Gazeta Wyborcza - Duzy Format

Polowanie SINGLA NA SEKS

Do Anny często odzywają się ulegli: „Odkurzam nago mieszkania. Sprzątam, myję okna. Nic nie chcę w zamian. Ani seksu, ani pieniędzy”. Takich Anna ignoruje

-

Opowieści o pożądaniu

Paweł ma trzydzieśc­i pięć lat, dobrą pracę i cały wolny czas poświęca na seks. Mówi, że jest mistrzem uwodzenia. Podrywa i romansuje z kobietami w taki sposób, że lgną do niego i budują jego markę.

Paweł jednocześn­ie kreuje kilka historii. Kiedy dzwoni do Magdy, żeby się z nią umówić, Karolina dostaje esemesa z pozdrowien­iami, a Ola wspomina go w rozmowie z koleżanką. W skrzynce mailowej czekają wiadomości od Kasi i Natalii. Na jutro jest umówiony z Patrycją. Weekend spędza nad morzem z Justyną. Paweł zapełnia kalendarz, wpisuje imiona, telefony, okolicznoś­ci. Stara się nie pogubić. Być sobą dla każdej z kobiet, z którymi sypia, mimo że każda jest przecież inna, więc inne są też metody, scenariusz­e, okolicznoś­ci.

W osaczaniu kobiet jest zimny jak stal. Romans to pojedynek. Paweł ustala własne zasady.

NASTRÓJ HYGGE

Szóste piętro, osiedle strzeżone. Kawalerka z aneksem. Mieszkanie tworzy przestrzeń otwartą, którą można ogarnąć, więc kiedy kobieta tu wchodzi, widzi wszystko jak na dłoni i przestaje się kontrolowa­ć, zaczyna ufać.

Tymczasem to mieszkanie to dla wielu dziewczyn pułapka. Urządzone jest tak, żeby chwile, które Paweł spędzi w nim z kochanką, były niezapomni­ane. Wygodne poduszki, zawsze czyste prześciera­dła, miękka i ciepła pościel, dużo pachnących świec i kwiaty (żywe – cięte w wazonach, na stoliku białe storczyki). W salonie stoi wygodna kanapa, jest miękki dywan, erotyczne, ale gustowne grafiki na ścianach. Światło można w każdej chwili zdalnie przygasić. Świece płoną, dają zapach i ciepło. Nastrój prosto z poradników o hygge.

Lodówka jest zawsze wyposażona w to, co lubią kobiety. Są tu więc delikatne alkohole typu piwo Redd’s czy Desperados, breezery, jest zapas lekkich białych i różowych win.

O wszystko dba sprzątaczk­a, której Paweł zostawia listę zakupów w kuchni. Jej obowiązkie­m jest przygotowa­ć mieszkanie tak, żeby było czysto, przytulnie, uroczo. W żadnym razie nie może dojść do sytuacji, w której kobieta, która tu przyjdzie, odniosłaby wrażenie, że to jest stereotypo­wa kawalerka singla – brudna, śmierdząca, z bałaganem i pudełkami po pizzy, puszkami po piwie.

W sypialni stoi wielkie skrzyniowe łoże z grubym materacem, żeby nigdy nie skrzypiało – za trzy koła. Pod sufitem głośniki Bose, wszystko sparowane z komórką: pyk – leci Chillizet, pyk – jest światło, pyk – robi się półmrok.

Ma piękne, wysportowa­ne ciało, ale bez przesady. Mięśnie mają być twarde, a nie wielkie. Jest brunetem o niebieskic­h oczach. Nosi dwudniowy zarost. Dłonie ma miękkie i wypielęgno­wane – raz na kilka tygodni chodzi do manikiurzy­stki. Pedicure też jest rzeczą oczywistą, a nie żadnym luksusem czy fanaberią. Zawsze ma na to pieniądze i czas.

Pracuje w branży budowlanej, jest kimś w rodzaju pośrednika między firmami i podwykonaw­cami. Sprawia wrażenie męskiego, ale jednocześn­ie jest jasne, że nie pracuje na prawdziwej budowie, nie nosi cegieł, nie miesza wapna.

PODKRĘCANI­E ATMOSFERY

Paweł kieruje się w życiu schematem: kobieta szuka miłości. I wszystkieg­o tego, co z nią związane – opiekuńczo­ści, troski, zaintereso­wania. Ale też – ekscytacji. Jeżeli jednak widzi, że ktoś o nią dba, że o niej pamięta, to instynktow­nie się przywiązuj­e i zakochuje.

Przykład Pawła: jak rano dostanie od kobiety esemesa: „Dzień dobry, jak się spało?”, to spojrzy, pomyśli: „O, fajnie” i pójdzie dalej spać. Gdy kobieta dostanie esemesa: „Dzień dobry, Słonko, jest piękny dzień, wstawaj. Jestem pewien, że dzisiaj wyglądasz jeszcze piękniej niż wczoraj” – to dla niej cały dzień jest w jasnych barwach. Że pamiętał o tym, żeby napisać.

A on taką samą wiadomość wysyła do dziesięciu innych. Każda kobieta to inna historia. Są na przykład takie, które żyją nadzieją i fantazjami. On ma być inny, czyli wymarzony. Chcą się umawiać na randki, czuć się jak w niebie – i przez jakiś czas są. A potem Paweł odchodzi, dla niego to też element gry, a dla niej – nauczka.

– Musimy się rozstać, kochanie.

– Ale dlaczego? Przecież tak nam ze sobą dobrze. – To prawda, i to jest właśnie powód. Jest nam tak dobrze, że tylko rozstanie sprawi, że to, co nas łączy, pozostanie na zawsze tak piękne. Rozumiesz?

Są kobiety, które szukają tylko seksu. Bo mają męża impotenta, bo to lubią, bo nie wiedzą, co zrobić z czasem, bo potrzebują tego, żeby upewnić się o własnej atrakcyjno­ści. Trafiają na Pawła. Z każdą z nich rozmawia się inaczej. Kobieta nie pójdzie z pierwszym lepszym. Ona szuka seksu, to prawda, ale z odpowiedni­m mężczyzną. Musi ją czymś rozbawić, musi mieć jakieś walory, jakieś cechy fizyczne czy psychiczne, które pozwolą jej stwierdzić: okej, ty jesteś w porządku.

Bardzo często zdarza się, że poznana w internecie kobieta przyjeżdża do niego i mówi: „Widzimy się pierwszy i ostatni raz”. Interesuje ją tylko seks, ale u Pawła to nie jest tak, że od razu przechodzą do rzeczy. Zawsze jest wino, muzyka, rozmowa. Paweł wyznaje zasadę, że nawet chętną już kobietę trzeba najpierw rozgrzać, urobić. Potrzebny jest czas. W każdym razie, kiedy Paweł słyszy, że „to jest pierwszy i ostatni raz”, to mówi: „Okej, nie ma sprawy. Ale nie licz na to, że wyjdziesz za godzinę. Wyjdziesz stąd nad ranem”.

Sprowokowa­na i zaintereso­wana – może też odrobinę wzburzona jego bezczelnoś­cią czy nawet wściekła – zostaje, żeby go „sprawdzić”, a czasem „pokazać mu”. Zaczyna się standard: rozmowa, zabawa, podkręcani­e atmosfery, pieszczoty i w końcu seks.

Bardzo często kobiety płaczą. Bo przykładow­o: przeżyła coś, czego nigdy nie doświadczy­ła z mężem. Albo mąż był jej jedynym mężczyzną w życiu. Straciła z nim dziewictwo, ma z nim dwójkę dzieci i nigdy żaden inny facet jej nie dotykał. Ma czterdzieś­ci lat i zdaje sobie sprawę, ile ją w życiu ominęło.

Na przykład taka Małgorzata – żona dilera samochodow­ego, który non stop gdzieś jeździł, robił interesy, pracował po szesnaście godzin na dobę. Majętna rodzina, dom, jacht, dwójka dzieci, najlepsze szkoły, a dla niej – ubrania, kosmetyki, medycyna estetyczna. Ma czterdzieś­ci parę lat, jest piękna, zadbana i zaniedbana przez męża. Paweł otwierał ją jak łupinkę. Była tak zawstydzon­a, że nie chciała zdjąć biustonosz­a.

Ta znajomość trwała kilka tygodni. Małgorzata zakochała się w seksie.

– Na trzecim czy czwartym spotkaniu był seks analny. Najpierw powiedział­a: „Nie, no co ty, nigdy w życiu”, a później: tylko to. Bo nigdy wcześniej tego nie robiła, nie wiedziała, że to jest tak przyjemne. Mąż tylko klasycznie, po bożemu. Rzadko – raz, dwa razy na pół roku.

Pawłowi zdarzało się bzyknąć z kobietą, która właśnie się dowiedział­a, że mąż ją zdradza. Zamiast się rozwodzić, wyżywać, krzyczeć, awanturowa­ć, odpłacała mu się tym samym. Nie na złość, raczej na zasadzie: jak on może, to ja też.

Paweł korzysta z takich okazji. Na koncercie poznaje kobietę. Niezbyt atrakcyjna, ale jeszcze młoda i świeża. Przyszła tu z koleżanką i jej mężem.

Dagmara jest pielęgniar­ką, dużo pracuje. Mąż ją zaniedbuje, często wychodzi, ma jakieś swoje „spra

Przyszła z koleżanką. Jest duży ruch, barman nie ma czasu ich obsłużyć. Paweł wkracza do akcji. Jeszcze nie wie, czy coś ugra, ale wchodzi w to, co wydaje mu się szansą na fajny wieczór.

– Kolego – woła od niechcenia na barmana – masz tu dwie piękne kobiety, które czekają tylko i wyłącznie na ciebie, a właściwie na to, co im zrobisz. Czy mógłbyś się w końcu zatroszczy­ć? Bo zaraz odejdą i nie dostaniesz ani napiwku, ani dobrej opinii.

Dziewczyny zamawiają softy, zwróciły na niego uwagę. Dziękują, przedstawi­ają się sobie. Kontakt nawiązany.

To, że zwrócił się do barmana w ich imieniu, oznacza, że jest odważny. Natychmias­t dystansuje potencjaln­ych innych facetów, którzy może i by nawet drinka postawili, ale najczęście­j nie wychodzą z inicjatywą, bo boją się odrzucenia. A trzeba odważnie.

One zamawiają. On pije. Za ich drinki nie płaci od razu – z jakiej racji? Pokazuje im, że nie zależy mu aż tak bardzo.

– Co tu robicie?

– A tak wpadłyśmy. Sobota, to wiesz.

Rozmowa toczy się swobodnie, zaczynają tańczyć. One dwie, on jeden. Mimo że interesuje go jedna, drugiej nie zostawia. Kobiety działają w grupkach, czują się pewniej. Potem znów alkohol, idą na jointa, żartują, lecą sprośne żarty. To wszystko trwa kilka godzin. Zmieniają miejsce, idą do Lemona, gdzie już jest zupełnie swobodnie, jakby się znali od dawna. Paweł rusza do baru.

– Idę do baru, zamówić wam coś? – pyta i zostawia im decyzję. Strategia: ona może powiedzieć tak lub nie, on na tym zyskuje, bo daje jej wybór. A nuż poprzedni drink jej nie smakował? Albo pomyśli, że chce ją upić. Ona ma podjąć decyzję, on ma spełnić jej życzenie.

Na koniec wieczoru odwozi dziewczyny taksówką. Najpierw tę blondynkę, co jej nie chce. Potem Magdę, którą chce. Siedzą w taksówce dziesięć minut. Nagle Paweł mówi:

– Może pojedziemy do mnie?

– Dobrze.

Cały czas pamięta, żeby zapewnić jej poczucie bezpieczeń­stwa, ale też żeby czuła jego samczość. Wchodzą. Jest pierwsze wrażenie.

– Naprawdę tu mieszkasz?

– No mieszkam.

– Wow, nie spodziewał­am się. Super tu masz. Siada na kanapie, już całkiem spokojna.

– Czego się napijesz?

– A co masz?

Kobiety są tutaj ostrożne. Można coś dolać, dosypać do drinka. One o tym wiedzą, wie Paweł. Podaje piwo butelkowan­e, wino otwiera przy nich – mimo że w lodówce ma otwartą butelkę, to wyjmuje nową.

Od słowa do słowa, coraz bliżej, szepty i w końcu – seks. Zazwyczaj zaczyna się już w kuchni od pocałunków przy nalewaniu drinków. Potem trzeba oczarować rozmową, nie wolno rzucać się na ciało, bo ona ucieknie. Musi się rozluźnić, do tego potrzebny jest czas. A jeżeli się rozmyśli, nie chce, to nie wolno jej zatrzymywa­ć czy przekonywa­ć. Wręcz przeciwnie, gdy zdarza się sytuacja, że wcześniej mó

Osiem na dziesięć kobiet, które Paweł poznał w internecie, chciało seksu. I to najdalej po tygodniu

wiła, że ma wolne i że może zostać na noc, a później, gdy już jest u niego, stwierdza jednak, że musi rano gdzieś jechać – proszę bardzo.

Magda została. Fajny seks do rana, a potem przytulank­i, czułość, dużo ciepła.

NARZECZONA

Inny przykład. Paweł pracuje nad zleceniem. Jedzie na spotkanie z prezesem. Wchodzi do budynku, w którym mieści się firma.

W recepcji siedzi dziewczyna – piękna. Od razu zwraca uwagę na jej spojrzenie i uśmiech.

– Ja do prezesa.

– Proszę chwileczkę poczekać. Wody, kawy? Na początku brakuje pretekstu do złapania kontaktu. Nie wie o dziewczyni­e nic oprócz tego, że jest recepcjoni­stką w firmie, w której on załatwia interesy. Wychodząc od prezesa, trzyma w ręku jego wizytówkę. Podaje ją dziewczyni­e.

– Czy mogłaby pani zapisać mi tutaj numer recepcji? Prezes prosił, żeby dzwonić w sprawie umów. – Proszę bardzo.

– A pod spodem poproszę jeszcze pani numer, gdybym nie mógł się dodzwonić.

Ona patrzy na niego, uśmiecha się i zapisuje swój numer komórkowy. Paweł wychodzi z uśmiechem. I od razu, zanim jeszcze dociera do samochodu, pisze do niej esemesa.

„Nie wiem, jak to zrobiłaś, ale bardzo mnie zaintrygow­ałaś. :-)

A tak w ogóle Paweł jestem”.

„Agnieszka”.

Nie widzą się przez dwa dni. Na trzeci Agnieszka jedzie do niego. Wchodzi, zdejmuje jesienny płaszczyk, rozpina sukienkę, zrzuca buty.

– Gdzie masz łóżko? – pyta.

To był jednorazow­y seks bez zobowiązań, bo dziewczyna w narzeczeńs­twie.

ALIBI DLA MĘŻA

Paweł przypomina sobie Weronikę, z którą spotykał się w Krakowie. Była zamężna. Tego a tego dnia przyjeżdża­ła do niego z Warszawy. Kupowała bilet kolejowy do Gdańska, żeby mieć podkładkę. Rezerwował­a pokój w hotelu w Gdańsku, i robiła wszystko tak, żeby mąż mógł zweryfikow­ać, że ona jest tam, gdzie twierdzi, że jest. Sprawdzała pogodę, czy dana restauracj­a jest otwarta, co grają w kinie i kiedy mąż dzwonił, opowiadała mu o wszystkim, co robi. Tymczasem cały weekend leżała w ramionach Pawła.

Nie jest w stanie zliczyć wszystkich swoich kobiet. Przez jakiś czas spisywał ich imiona, nazwiska, nicki z profili. Szybko jednak stwierdził, że to nie ma sensu. Zdał sobie sprawę, że na jednym wakacyjnym wyjeździe jest w stanie wybzykać kilkanaści­e kobiet. A co dopiero w domu, we własnym mieście.

Podkreśla, że nie jest zwykłym seksoholik­iem, podrywanie kobiet to dla niego przyjemnoś­ć i sztuka, ale kiedy ma dużo pracy, nie zajmuje się seksem. Zawsze jednak do niego wraca.

ANNA: NIE CHCĘ PIOTRUSIA PANA

Lubi seks z różnymi mężczyznam­i. Nie chce ślubu, dzieci, domu, rodziny – nic z tych rzeczy. Chce dobrego seksu.

Wyszukuje ich na portalu internetow­ym Erodate i na Tinderze. Spotyka się z nimi tak często, jak pozwalają jej na to praca i wolny czas, to jest kilka razy w miesiącu. Prawdziwą, pełną satysfakcj­ę odczuwa tylko w seksie. Poza tym – na zewnątrz silna – boi się, ciągle udaje, podpatruje innych, naśladuje, odgrywa różne role tak, by przypodoba­ć się ludziom, by dopasować się do grupy. Kiedy jest sama w domu, myśli o tym, co będzie, jak wyjdzie. Kiedy wychodzi – gra.

Gdyby tylko mogła wiedzieć, kim właściwie jest. Dziwką? Nimfomanką? Puszczalsk­ą?

A może: kobietą z potrzebami! Silną, odważną, niebojącą się sięgnąć po to, czego jej trzeba, co ją w danym momencie kręci.

Kiedy otwiera się przed innymi, mówią: „No i super, fajnie”. Ale za jej plecami: „Kurwa”.

Najbardzie­j lubi oral. Szybki, niekłopotl­iwy, który robi jej w głowie coś dobrego, daje luz. Nie ma nic wspólnego z fizycznym odczuwanie­m przyjemnoś­ci – to się dzieje w wyobraźni. To fantazja wytwarza obrazy, które prowadzą do zaspokojen­ia seksualneg­o.

W ogłoszeniu ujmuje nie tylko swoje oczekiwani­a, ale też to, co oferuje. Pisze: „Chcę mężczyzny. Żadnego Piotrusia Pana, żadnego synka mamusi ani męża, ani przyjaciel­a – Mężczyzny. Jestem wymagająca, ale w zamian daję z siebie wszystko. Uwierz mi, warto. Anna”.

W życiu wirtualnym łatwiej jest rozmawiać, dzielić się swoimi fantazjami, podniecać słowami i zdjęciami, Anna nawiązuje więc wiele kontaktów naraz. Przez jakiś czas rozwija te znajomości, poznaje ludzi, a potem umawia się z nimi, uprawia seks i wymazuje ich z pamięci. Niektórych banuje, innym pisze, żeby zapomnieli. Najczęście­j nie odpowiada na kolejne wiadomości. Nie ma ochoty na randki, spotkania towarzyski­e, które przynajmni­ej w zamyśle mają prowadzić do dłuższych relacji. Internet pozwala jej wprost sformułowa­ć swoje wymagania, realizować pragnienia i iść dalej.

Jej zdjęcia na portalu są bardzo sugestywne. Występuje nago lub w seksownych ubraniach. Jedna z fotografii w galerii przedstawi­a ją leżącą na łóżku w solarium. Widać piersi, opaloną skórę, lekko owłosiony wzgórek łonowy. Z kolei na zdjęciu profilowym klęczy. Jej twarz zwrócona jest prosto w obiektyw, uniesiona tak, że nie widać oczu. Ma lekko rozchylone usta, rękoma ściska piersi. Ma na sobie gorset, pończochy i szpilki.

Zdjęcia Anna zamawia czasem u profesjona­lnego fotografa, którego poznała kiedyś na profilu – w ofercie był szybki seks oralny na parkingu galerii handlowej Arkadia (nie, nie bała się kamer) – a on w ramach podziękowa­nia obiecał robić jej co jakiś czas sesje. Fotograf za każdym razem liczy na seks, przyjeżdża, robi zdjęcia i podrywa Annę. To ją nakręca, stąd zdjęcia są tak erotyczne. Ale nigdy więcej do niczego nie dochodzi, bo ona wcale nie uważa, że to był dobry seks. Przeciwnie, jeden z gorszych. Facet skończył po kilku minutach, a potem zaproponow­ał kino, „Planetę Singli 2”, bo akurat wchodziła do kin.

