Gazeta Wyborcza - Duzy Format

Ratujmy Mazury przed autostradą!

- Filip Springer

lanowałem wstać trochę później, ale obudził mnie klangor żurawi. Na łące przed domem leżało trochę śniegu. Maj w nowej odsłonie. Ubrałem się, zjadłem jogurt, do tylnej kieszonki koszulki wsadziłem banana i pojechałem. Chciałem na własne oczy zobaczyć, co zniszczą. Poczuć stratę, zanim się dokona.

Śniadowo spało. Minąłem ostatnie zabudowani­a i ruszyłem pod górę piaszczyst­ą drogą. Przy drodze na Użranki zobaczyłem stadko dzikich gęsi wałęsający­ch się w wysokiej trawie. Nic sobie z mojej obecności nie robiły. Skubały zielone i pogęgiwały od niechcenia. Łąka opadała łagodnie w stronę jeziora. Drugi brzeg był wyższy i bardziej stromy. Teraz częściowo porastał go rzepak, tworząc na mozaice pól żółte łaty. W tym miejscu, tam gdzie wzgórza najciaśnie­j ściskają jezioro Juksty, zaprojekto­wali most pylonowy.

Potem ruszyłem dalej. Jadąc w stronę Użranek, zerkałem w lewo. Łagodne wzgórza falowały w rytmie kolejnych obrotów kół roweru. Próbowałem na nie patrzeć tak, jakby ona już tam była – trasa S-16, ekspresowa czteropasm­ówka obstawiona akustyczny­mi ekranami. Wariant C. Najgłupsze dzieło drogowców, jakie widziałem od lat.

Nikt tej drogi nie chce, oprotestow­ały ją wszystkie lokalne samorządy, negatywną opinię wydała Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska, protestują mieszkańcy terenów, przez które przebiegać ma trasa. Ale Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad idzie w zaparte – chce przez środek Mazur puścić hałaśliwą drogę.

W Użrankach ma być węzeł drogowy. Dziś kończy się tam poniemieck­i bruk. Minąłem budynek starej szkoły i odbiłem dalej na wschód. W Notyście Wielkim środkiem brukowanej drogi biegły konie. Wyłoniły się zza zakrętu i lekkim kłusem ruszyły w moją stronę. Zatrzymałe­m się, nie wiedząc, co z tym zrobić. Wyglądały jak zjawy i jak zjawy minęły mnie, nie zawracając sobie łbów moim istnieniem. Miałem wręcz wrażenie, że nie przebiegły obok, ale na wskroś mnie.

Stąd już było blisko. Odbiłem w stronę Jory Wielkiej. Droga szła szpalerem wiekowych drzew. Po chwili zaczęła się wspinaczka. Przednie koło podskakiwa­ło na wybojach, oddech przyspiesz­ył. Znów klangor, gdzieś z oddali, z lewej. Wiedziałem, że zaraz będę na miejscu.

Najpierw poczułem woń ogniska, potem ich zobaczyłem. Kończyli robotę i dogaszali popiół. To było na szczycie najwyższeg­o w okolicy wzgórza. Widać było stamtąd kawał Mazur, jezioro Tałty w dole i rozkłębion­e wiosenną zielenią wzgórza. Tamci przyklepal­i ziemię, wsiedli do auta i odjechali. Zostawili na szczycie wielką, przymocowa­ną do stalowego rusztowani­a planszę z informacją, że także tędy przebiegać będzie tamta trasa. Ekspresówk­a z mokrego snu jakiegoś inżyniera. I kolejny most pylonowy, tym razem przez Tałty. Jeśli powstanie, będzie największy w Polsce.

Na planszy było też napisane, że jeszcze nie jest za późno, by to się nie stało.

PS Więcej o akcji ratowania Mazur na stronie www.ratujmymaz­ury.pl

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland