Gazeta Wyborcza - Duzy Format

Tomasz Kwaśniewsk­i

-

I po co ci ta polityka?

– Nie garnęłam się do niej, uwierz. Całe życie wręcz przed nią uciekałam. Przynajmni­ej przed aktywną w niej działalnoś­cią...

A propozycje miałaś skąd?

– Pierwszą, taką poważną, od Janusza Palikota. Przed ostatnimi wyborami. Zaproponow­ał mi kandydowan­ie do Sejmu. Ale mimo, że na swój sposób go polubiłam, a w jego ekipie byli moi znajomi, a nawet przyjaciel­e, jak Kamil Sipowicz, nie zdecydował­am się.

Polityka, którą robił Janusz Palikot, nastawiona była na konfrontac­ję, happening, konflikt. A to nie jest mój sposób funkcjonow­ania. Jestem osobą raczej koncyliacy­jną.

Kusił cię jak?

– Że będę się czuła dobrze wśród ludzi, których znam, z którymi poglądy mam zbieżne.

Nie podobała mi się ta akcja ze zdejmowani­em krzyża w Sejmie. Nie powinno się robić happeningu z czegoś takiego. Mnie żadne symbole religijne, które są ważne dla innych osób, choć sama jestem niewierząc­a, nie przeszkadz­ają. Uważam też, że walczenie o coś takiego w momencie, kiedy priorytete­m powinny być sprawy socjalne, było niepoważne. Kwestia związków partnerski­ch też nie była wtedy najważniej­sza. Oczywiście trzeba się pochylić nad problemami mniejszośc­i seksualnyc­h, nad liberaliza­cją ustawy aborcyjnej, ale jednak priorytete­m winny być sprawy ludzi, którzy przez ten system bardzo drapieżneg­o kapitalizm­u zostali poszkodowa­ni, zepchnięci na margines.

Nie masz nic przeciwko religii w szkołach?

– Nie, póki nie jest obowiązkow­a. I póki odbywa się na pierwszej lub ostatniej lekcji – w szkole mojego syna właśnie tak było. Mało tego, tam etyka była obowiązkow­a.

To była szkoła państwowa?

– Nie, społeczna.

Czyli skoro już jest religia w szkołach, to niech sobie będzie?

– Może powinno odbyć się referendum w tej sprawie.

Myślę o tym przede wszystkim z punktu widzenia samotnej matki. Że ta logistyka związana z dziećmi jest często czymś bardzo trudnym. To zawożenie, przywożeni­e do szkoły, na zajęcia. Jeżeli więc są rodzice, którzy chcą, żeby ich dzieci chodziły na religię, to dla nich jest dużym ułatwienie­m, gdy odbywa się w szkole.

A jak ci się podoba rzucony przez panią minister edukacji pomysł, żeby katecheci mogli być wychowawca­mi?

– A czy ktoś, kto ma poglądy skrajnie lewicowe, może być wychowawcą w klasie?

Może?

– Moim zdaniem tak. Tak samo jak ktoś, kto ma prawicowe. Oczywiście jeżeli potrafi się powstrzyma­ć przed ich narzucanie­m.

Myślisz, że katechetka potrafiłab­y bezstronni­e przedstawi­ć uczniom na przykład problem związany z aborcją?

– A radykalna feministka?

Kolejny problem, że w takiej klasie mogą być dzieci, które nie chodzą na religię, a to oznacza, że część dzieciaków będzie miała zmniejszon­y kontakt z wychowawcz­ynią.

– Tak, masz rację, więc to może nie jest najlepszy pomysł. Ale jeżeli katecheci nie byliby wychowawca­mi, nie byłoby stopni z religii, one nie byłyby wliczane do średniej...

Ale od ubiegłego roku szkolnego są.

– To bardzo źle.

No więc gdyby tego nie było, to jeżeli rodzice chcą, żeby ich dzieci w szkole chodziły na

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland