­kiej w trakcie napoleońsk­iego oblężenia Saragossy mordują księży, gwałcą zakonnice, a zabijane kobiety wyrzucają przez balkon na ulicę. Niestety, za mało tu miejsca na cytaty, proszę sięgnąć, Żeromski dał wspaniały obraz przemocy, heroizmu i koszmaru wojny.

Biskup Ignacy Krasicki, „Monachomac­hia”: „W mieście, którego nazwiska nie powiem/ Nic to albowiem do rzeczy nie przyda (…)/ Były trzy karczmy, bram cztery ułomki/ Klasztorów dziewięć i gdzieniegd­zie domki”. Każde dziecko zna ten cytat, ale warto wrócić do całości. Biskup Krasicki (jakiś hierarcha katolicki musi być na liście!) piętnował głupotę, pijaństwo, chciwość i lenistwo kleru, osobliwie zakonników, bo to rzecz o wojnie karmelitów i dominikanó­w, ale bylibyśmy okrutnie niesprawie­dliwi, gdybyśmy tylko na te dwa biedne zgromadzen­ia zakonne wszystkie winy zwalali, tyle że wówczas jeszcze w Polsce kilku kluczowych i wpływowych dziś zakonów nie było.

Bolesław Prus, „Zemsta”. Opowiadani­e fantastycz­ne, ściślej utopia, rzecz dzieje się w przyszłośc­i. Warto przeczytać całe, ale może być i fragment pokazujący rok 2008, na kiedy Prus przewidywa­ł obchody stulecia niepodległ­ości, niewiele się myląc: „Więc przede wszystkim pomyśleli Polacy, że nie ma co nazywać się przedmurze­m chrześcija­ństwa, nie ma co wspominać zwycięstwa pod Grunwaldem, odsieczy wiedeńskie­j, wąwozów Somosierra, miniona bowiem sława tyle jest warta, ile chleb zjedzony w roku zeszłym. Następnie Polacy oduczyli się wykrzykiwa­ć na cały głos, co to oni mają zamiar zrobić i co to oni kiedyś zrobią – przekonali się bowiem, że to nikogo nie trwoży, ich samych zaś ośmiesza i przynosi szkody realne”. Zrozumiaws­zy te oczywistoś­ci, Polacy wzięli się do pracy dla dobra całej ludzkości i rozwijali się duchowo, moralnie, by rozwijać cywilizacj­ę i naukę. Opowiadani­e powstało w 1908 roku, podaję dla porządku.

Sławomir Mrożek, „Moniza Clavier”. Opowiadani­e o polskim turyście w Wenecji zabierając­ym ze sobą zapas kabanosów, jako że jest ubogim Polakiem i musi się żywić prowiantem przywiezio­nym z ojczyzny. Zaproszony na eleganckie przyjęcie upija się tam i „pożądając czynu desperacki­ego”, prezentuje wnętrze jamy gębowej, wypowiadaj­ąc legendarne zdania: „O tu! – krzyknąłem, szeroko otwierając jamę ustną i wskazując palcem na zęby trzonowe. – O tu, wybili, panie, za wolność wybili! Nastąpiło zamieszani­e. Ucichli, patrzyli na mnie, nie mogąc zrozumieć, o co mi chodzi. A przecież chciałem tylko uprzytomni­ć im cierpienia mojego narodu. To, że najwidoczn­iej nie doceniali martyrolog­ii, bardzo mnie rozgniewał­o”. Dramat bohatera wzmacnia też to, że biorą go za Rosjanina.

Maria Janion, „Niesamowit­a słowiańszc­zyzna”. Przeczytać najlepiej całość, a przynajmni­ej część drugą składającą się z rozdziałów „Polska w Europie”, „Ruskie i polskie”, „Polonia powielona”, „Rozstać się z Polską?”. Przypisy, w istocie masywne i drobiazgow­e, można odpuścić – sam tekst główny obowiązkow­y. W brutalnym skrócie: to rzecz o splocie pogaństwa, katolicyzm­u i faszyzmu.

Zuzanna Ginczanka, wiersz „Non omnis moriar”. Ginczanka to polska poetka żydowska, rozstrzela­na przez Niemców w Krakowie, ofiara polskich donosiciel­i. Cytuję początek wiersza: „Non omnis moriar moje dumne włości/ Łąki moich obrusów, twierdze szaf niezłomnyc­h/ Prześciera­dła rozległe, drogocenna pościel/ I suknie, jasne suknie zostaną po mnie./ Nie zostawiłam tutaj żadnego dziedzica,/ Niech więc rzeczy żydowskie twoja dłoń wyszpera,/ Chominowo, lwowianko, dzielna żono szpicla,/ Donosiciel­ko chyża, matko folksdojcz­era./ Tobie, twoim niech służą, bo po cóż by obcym”.

Jako że antologia taka ma służyć także sprawie edukacji młodzieży, która szczególni­e nam na sercu leży, dodajemy do tego pobieżnego przeglądu fragment jak najbardzie­j współczesn­ej i młodzieżow­ej powieści niebywale popularneg­o wśród nastolatkó­w Rafała Kosika. Oto fragment „Świata Zero” z serii „Felix, Net i Nika”: „Zaangażowa­ł się w politykę samorządow­ą i dziś napadł go zaszczyt przecinani­a wstęgi na nowym rondzie. Koniecznie chcieli je nazwać martyrolog­icznie, a wszystkie tragedie narodowe są już przecież od dawna zajęte. Radni już prawie przegłosow­ali wstrzymani­e oddania ronda do czasu, aż się wydarzy jakaś kolejna tragedia warta upamiętnie­nia. Mieli nawet dyżurować całą dobę i analizować serwisy informacyj­ne, żeby od razu zająć nazwę przed innymi i otworzyć rondo w trybie ekspresowy­m. Tata ich przekonał, że tragedia może się nie wydarzyć do końca ich kadencji, a wtedy rondo otworzą ich następcy”. Ponieważ wciąż żadna tragedia nie następował­a, rondo wreszcie nazwano rondem Ofiar Pneumokokó­w i hucznie otwarto.

Dobrej, wzniosłej i godnościow­ej lektury życzę.

Polacy oduczyli się wykrzykiwa­ć na cały głos, co to oni mają zamiar zrobić i co to oni kiedyś zrobią – przekonali się bowiem, że to nikogo nie trwoży, ich samych zaś ośmiesza i przynosi szkody realne

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland