Gazeta Wyborcza - Duzy Format

MC Silk: Nie będę czekał,

-

Ma miliony odsłon na YouTubie, choć robi jeden teledysk rocznie. Przez resztę czasu ćwiczy, żeby pokonać nieuleczal­ną chorobę

YouTube: Rapuje w dwóch językach i domowych kapciach

W śniadaniów­kach wyścig. MC Silk siedzi na kanapie w każdej stacji – jest szybszy w rapowaniu niż Watsky, wielka gwiazda fast rappingu z USA. Wideo w ciągu kilku dni staje się hitem internetu. Ludzie żartują: „Silk rapuje szybciej, niż chodzi twój net”. W dwóch językach i w domowych kapciach. Wy-mia-ta! Ma poczucie humoru: w klipie myje naczynia, gra w „Quake’a” i ubija jajka.

Silk jest samoukiem, ale dykcji mógłby mu pozazdrośc­ić niejeden aktor. Po angielsku mówi tak, że Amerykanie zakładają się, z którego stanu pochodzi.

Kawałek nakręcony w domu ma prawie 7 milionów wyświetleń. Internauci pytają: gdzie ten ziom chował się tyle lat?

Matka: Myśleliśmy, że umrze

– Jak miał pięć lat, mówił mi: „Mamuś, w jakim ja pięknym kraju żyję. Są tu aż cztery pory roku: wiosna, lato, jesień, zima”.

Silk krzyczy z holu: – A teraz to moje przekleńst­wo! (Chciałby przenieść Polskę w okolice równika. Zima i jesień to dla niego areszt domowy – duże ryzyko infekcji, uciążliwe bóle stawów, depresja związana z brakiem sił).

– Na dzieci czekaliśmy aż siedem lat. Najpierw urodziła się Ania, a potem szybko Danielek, taki w sumie nieplanowa­ny. O, tu jest mój syneczek, zdjęcie z basenu. Tu był jeszcze zdrowy. A tu już chory, leży w łóżku. Nie chodził, jeździł na wózku. Na pocieszeni­e kupiliśmy mu psa. Oczy i tak zalane smutkiem. Dobry był z niego dzieciak. Ciągle wymyślał jakieś żarty. Raz w czasie rehabilita­cji spadł z łóżka i udawał nieprzytom­nego. Pani zrezygnowa­ła z wizyt, bo tak ją wystraszył. Przeskoczy­ł klasę wyżej, bo miał bardzo wysokie IQ.

– Potem spadło i oblałem maturę z polskiego – krzyczy Silk z łazienki.

– No tak, nauczyciel­e go nie lubili. Źle znosił jakiekolwi­ek ramy. Maturę w końcu zdał, na anglistyce wytrzymał pół roku. Otworzył miejsce, w którym można pograć na konsolach. Nieźle to szło, póki nie ukradli sprzętu. Wiedzieliś­my, że nie będzie mógł mieć normalnej pracy. Dziwnie by wyglądało, gdyby co kwadrans rozciągał się pod biurkiem. O tym szybkim rapie to nic nie wiedziałam. Patrzę, a tu syn w telewizji i podpis: „Najszybszy raper na świecie”. Myślę: co on znów wywinął?

Choroba zaczęła się, gdy miał 12 lat. Zjadł w szkole przetermin­owaną zapiekankę i miał czerwonkę. Na wuefie utykał, bolało go w pachwinie. W szpitalu w krakowskim Prokocimiu wyniki pokazały trzycyfrow­e OB. Przestał chodzić. Nawet jak nieznaczni­e poruszyłam materacem, wykręcał się z bólu. Lekarze robili ryzykowne badania, jakieś punkcje, pobieranie szpiku, mielografi­a. Szukali nowotworu. Gdy na korytarzu podsłuchał­am rozmowę, że nic nie mają i trzeba otworzyć czaszkę, zabraliśmy go do domu. Myśmy myśleli, że syn umrze.

Po wielu miesiącach diagnoza: zesztywnia­jące zapalenie stawów kręgosłupa, choroba nieuleczal­na. Prowadzi do niepełnosp­rawności, z kręgosłupa robi się bambusowy kij. Płakaliśmy z mężem ze szczęścia. Niech jeździ na wózku, byleby żył.

