Gazeta Wyborcza - Duzy Format

Ludmiła Anannikova

-

– Położyliśm­y duży bank na 130 tys., a z kosztami procesu i odsetkami – na 150.

Co to znaczy?

– Bank nie chciał porozumieć się z naszą klientką, pozwał ją do sądu, a my staraliśmy się oddalić powództwo. Specjalizu­jemy się w oddłużaniu, co można zrobić poprzez negocjacje i procesy sądowe. Tam, gdzie da się negocjować, staramy się to robić, a tam, gdzie należy się bronić, bronimy.

Dlaczego bank nie chciał się dogadać?

– Wierzyciel­e i banki stosują różne techniki i regulaminy. Z reguły jak nie spłacasz kredytu w terminie, bank wypowiada ci umowę i daje czas na dogadanie się z nim. Ale banki często stawiają absurdalne warunki – na przykład chcą spłaty całego zadłużenia w ciągu dwóchtrzec­h lat. Jak człowiek, który ma 130 tys. do spłaty i nie było go stać na raty po 2 tys. miesięczni­e, ma zacząć płacić 5-6 tys.?

Nie da się.

– No więc w tej sytuacji bank cię pozywa. Jeśli nie wniesiesz sprzeciwu, otrzyma nakaz zapłaty i skieruje sprawę do komornika, a wtedy dług znacznie się zwiększa.

Karne odsetki?

– Lecą cały czas, dopóki nie spłacisz zadłużenia, a nie spłacisz, bo dochodzą też koszty sądowe i komornicze, więc żeby efektywnie spłacać zadłużenie, komornik musi ściągać od ciebie co miesiąc dużo więcej, niż wynosiła pierwotnie rata. W przypadku kredytu na 130 tys. zł samych odsetek mamy blisko 20 tys. rocznie. Taką umowę podpisałeś, więc płać – powiedzą w banku.

– Jestem za tym, żeby ludzie uczciwie spłacali długi, i nasi klienci to robią, ale mają też prawo oczekiwać pomocy w wyjściu z zadłużeniu, a banki często robią wszystko, żeby ożenić klienta z komornikie­m.

Po co?

– W Polsce mamy na rynku około 30 banków i wszystkie zabijają się o klienta. A jak się wrzuci klienta do komornika, to zazwyczaj zostaje z bankiem na długie lata, bo nie ma perspektyw­y, by spłacić dług. Komornik zawsze będzie coś przekazywa­ł.

Jak się skończyła sprawa 130 tys.?

– Wyrokiem oddalający­m. Klientka nie będzie musiała spłacać bankowi tej kwoty.

Cud?

– Bank popełnił błędy w trakcie procesu, nie będę mówić jakie, żeby nie szkolić. Ale trzeba też rozumieć, że to, co dla dłużnika jest ogromną kwotą, dla banku jest 78. miejscem po przecinku.

Czemu sąd zdecydował, że klientka nie powinna płacić? W końcu wzięła kredyt.

– Wzięła, ale sąd bierze pod uwagę wiele czynników i w tym wypadku uznał, że to bank nie ma racji. W ogóle takie procesy to stosunkowa nowość, bo kiedyś banki dochodziły swoich roszczeń na podstawie bankowego tytułu egzekucyjn­ego, któremu sądy praktyczni­e z automatu nadawały klauzulę wykonalnoś­ci. Komornik dostawał dokument i mógł zająć konto, a dłużnik dowiadywał się o tym przy sklepowej kasie, bo nie mógł zapłacić za zakupy.

Od 2015 roku bankowego tytułu egzekucyjn­ego nie ma, bo Sąd Najwyższy uznał, że naruszał on zasadę równości stron. Zanim klient się odwołał, zaskarżył klauzulę, mijało wiele miesięcy, a komornik już egzekwował zadłużenie. Często przez to klienci zawalali inne zobowiązan­ia, bo nadal mieli rachunki do zapłacenia, czynsz, kredyt hipoteczny, a połowę wypłaty im zabierano. Dziś banki muszą wytoczyć powództwo

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland