Festiwal Zdziwień i Trwóg
Wraz z opublikowaniem kolejnego raportu Biblioteki Narodowej o polskim czytelnictwie rozpoczął się Festiwal Zdziwień i Trwóg. To coroczny rytuał. Znowu możemy się poklepać po plecach, siedząc w swoich bańkach. Dokument prezentuje bowiem tak rozległe i zróżnicowane dane, że każdy znajdzie coś dla siebie. Mężczyźni są głupsi od kobiet? Tak, przecież co piąty facet deklaruje, że „bardzo nie lubi czytać książek”. Dołóżmy kryterium wieku i dowiemy się, że postawę taką deklaruje niemal co drugi Polak po czterdziestce. Obywatelki świecą przykładem. Tylko 16 procent z tych po 40. roku życia wykazuje tak haniebną postawę.
Sprawdzonym już wcześniej powodem do trwogi może być też odsetek tych, którzy w ubiegłym roku nie przeczytali żadnej książki – 45 procent w grupie 15-24 lata i 67 procent wśród 60-latków i starszych. Czyli z grubsza połowa rodaków nie przeczytała nic, co druga „statystyczna osoba”, którą mijasz na ulicy. Straszne, prawda?
Tradycją Festiwalu Zdziwień i Trwóg jest też biadolenie, że aż (w tym roku) 28 procent Polaków nie ma w domu żadnej książki. Jest to fascynujące dla mnie i moich przyjaciół parających się reportażem (którego pewnie i tak nikt nie czyta). Zrobić tekst o kimś, kto nie ma w domu żadnej książki – to byłoby coś! Pracując nad innymi tematami, z lubieżną nadzieją rozglądamy się po półkach w domach naszych bohaterów. Jeszcze nikogo odpowiedniego nie znaleźliśmy. Gdy w końcu trafimy, na pewno Państwo przeczytają o tym w „Dużym Formacie” (albo i nie, według innych zaskakujących badań dotyczących czytelnictwa prasy).
Przebieg Festiwalu Zdziwień i Trwóg jest z góry znany. Najpierw wszyscy uczestnicy wyrażają na różne sposoby emocje związane z treścią raportu, korzystając z możliwości mediów społecznościowych. Po tej fazie przychodzi czas na dyskusje w podgrupach. Tłumaczymy sobie, że Polacy nie czytają z biedy, z przepracowania, że to politycy zohydzili nam etos inteligenta, że nigdy prawdziwej inteligencji w Polsce nie było, że była, ale pogardza, że mówienie o inteligencji jako klasie nie przystoi w XXI wieku. I tak dalej.
Nie biorę udziału w Festiwalu. Raport Biblioteki Narodowej mnie nie dziwi. Wiem, że Polacy mało czytają. Gdyby czytali więcej, pewnie nie pozwoliliby politykom uprawiać polityki w tak prymitywny sposób. Zamiast pozwalać mediom prostacko się ogłupiać, szukaliby okazji do krytycznego myślenia. Gdybyśmy mieli więcej przeczytanych książek w domach, pewnie byśmy też nie dawali się tak łatwo na siebie napuszczać. Może sianie nienawiści do każdego, kto jest choć trochę inny od nas, byłoby trudniejsze. Ale nie jest. Nie jesteśmy demonami intelektu jako wspólnota, ale żeby to odkryć, nie trzeba raportu Biblioteki Narodowej – wystarczy przez pięć minut popatrzeć na to, co się w tym kraju dzieje.