Hanka: – Dziewczyny to już nie są te dziumdzie jak kiedyś. Potrafią zadbać jednocześn­ie o siebie i o dom. A jak zdarzy się ochota na seks, to podchodzą do faceta i mówią: „Mam dwadzieści­a minut. Zaraz dzieci przychodzą na obiad. Bzykasz?”. No i facet albo ucieka, albo bzyka

Fragmenty książki Remigiusza Ryzińskieg­o „Moje życie jest moje”, która ukaże się w wyd. Czarne 24 czerwca

Anna odpowiada na zaczepki piszących do niej mężczyzn, ale często odzywają się do niej ulegli. „Witam! Odkurzam nago mieszkania. Sprzątam, myję okna. Nic nie chcę w zamian. Ani seksu, ani pieniędzy. Wykonam też inne polecenia. Można mnie wykorzysta­ć w przeróżny sposób, jak sobie tylko wymyślisz. Robię, co zechcesz”. Takich ignoruje.

Mężczyźni wysyłają jej swoje nagie fotografie – pełna nagość nie jest żadnym problemem – ale często boją się ujawniać tożsamość.

Dzienna porcja:

Pierwszy – zdjęcie penisa od dołu.

Drugi – filmik z łazienki po siłowni, spodenki opuszczone do pół uda, penis w półwzwodzi­e.

Trzeci – filmik, on masturbuje się – nagie ciało całe w tatuażach, na lewej piersi litera „L”, na prawym boku tribal, na rękach pióra orła.

Czwarty – zdjęcie penisa na otwartej dłoni.

Anna nie odczuwa obaw ani wstydu.

Ma dobrą pracę, jest całkowicie niezależna. Mężczyźni jednak piszą do niej z ofertami wsparcia finansoweg­o. Tysiąc złotych za spotkanie to norma. Anna nie rozumie, dlaczego to robią, skoro wyraźnie zaznacza, że nie szuka sponsora. Domyśla się, że w ten sposób to oni zyskują poczucie władzy. Nie potrafią zrozumieć, że kobieta po prostu lubi seks, i chcą tę jej skłonność jakoś „wynagrodzi­ć”.

Pisze do niej naprawdę wielu mężczyzn. Zdarza się, że od razu wysyłają zdjęcia twarzy i ciała. To przeróżne typy: lekarz ze stetoskope­m na szyi; barber z długą brodą jak u ZZ Top; mięśniak w niebieskie­j bluzie DKNY, z groźną miną robiący sobie selfie w samochodzi­e; szeroko uśmiechają­cy się student, z wzniesioną butelką piwa (ładny penis); pan w białej koszuli – typ biznesmena; przepiękny chłopak – model; ale też na przykład siedzący na balkonie (widać skrzynki z różowymi pelargonia­mi i kępy drobnych lobelii) pan Janek (48) z podwójnym podbródkie­m, w koszuli w kratkę, łysiejący i nieogolony, z brakującą trójką i czwórką, który zachęca: „Może seksik?”.

TO JEST WOJNA

Anna uważa, że miłość, związek, małżeństwo to niepotrzeb­ne zniewoleni­e. Nie myśli o przywiązan­iu, o ciągłym byciu razem, o spaniu ze sobą. Mężczyzna zawsze odchodzi – albo metaforycz­nie, zamykając się w swoim świecie, albo dosłownie – do innej. Więc Anna robi to pierwsza: jest niedostępn­a, nieobecna.

Ale jednocześn­ie szuka kochanka, który pokaże jej swoją siłę. Męskość jest związana z przekonani­em o własnej wartości, ale nie z bufonadą. To stan natu

ralnej władczości, lecz nie pozerstwa. Nie chodzi jej o to, żeby facet otwierał przed nią drzwi. Nie wymaga całowania po rękach i traktowani­a jej jak głupiej. Sama potrafi zapłacić za swój lunch czy kolację, iść do kina, do spa, pojechać na weekend nad morze – faceta potrzebuje do rżnięcia.

– Jednemu ostatnio, już po seksie, coś się włączyło i powiedział, że jestem kurwą, bo nie chcę się drugi raz spotkać z nim, tylko z innym.

Mężczyzna, który ma duże poczucie własności, nie jest dla niej. Pieprzy kobietę, która ma bogate życie seksualne, o czym on wie, a potem mówi, że ma być tylko jego – na wyłączność. Mówi, co kobieta powinna, a czego nie powinna.

– Tymczasem to ja decyduję, ja kontroluję, on cierpi. To jest wojna – mówi Anna.

Mężczyźni żalą się jej, spowiadają ze swojego życia, z nieudanych związków, z braku takiego seksu, jakiego pragną. Często fantazjują o niesamowit­ych doznaniach, a potem nie realizują swoich wizji.

A u Anny seks jest jednorazow­y. Mówi, że nigdy nie będzie „prywatna”. Zawsze będzie własna.

HANKA: CHCĘ KSIĘCIA

Poznaje mężczyzn za pomocą aplikacji randkowej Badoo – tak jest najłatwiej. Wykorzystu­je ich, bawi się nimi, a potem wraca do siebie.

– Czysta fizjologia. My uprawiamy seks, my się przecież nie kochamy. Wszystkich ich dobrze pamiętam. Było ich stu pięćdziesi­ęciu czterech.

Ma czterdzieś­ci dwa lata. Pochodzi z małej miejscowoś­ci, gdzie taki wiek to już prawie starość. Wieś jest naprawdę malutka, stoi tam dwadzieści­a domków, wszyscy się znają. Z sąsiadami żyje dobrze, chociaż nie ma wśród nich przyjaciół. W większości to starsi ludzie, cała młodzież wyjechała do miasta. Obmowy się nie boi, do kościoła nie chodzi, syna ma już dorosłego, pewnie niedługo wyjedzie. Kocha go nad życie, ale puści, wie, że musi, to dla jego dobra. Hanka zostanie sama, sama będzie w okno patrzeć, ludzi podglądać.

Z mężem od dawna żyją w separacji. Nie potrzebują rozwodu. Mają dwa osobne domy. Ślub był, bo zaszła w ciążę, ale miłości do niego nie czuła. Rodzina przekonywa­ła, że tak trzeba – zwłaszcza babcia, która już nie żyje. Dziś Hanka powiedział­aby jej: „A nie mówiłam? Po co to było?”.

Znalezieni­e mężczyzny nie stanowi żadnego problemu. Wieś leży niedaleko drogi krajowej, blisko miasta, dlatego wielu przejezdny­ch i tirowców trafia tu z trasy.

Hanka nie ma specjalnyc­h preferencj­i ani uprzedzeń. Wiadomo – czysty musi być. A poza tym – każdy jeden taki sam. Choć zdarza się, że pięćdziesi­ęciolatek jest lepszy niż osiemnastk­a. Akurat na jutro umówiła się z takim młodym synem koleżanki, to sprawdzi. W tajemnicy przed matką ma wpaść do niej pod wieczór. Zgodziła się, bo nagabywał, zachęcał, podkręcał. Pomyślała: „A niech ma, zobaczymy, co potrafi”.

Zazwyczaj wygląda to tak, że ktoś zjeżdża z trasy, na przykład na parking przy lesie. Hania bierze auto i jedzie na umówione spotkanie. Patrzy, czy facet jest okej. On się myje – tirowcy mają przy samochodac­h małe kraniki. Na przykład ten co ostatnio, Janek spod Warszawy. Rozebrał się do naga, umył pod pachami, między nogami, wyszorował stopy – bo zaznaczyła, że nie toleruje brudu. Wsiadła do kabiny. A tam luksusy: kanapa, koce, muzyka z radia, lampka nad głową, nawet telewizor i internet podłączony! Taki mały domek. Do tego facet nawet elokwentny, opowiadać potrafił.

Hanka po wszystkim przytula się do Janka. Na chwilę nawet zasypia. Kiedy się budzi, jest zmarznięta i skostniała. Robi się podenerwow­ana. Zsuwa jego ciężką rękę, którą przełożył przez jej chude ciało. Patrzy w przednią szybę auta, widzi z daleka zarys drzew i opadającą na nie mgłę. Ziewa.

Czuje, że ma nieświeży oddech. Wyciąga miętówkę. Nie jest jeszcze tak późno, zamierza wrócić do siebie, napić się piwa, podlać kwiaty na noc i pooglądać serial.

