Mózg z kości
Gdy hieny zjadły mięso, rzuciliśmy się na szpik
Niezły galimatias.
– Prawda? My dopiero zaczynamy odsłaniać okruchy tej fascynującej historii rodowej.
W każdym razie mamy dziś zupełnie skrzywiony sposób patrzenia na świat, w którym jest tylko jeden gatunek ludzi i żadnych form pośrednich ze zwierzętami. I w związku z tym pojawia się myśl, że człowiek jest koroną stworzenia, którą od reszty ożywionego świata oddziela przepaść nie do przebycia. A prawda jest taka, że przez prawie całą historię wiele gatunków ludzkich żyło obok siebie. I właściwie to przejście do świata, w którym jest tylko jeden gatunek ludzi, to jest ostatnie kilkanaście tysięcy lat. W każdym razie kiedy powstał Homo sapiens
– we wschodniej lub północnej Afryce, przed blisko 200 tysiącami lat, choć ostatnio niektórzy rozciągają ten czas do 300 – był jednym z wielu homininów, w ogóle mało znaczącym elementem ziemskiej biosfery.
A jak w ogóle wyglądał ten człowiek te 200 lub 300 tysięcy lat temu?
– Trochę masywniejszy, ale tak poza tym bardzo do nas podobny, skoro należał do naszego gatunku.
Czyli bezwłosa małpa?
– Bezwłosa małpa pojawiła się dużo, dużo wcześniej, mniej więcej 2,5 miliona lat temu. A wiemy to, rzecz ciekawa, dzięki porównaniu genów wszy rezydujących na ludziach współczesnych i najbliższych naszych kuzynach, czyli szympansach i gorylach. Natomiast homininy, czyli wszystkie gatunki Homo, i wszystkie gatunki starsze od Homo, które powstały po rozdzieleniu się linii szympansa i człowieka, narodziły się około 7 milionów lat temu, a może i sporo wcześniej, bo kalibracja zegara molekularnego jest wciąż niedoskonała.
I to można sobie wyobrazić tak, że była jakaś mama, która urodziła takiego, który dał początek ludziom, i takiego, co dał początek szympansom?
– No nie, to było zdecydowanie bardziej skomplikowane, choć faktycznie jeśli chodzi o geny mitochondrialne, rezydujące poza jądrem, to musiała kiedyś istnieć taka pramatka obu tych linii rodowych. Ale samo ich rozdzielenie trwało długo, odbywało się na znacznym obszarze i wiązało się – co ciekawe – z wydarzeniami geologicznymi, które zachodziły we wschodniej Afryce.
Geologicznymi?
– Istnieje coś takiego jak Wielki Ryft Afrykański.
Ryfty to miejsca, gdzie skorupa ziemska jest pęknięta – spod niej wydostają się masy law wulkanicznych, które wypływając na powierzchnię, jeśli ten proces trwa odpowiednio długo, rozsuwają obszary po obu stronach tej rozpadliny. Tak zresztą powstały oceany i tak do dziś się rozszerzają.
Afryka to jedyny kontynent, na którym obecnie funkcjonuje duży, aktywny ryft. I są poważne przesłanki ku temu, że istnieje związek między tym a faktem, że homininy powstały właśnie we wschodniej Afryce, a nie na przykład w Azji lub Ameryce Południowej, gdzie małp nie brakowało. Zwłaszcza że prawie wszystkie skamieniałości wczesnych homininów znajdowane są na ryfcie.
Gromadzenie się magmy pod ryftem spowodowało wyniesienie się tej części Afryki. Powstały pasma wyżyn i gór, które odcięły wiatry wiejące z zachodu – na zachodzie pozostała dżungla, na wschodzie las się przerzedził i zamienił się w sawannę. Żyjące tam małpy, które były rzecz jasna nadrzewne, miały wtedy do wyboru: albo wyginąć, albo nauczyć się żyć bez drzew. No i my, czyli homininy, jesteśmy potomkami tej linii, której udało się z tej sawannowej, wylesionej części Afryki skorzystać.
Ta koncepcja nazywa się East Side Story.
A jakby to chcieć jakoś osadzić w czasie?
– Sam ryft zaczął funkcjonować w Afryce około 15 milionów lat temu. A pierwsze homininy, a przynajmniej małpy dwunożne, bo to niekoniecznie musi być to samo, żyły około 7 milionów lat temu.
Niekoniecznie, bo co?
– Bo mogły być i niemal na pewno były małpy, które zaczęły eksperymentować z dwunożnością, a potem wymarły. A więc nie dały początku homininom.
A skąd my w ogóle wiemy, że coś takiego wtedy łaziło po Ziemi?
– Ze skamieniałości.
Właśnie ukazała się książka „Prawdziwa planeta małp” autorstwa Davida Beguna, która pokazuje, że 7-10 milionów lat temu w Starym Świecie żyła przebogata menażeria małp człekokształtnych, z których dziś pozostały nędzne