Aż zesztywnieję
– Jest za to rekompensata nie? Jestem miły, sympatyczny i do rany przyłóż.
– Danielku, ale żal!
– No co?! Niczym się nie przejmuję, nic mnie nie denerwuje. Ciebie przez te lata też trochę oduczyłem martwienia się na zapas.
– Sporo razem przeszliśmy. Płyta „Rapunk” mocno dała nam w kość. Na finiszu zabrakło nam już sił i środków na jej promocję. Daniel rzadko koncertuje, wiadomo. Rzadko też współpracuje z innymi muzykami. Robi jeden teledysk rocznie. Pracuje w domu i na tworzenie wyrywa każdą chwilę, w której się w miarę dobrze czuje. Tych chwil jest naprawdę niewiele. Nie lubi składać obietnic bez pokrycia, więc woli robić wszystko sam. Nigdy nie wiadomo, w jakiej kondycji będzie. Trudno się wtedy umawiać na cokolwiek z ludźmi.
Bywa ciężko. Daniel nastawia sobie budzik, by wstać w nocy i się porozciągać, bo inaczej rano się nie podniesie. Wstawanie zajmuje mu dwie godziny, musi podpierać się rękami, o tak – Monika pokazuje technikę wstawania: ciężar ciała przenosi na ręce, podnosi się powoli, nieruchomieje. – Jak myje zęby, to nie jest w stanie nachylić się do zlewu. Potem wiele godzin leży na glebie i ćwiczy, przeklina, wyje z bólu.
Ubiegłego roku nawet nie chcę wspominać. Mieszkaliśmy w Krakowie. Całą zimę przesiedzieliśmy w kawalerce Daniela z widokiem na śmietnik. Wychodziłam tylko do sklepu. Sąsiedzi z góry i z dołu palili papierosy w łazience non stop. Naszego mieszkania nie dało się wywietrzyć, oddychaliśmy smogiem i nikotyną. Daniel miał wszystkiego dość. Zanim udało mu się porozciągać i podnieść z łóżka, sto razy słyszałam, że życie jest bez sensu. Kłóciliśmy się. Myślałam, że się rozstaniemy. Ktoś nas oszukał i zabrakło pieniędzy na promocję klipu, nad którym ślęczeliśmy miesiącami. Nagle na tętniaka zmarł nasz kolega z planu, nie zdążył nawet zobaczyć angielskiej wersji teledysku. Tąpnęło nam pod stopami. Tamten rok był do rozpłakania na zawsze.
Instagram: Odpowiedź dla Eminema
Berlin, Paryż, Barcelona i świebodziński Chrystus. Klip „Rap Nobody” ma 13 milionów odsłon. Silk rapuje w nim w siedmiu językach, nawet w hindi. To odpowiedź na kawałek Eminema „Rap God”. Amerykańska gwiazda w szybkim rapie nazywa siebie bogiem gatunku. Silk śpiewa: „Jak masz talent, nie musisz tego mówić wcale”. Jest w tym dużo humoru i błyskotliwości. Przekaz jest jasny: nie trzeba się wywyższać, warto mieć do siebie dystans. W teledysku są też inni zdolni ludzie – koszykarze czy słynni na świecie polscy gamerzy. O „Rap Nobody” na swoich kanałach mówią nawet znawcy hip-hopu z USA.
Podróże, zabawa, dziewczyny, wino i śpiew. Fani zachwyceni. Kto siedzi za biurkiem w korpo i ogląda teledysk, ten czuje potężne zazdro. Niektórych skręca: „Ten to się buja. Bananowe dziecko ma pieniądze na jeżdżenie sobie po świecie. Za robotę by się zabrał”.
Praca nad klipem to jednocześnie pierwszy wyjazd Silka od trzech lat. „Bananowa” wycieczka trwa tylko osiem dni, potem pół roku dogrywania scen i samodzielnego montażu.
W zeszłym roku Silk pojawia się w reklamie Blika. Fala gratulacji, bo ekipa wyciąga z niego wszystkie atuty: poczucie humoru, zdolność do metamorfoz i iskrę do pisania dobrych tekstów.
Lekarz: Ludzie poddają się, Daniel walczy
W gabinecie Silk robi na lekarzu wrażenie – wysoki, wyprostowany, rozciągnięty. Chodzi i siada jak zdrowy człowiek.