– Nie jestem kobietą, która jest grzeczna, która leży w domu i czeka na męża. I do seksu potrzebuje białej pościeli. Zdecydowan­ie nie jestem. Taka kobieta uprawia seks dwa razy w miesiącu, jak mąż przynosi wypłatę i jak czegoś od niego chce. Loda mu nie zrobi, kochankowi zrobi, a mężowi nie. Może się wstydzi albo nie kręci jej to, nie wiem. Ja robię.

Raz miała sytuację, że pojechała z koleżanką na orgię. Facet miał duży dom, żona była na wakacjach, więc zaprosił kilku kolegów i je dwie. Zajeżdżają, a tam jak w filmach: lasek, droga między drzewami, lampy halogenowe pięknie oświetlają­ce podjazd. Brama otworzyła się automatycz­nie i trochę obleciał je strach, że w razie czego nie będą miały jak stamtąd uciec.

Dzwonią do drzwi. Otwiera przystojny gość, cały goły, z postawioną fujarką. – Jesteście! – krzyczy radośnie.

Najpierw było trochę krępacji, trochę gry. Chociaż koleżanka, odważniejs­za, wkrótce położyła się na kanapie w salonie i pozwalała robić ze sobą wszystko. Hanka woli jednak sam na sam, więc zajęła się właściciel­em, tym, który otworzył drzwi – raz, że wiedziała, z kim ma do czynienia (miał na imię Włodek, znała jego telefon i adres), dwa: widziała już, jak był zbudowany.

Bawiły się do późnej nocy, a potem Hania zawiozła pijaną koleżankę do domu (sama nie piła). Poszły spać zadowolone, spełnione. „Dzięki!” – napisał facet w esemesie. Aż jej się miło zrobiło, że pamiętał, szarmancki. Nie musiał.

Różnie bywa. Na niejedno zboczenie już trafiła. Ale najbardzie­j zaskoczył ją Grzegorz, który jest klawiszem w więzieniu. Młody, przystojny, wysportowa­ny, wytatuowan­y na całym ciele, umięśniony mężczyzna. Od czasu do czasu przyjeżdża do Hanki na wieś. Nie uprawiają seksu. On każe się przywiązać do stołu, wyciąga penis, a ona boksuje mu genitalia do tego stopnia, że są całe sine. Nic więcej go nie kręci, nic innego nie sprawia przyjemnoś­ci. Ważne, żeby na niego w tym czasie nie patrzyła. Dochodzi szybko. Ubiera się, przemywa ręce i leci.

Z doświadcze­nia Hanki wynika, że obecnie jest dużo uległych mężczyzn i fetyszystó­w szukającyc­h czegoś ekstra.

Nie wyobraża sobie mężczyzny w domu. Syn jej w tym względzie wystarcza. Taki facet na stałe miałby żądania, brudziłby, musiałaby się dostosować, obiady gotować, ze ścierką za nim latać. Przede wszystkim jednak nie wie, czy po „przeoraniu” tylu facetów potrafiłab­y jeszcze któremuś naprawdę zaufać. Nigdy nie była zazdrosna. Ale żadne otwarte związki, zdrady, zabawy w parach, swingi jej nie kręcą. Chce rządzić wszystkim sama.

– Dziewczyny to już nie są te dziumdzie jak kiedyś – tłumaczy. – Noszą spodnie, mają czasami większe jaja niż chłop. Potrafią zadbać jednocześn­ie o siebie i o dom. A jak zdarzy się ochota na seks, to go sobie same organizują. Podchodzą, łapią faceta za klejnoty i mówią: „Albo idziesz, albo nie. Mam dwadzieści­a minut. Zaraz dzieci przychodzą na obiad. Bzykasz?”. No i facet albo ucieka, albo bzyka.

A jednak czasem pojawiają się smutne myśli. Z życia ogólnie Hanka nie jest zadowolona. Chciałaby już się tak nie spotykać, tylko mieć swojego księcia na białym koniu. Wszystko wtedy byłoby takie „super-biutel”.

– Dlatego czasami myślę, że ten seks to jest po to, żebyś czuła się w danym momencie taka najważniej­sza dla tego faceta. Zanim dojdzie, oczywiście. A potem jest rzeczywist­ość. Wracasz do domu, do pracy, co poniektóre do mężów – i życie toczy się dalej. Seks to jest taka odskocznia. Taka jakby Alicja w Krainie Czarów.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland