Gazeta Wyborcza - Gazeta Telewizyjna
JEDEN FILM, 13 RÓL CATE BLANCHETT
MANIFESTO
Niemcy 2015, reż. Julian Rosefeldt, wyk. Cate Blanchett
| canal + kach – a raczej ustach – kolejnej granej przez Blanchett postaci. Aktorka nie tylko wplata w swoje monologi oryginalne fragmenty, ale też deklamuje je z offu, niczym wewnętrzny monolog postaci. Doskonały ruch: Blanchett znana jest z hipnotycznego głosu i umiejętności pracy z akcentem. W „Manifesto” dostaje nieograniczone pole do popisu.
Postaci, w które się wciela, różnią się płcią, narodowością, wiekiem i stanem zdrowia. Niekiedy także poziomem trzeźwości. Całkiem inne są realia, w których przyszło im funkcjonować, inny jest ich nastrój, cel, światopogląd. Każda z trzynastu mikroopowieści to osobna etiuda o unikalnie własnym stylu, tempie i klimacie. Łączy je postać Blanchett i koncepcja Rosefeldta.
Rudowłosa dama w czarnym toczku staje na katafalku. Zamiast ostatniego pożegnania rozemocjonowana głosi: „Unieważnienie logiki – dada. Unieważnienie pamięci – dada. Unieważnienie archeologii – dada. Unieważnienie przyszłości – dada. Dada to też gówno. Ale od dziś chcemy sr**ć w innych niż dotąd kolorach” – to Tristan Tzara i jeden z dadaistycznych manifestów, „Manifest pana Antipyrina” z 1916 roku.
Kobieta w sterylnie białym skafandrze, ze ściśle opinającym twarz kapturem przemierza komnatę wyłożoną obłymi, złotawymi panelami. Z offu słychać głos Blanchett: „Porzuć miłość, porzuć estetyzm, porzuć brzemię mądrości dla nowej kultury Twa mądrość jest śmieszna i bez znaczenia”.
Podobnie w „Od kubizmu i futuryzmu do suprematyzmu” pisał przed ponad stu laty Kazimierz Malewicz.
To nie dokładne cytaty. Zostały starannie zredagowane, przycięte, dopasowane do nowego medium. Rosenfeldt nazywa je „tekstowymi kolażami”, pozszywanymi z fragmentów wielkich deklaracji przedstawicieli ruchów – dadaistów, futurystów, sytuacjonistów – ale też wypowiedzi jednostek – wybitnych artystów (Sol LeWitt), tancerzy (Yvonne Rainer) czy filmowców (Jim Jarmusch, Stan Brakhage, wreszcie Lars von Trier i Thomas Vinterberg z „Dogmą 95”).
Francuski marksista Guy Debord spotyka tu holenderskiego malarza sytuacjonistę Constanta Nieuwenhuysa, a konstruktywista Aleksandr Rodczenko – abstrakcjonistę Lucia Fontanę. Często kluczem do zaskakujących połączeń było brzmienie słów czy temat, niekoniecznie przynależność do tego samego nurtu. Mimo to szwów nie widać – co samo w sobie jest komentarzem do natury czasu, tożsamości, kolejną płaszczyzną tytułowego manifestu.
Choć Rosefeldt wywodzi się ze świata galerii, a koncepcja „Manifesto” wydaje się hermetyczna, efekt końcowy nie buduje bariery w kontakcie z widzem. Każda kolejna postać pozwala zanurzyć się w swój specyficzny świat, a przy okazji zastanowić, co my chcielibyśmy (i co potrafilibyśmy) wykrzyczeć światu.