PREKARIAT, PREKARYJNY, SPREKARYZOWANY
Przykładowe zastosowanie: Wszyscy będziemy prekariuszami (Jacek Żakowski, przedmowa do książki Guya Standinga)
Słowo na początku dekady wylansował angielski ekonomista Guy Standing. Nawiązuje do słowa „proletariat” i tak jak ono opisuje współczesne zjawisko przez nawiązanie do starożytności.
W końcowej fazie imperium rzymskiego rozpowszechniła się instytucja precarium, czyli użyczania własności bez zobowiązań dla obu stron. Dopóki imperium rozkwitało, wielcy właściciele ziemscy interesowali się swoimi dobrami i ludźmi, którzy dla nich pracowali – choćby we własnym interesie.
W czasach upadku pojawiły się duże posiadłości należące do jakichś Wizygotów albo Merowingów, barbarzyńskich nowobogackich, którzy nie mieli co z nimi zrobić. Byli dość silni, żeby je zdobyć, ale zbyt słabi, żeby ich upilnować.
Oddawali je więc komuś w precarium. Ten ktoś miał z czego żyć, ale w razie jakiegoś nieszczęścia – powodzi, gradobicia, kolejnej inwazji barbarzyńców – był zdany na siebie. Sam musiał rozwiązać swój problem.
Dokonała się właśnie wokół nas podobna przemiana cywilizacyjna. Tradycyjna umowa o pracę wytwarza wzajemne zobowiązania między pracownikiem a pracodawcą.
Coraz więcej ludzi – w tym zapewne niejeden czytelnik tych słów – nie ma już szans na taką umowę. Prekariusz żyje od fuchy do fuchy, od zlecenia do zlecenia. W razie jakiegoś nieszczęścia jest zdany na siebie. Sam musi rozwiązać swój problem.
Nie wiem, jak to się skończy dla cywilizacji Zachodu. Ale dla cesarstwa rzymskiego na Zachodzie skończyło się to ostatecznym upadkiem.