– Przyznam, że mógłbym się pomylić w rozpoznaniu – mówi dr Mariusz Korkosz, prof. Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Daniel na pierwszy rzut oka nie ma widocznych ubytków ruchu. Przez lata był leczony na rozmaite sposoby, często toksycznymi lekami, które powodują powikłania – na szczęście jakimś cudem go ominęły. Twardy chłopak. Dużo się interesował swoją chorobą, rozmawiał z innymi pacjentami, poważnie podszedł do problemu. Trzyma dietę. Mimo wciąż odczuwanego bólu wykonuje codziennie od lat katorżnicze ćwiczenia fizyczne i dlatego jeszcze nie zesztywniał. Oczywiście jako lekarz dostrzegam miejsca, gdzie stawy są już zrośnięte i nigdy nie będzie w nich ruchu. Daniel płaci za tę sprawność, która po tylu latach choroby jest ewenementem, bardzo wysoką cenę. ZZSK u wielu pacjentów powoduje depresję. Ludzie, zwłaszcza młodzi, poddają się, nie chcą walczyć. Lekarze i masażyści ich holują. Nieraz widziałem, jak ta choroba zmienia ludzkie losy. Gdyby nie siła Daniela, dziś byłby sztywny jak kołek.
YouTube: Ostatni z nas
Pod najnowszym teledyskiem „Ostatni z nas”, inspirowanym twórczością Stanisława Lema, jest 1500 komentarzy. Klip o apokalipsie powstał dzięki zaangażowaniu pięciu osób. Pomysł, montaż, efekty specjalne, postprodukcja – made by MC Silk. Tekst i obraz na długo zostają w głowie. Tego, co dzieje się w sekcji komentarzy, nie sposób opisać: zero hejtu, same szczere reakcje, pełne osobistych, czasem gorzkich przemyśleń.
Na przykład: „Ostatni miesiąc nie był dla mnie przyjemny, zostałem zdradzony, porzucony i czułem się jak śmieć. Dziś w pracy założyłem słuchawki, wyszedłem na dwór i słuchając tego utworu dostrzegłem, jak piękny jest świat. Wiem, to banał, ale brakowało mi tego. Jesteś artystą, Silk. Może masz rację mówiąc, że ten kawałek nie będzie hitem internetu, nie będzie miał kilkudziesięciu milionów wyświetleń, ale hitem jest dla każdego, kto tu trafił. Dziękuję”.
MC Silk: Na koncerty liczę – jak wejdzie nowy lek
– Próbowałem ostatnio nowej terapii. Gdy dowiedziałem się, że otrzymam lek, pobeczałem się. Miałem sporo nadziei, ale okazało się, że jestem w grupie kilku procent pacjentów, na których lek nie działa. Trochę się po tym podnosiłem.
Wyobraź sobie, że codziennie masz kaca. Codziennie przez 27 lat. I choć wieczorem znów czujesz się trochę lepiej i masz nadzieję, że przejdzie, to niestety – rano znów budzisz się z kacem. Tak się czuję. Jakbym miał 80 lat. Moment załamania mam każdego dnia. No ale nie położę się i nie będę czekał na śmierć. Zakodowałem sobie, że jestem sprawny, i jak będę ćwiczył, to nie zesztywnieję.
Tak, wiem, nie wyglądam na chorego. Wolałbym nie mieć ręki – to przynajmniej widać.
Ważne, że wytrwałem już ponad dekadę na rynku bez agencji. A wybrałem sobie trudną profesję jako połamaniec. Bo bycie muzykiem to koncerty, spotykanie się z fanami, aktywność w social mediach. Bycie „płodnym”, bo odbiorca szybko dziś zapomina i chce nowości. A ja? Jestem przeciwieństwem takich działań. W sieci widać tylko kumulację wszystkich krótkich wypracowanych momentów, kiedy czuję się lepiej.
Staram się jak mogę, ale nie mam zaplecza pomocników, a praca idzie mi czasem mega wolno. Na koncerty liczę – jak wejdzie nowy lek. Nie wyszalałem się za młodu, jestem głodny życia. Dlatego nie przestaję i nie zatrzymuję się, pomimo wszystko. Choć nie wiem, na jak długo wystarczy mi sił.
Policzyłem ostatnio, że żyję z bólem ponad 10 tysięcy dni. Kiedy się na mnie patrzy, ciężko uwierzyć, że nie ściemniam. Wiem jedno: nawet jeśli ciało szwankuje, głowa zawsze znajdzie rozwiązanie. Plany? Wpakować piłkę do kosza przed czterdziestką z dwóch nóg. Jak się nie uda, to i tak skoczę na pewno wyżej, niż gdybym nie próbował.
Pod najnowszym klipem ktoś pyta:
„Spoko kawałek, ale żałosne jest to, że strasznie leniwy jesteś. Czemu wypuszczasz klipy raz na ruski rok?”. Daniel Ciupryk – MC Silk