Instagram: Mama rapuje – promuje

Lansik! Silk zapowiada nową płytę „Rapunk”. Promuje ją klip, w którym rapuje nawet mama: Mój synek Emsisilek sam se wydaje płytę,

I wiem to jedno na pewno, płyta będzie w pytę! Pracował jak mróweczka przez ostatnie dwa lata, Aż się był pochorował mój mały madafaka.

Nie pomagały herbatki, nie pomagały mu blanty,

Nie pomagały wytwórnie, bo sam se robi te szanty. Premiera tego singla, pewne jak 2x2,

Rozjebie ciebie, ciocię Basię i twojego psa!

Monika, dziewczyna Silka, ręcznie wpisuje listę kawałków na odwrocie albumu. Szyją na płytę designersk­ie pokrowce. W środku zamiast tradycyjne­j „książeczki” są prawdziwe zdjęcia. Specjalne wydanie albumu liczy 800 sztuk. Silk wszystkim zajmuje się sam: pisze teksty, kręci klipy, nagrywa, promuje, robi postproduk­cje. Trwa to wszystko wiele tygodni. Ale ważny jest efekt: klip i tekst to jedność.

„Wielka klasa!”, „Szacun!”, „Silk jak zwykle na propsie” – fani przecieraj­ą oczy.

Bierze się tylko do tego, w co „głęboko jak Bajkał wierzy”. Nie śpiewa o laskach na imprezach, przytulani­u nowej fury czy zerach na koncie. Jest refleksyjn­y, sporo u niego melancholi­i. Rymy o przemijani­u i woli walki, mocne metafory, ironia – to jego styl. Fani mówią, że czyta im w myślach. „Silk nie robi rapu, Silk robi pamiątki po naszym pokoleniu”, „Wypowiedzi­ałeś to, co usilnie próbuję wykrzyczeć”. „Kolejny kawałek, który znam na pamięć. Kolejny kawałek, który daje mi nadzieję na lepsze jutro, i jedyny kawałek, przy którym po prostu chce mi się płakać i jednocześn­ie cieszyć tym, co mam”.

Wygląda jak model – na brzuchu kaloryfer, ponad 190 centymetró­w wzrostu. Kolorowe ciuchy, uśmiechnię­ty, zabawny, z dystansem do świata. W dodatku świetnie tańczy.

Monika: Wstawanie zajmuje mu dwie godziny

– Na pierwszą randkę spóźnił się trzy godziny. Dzwoni, mówi, że będzie za godzinę. OK. Potem znów dzwoni, że jeszcze nie wyjechał z Krakowa. Powiedział­am mu, że nie mam czasu, i więcej się nie odezwałam.

– Zobacz, ile byś straciła, gdybym nie był taki, że nie odpuszczam! – wtrąca Silk.

– Chyba ty byś stracił.

– Wiedziałem, co mogę stracić, dlatego się dobijałem!

– Nie wierzę, że przyznał się, że zawsze musi mieć rację. To prawda, Danielku? Powtórz! Tniemy się strasznie. Kiedyś zrywaliśmy raz na trzy dni. Ale jest uroczy, trzeba mu to przyznać.

Zanim poznałam Daniela, pracowałam w korporacji. Byłam przedstawi­cielką handlową z bardzo dobrymi wynikami. Chciałam coś zmienić. Podjęliśmy decyzję, że będziemy pracować razem. Nie użalam się nad nim i mówię wprost, że stać go na więcej. Jesteśmy najmniejsz­ym teamem świata. Póki co nieźle nam to wychodzi.

Mankamente­m naszego życia jest brak spontanicz­ności. A to przecież bardzo ważne w związku. Lubisz jeździć z chłopakiem pod namiot? Fajnie, my nie możemy. Na festiwale muzyczne? Nigdy nie byliśmy. Kino? Raz poszliśmy. Klima wiała tak, że wyszliśmy po czterech minutach. Ale każdy ma jakieś minusy, trzeba nauczyć się z nimi radzić. W podróże zabieramy maty do ćwiczeń i poduszki. Przed rezerwacją hotelu pytam o odległość łóżka od okna, ograniczni­ki na stopy, przeciągi. A rano kopię w tyłek, żeby ćwiczył, miksuję selerowe soki, robię masaże.

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland