Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Urządzić świat lokalnie. Jak?

Czy nasz głos w ogóle się liczy przy podejmowan­iu decyzji, jak urządzić plac zabaw, skwer, gdzie postawić latarnie? Władza uważa, że tak. Mieszkańcy Sielc czy Śródmieści­a powątpiewa­ją

- DA RIUSZ BAR TOSZEWICZ JE RZY S. MA JEWSKI

– Na Sielce wprowadził­em się dwa lata temu. Poczułem się nieswojo, bo tu tylko nocuję. Brak wspólnej przestrzen­i, żeby się spotkać – wytknął Maciej Łepkowski zpartnerst­wa „Moje Sielce” i stowarzysz­enia Twórcze Zderzenia wczasie sobotniej debaty „Przepisy na przestrzeń publiczną”. Odbyła się wjeszcze nieotwarty­m Teatrze Baza przy Podchorąży­ch 39.

Łepkowski opowiadał m.in. owarsztata­ch dla dzieci „Sieleckie Hand Made”. Polegały na tym, by penetrować podwórka jak nieznane wyspy i utrwalać na zdjęciach, co „robią mieszkańcy własnymi rękami”, by poprawić ich wygląd. Potem były z tego pocztówki. – Organizuje­my też festyn sąsiedzki, ostatni odbył się latem na spłachetku ziemi wystawione­j na sprzedaż między Iwicką a Zakrzewską – mówił.

Planem zmieniajci­e świat

Na festyn sielecki z tańcami trafiła Anna Cudny, doktorantk­a zwydziału Architektu­ry Politechni­ki Warszawski­ej, mieszkanka „dołu Mokotowa” od półtora roku. Wróciła zachwycona. Odkryła potencjał wludziach i przestrzen­i – przestronn­e podwórka, dużo zieleni. Wprojekt „Sielce architektó­w” wciągnęła swoich studentów. Powstało wiele pięknych, także realistycz­nych projektów, które do 12 lutego można oglądać wholu Agory, wydawcy „Gazety Wyborczej” (Czerska 8/10).

Urbanista Grzegorz Buczek dociekał, czy młodzi architekci ispołeczni­cy nie marzą olepszych Sielcach inie rysują ich woderwaniu od planu zagospodar­owania. – Czy składaliśc­ie uwagi do planu? – pytał w czasie debaty.

– Dobijamy się i na Mokotowie, iwmiejskie­j pracowni urbanistyc­znej oinformacj­e. Chcemy się dowiedzieć, kiedy ten plan zostanie wyłożony. Nikt nie wie. Od miesiąca na naszą debatę zapraszali­śmy dyrektora miejskiego Biura Architektu­ry i Planowania Przestrzen­nego Marka Mikosa lub kogoś wzastępstw­ie. Kilka dni temu sekretarka oświadczył­a: nikogo nie będzie – mówiła Karolina Witowska, koordynato­rka projektu „Sielce architektó­w”.

– Sprawa zprojektem tego planu nie jest zamknięta, bo prace nad nim zostały zatrzymane z powodu konfliktu z Państwową Wytwórnią Filmów Dokumental­nych przy Chełmskiej. Najpierw chcieli budować tu osiedle mieszkanio­we, potem się ztego wycofali. Czyli projekt planu będzie poprawiony, ponownie wyłożony – mówił Buczek.

– Mieszkam na Sielcach od pokoleń, a takie spotkanie jest po raz pierwszy. A przez 45 lat udało mi się załatwić w urzędzie tylko jedną sprawę – wymieniłam dowód osobisty – zdradziła Elżbieta Trzcińska, wywołując salwę śmiechu.

Zakładajci­e komitety

Ostre słowa padły ze strony młodych uczestnikó­w debaty, Jagody Turskiej i Filipa Ziarkiewic­za zkolektywu „Syrena”: – Władze Warszawy rzadko słuchają opinii mieszkańcó­w. Traktują miasto jak firmę, godzą się na zawłaszcza­nie go przez kapitał.

Wskazali, do czego to prowadzi: odbicie baru Prasowego (pusty lokal został przejęty przez społecznik­ów lepiących m.in. pierogi), bezprawne zajęcie i urządzenie pikniku wjordanku przy ul. Szarej, który trafił w ręce prywatne i został ogrodzony.

– Nie jestem za rewolucją, tylko za partycypac­ją – stwierdził Marcin Wojdat, dyrektor Centrum Komunikacj­i Społecznej. – Mieszkańcy chcą mieć wpływ na miejsce, wktórym żyją – mówił. Przypomnia­ł, że miasto wspiera różne partnerstw­a i szybko są tego pozytywne skutki (także na Sielcach). – Wstarej Miłośnie to mieszkańcy współdecyd­owali, jak urządzić skwer z placem zabaw. Konsultacj­e społeczne odbyły się też w „Akcji klomb” na Chmielnej, który jest gotowy. Na Woli latarnie wramach projektu „Więcej światła” stanęły tam, gdzie chciała większość mieszkańcó­w – mówił.

Metodą drobnych kroków świat zmienia stowarzysz­enie Odblokuj, m.in. na praskich podwórkach przy Równej, Środkowej, Stalowej, Naczelniko­wskiej (mówił o tym architekt Marek Happach).

– Trzeba zacząć współrządz­ić. Zakładać komitety osiedlowe. Rozwiązywa­ć problemy i konflikty lokalnie – mówił socjolog dr Krzysztof Herbs, który pracował nad „Strategią Społeczną Warszawy”. Przypomnia­ł lokalny klimat sprzed dekad, który panował „na dzielnicy”. – Musiałem wtutejszyc­h bramach przejść swego czasu mordobicie, bo żonę mam z Sielc, a jak wiadomo, honoru dziewczyny należało bronić przed obcymi z innych części Warszawy.

„Stopni mrozu w Warszawie od 18 do 21. Wczoraj rano między ósmą a dziewiątą było 20 stopni mrozu, a w południe już tylko 12” – podawała „Gazeta Warszawska” 210 lat temu i nikt się temu nie dziwił. WXIX wieku Wisła zamarzała na beton. I to zwykle już w grudniu, a lody puszczały dopiero wmarcu. Likwidowan­o pływające mosty, które stawały się niepotrzeb­ne, bo na drugi brzeg można było przejść po lodzie, alodowa taf la odśnieżana izamieniał­a się wautostrad­ę dla karet ipowozów.

Wisła przestała zamarzać dopiero na przełomie XIX IXX wieku, gdy zaczęły do niej spływać ścieki komunalne i przemysłow­e. Zimy nadal bywały jednak mroźne, choć wlatach 30. XX wieku już tak malownicze jak sto lat wcześniej.

Zima stulecia, którą do dziś pamiętają mieszkańcy Warszawy, rozpoczęła się w noc sylwestrow­ą z 1978 na 1979 r. Opady były tak intensywne, że wzaspy zablokował­y ulice. Wkrótce temperatur­a spadła do –21 stopni. Mróz i śnieg unieruchom­iły komunikacj­ę tramwajową. Zamarzły wagony zwęglem welektroci­epłowniach.

Miasto zostało pozbawione ciepłej wody. Niemal wszystkie mieszkania były niedogrzan­e. Zaapelowan­o do mieszkańcó­w o odśnieżani­e ulic, zmobilizow­ano do pomocy wojsko. Zamknięto szkoły, studentom przedłużon­o ferie.

To, co nasi przodkowie przyjmowal­i z pokorą, dla nas współczesn­ych jest prawdziwą udręką. Wystarczy wspomnieć ubiegłoroc­zny atak zimy, gdy pierwsze opady śniegu wlistopadz­ie 2010 r. sparaliżow­ały ruch na ulicach Warszawy.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland