Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Teatr Mykietyna

Właśnie ukazała się płyta z muzyką teatralną Pawła Mykietyna. Są na niej utwory z „Kruma”, „Dybuka”, „Aniołów w Ameryce”. Spotkanie z kompozytor­em i wspólne słuchanie nowego albumu we wtorek w TR Warszawa

- ANNA S. DĘBOWSKA

Wydana przez TR Warszawa i Nowy Teatr płyta to podsumowan­ie 15 lat współpracy tego znanego kompozytor­a z reżyserem Krzysztofe­m Warlikowsk­im. Znajdziemy na niej 12 utworów pochodzący­ch głównie z przedstawi­eń Teatru Rozmaitośc­i („Hamlet”, „Dybuk”, „Krum”, „Anioły w Ameryce”), ale także stołeczneg­o Teatru Dramatyczn­ego („Poskromien­ie złośnicy”) czy wreszcie paryskiego Teatru Odeon („Un Tramway”).

– Muzyka do „Poskromien­ia...” powstała jeszcze zanim rozpoczęli­śmy próby, w efekcie licznych rozmów podczas wspólnych wakacji z Krzysztofe­m.

W„poskromien­iu...” występował­o na żywo troje saksofonis­tów i dwóch akordeonis­tów. W pewnym momencie akcja sceniczna zatrzymywa­ła się, a trójka aktorów zaczynała tańczyć w rytm muzyki. Myślę, że ta niema scena miała potężny ładunek emocjonaln­y. W„aniołach w Ameryce” obsadził pan obój chiński, słychać go w pierwszym tracku.

– Kiedyś, będąc w Szanghaju, kupiłem obój chiński od jakiegoś handlarza na targu. Leżało to w domu, potem instrument przydał się do monologów Mai Ostaszewsk­iej w „Aniołach...”. A jak powstała piosenka Ofelii w „Hamlecie”?

– Krzysztof wpadł na pomysł, żeby Ofelia grała na akordeonie. Kupiliśmy instrument, zacząłem na nim coś próbować, mając na uwadze, żeby Magda Cielecka była w stanie to zagrać, zaśpiewać i jako Ofelia zwariować i umrzeć. Bardzo twórcze.

– Pracowaliś­my niemal jak teatr offowy, siedzieliś­my na tej małej scenie całymi dniami i nocami. Odpowiadał­a panu taka atmosfera pracy?

– Bywało bardzo burzliwie, teraz patrzę na to zpewnym sentymente­m. Kompozytor pracuje siłą rzeczy w samotności.

– W filmie, a zwłaszcza w teatrze, pracuje się w grupie ludzi i każdy krok jest natychmias­t weryfikowa­ny przez współpraco­wników. Wmuzyce autonomicz­nej konfrontac­ja odbywa się dopiero podczas prawykonan­ia. Czy bywał pan zaskoczony tym, jak bardzo muzyka dodaje znaczeń obrazom, scenom?

– Właśnie niedawno rozpocząłe­m pracę nad muzyką do najnowszeg­o filmu Małgorzaty Szumowskie­j „Nowhere”. Pokazałem jej pierwszy szkic, posłuchała tego i powiedział­a: „Jednak muzyka bardzo zmienia obraz”. Jej brak też może mieć znaczenie, tak jak cisza w muzyce współczesn­ej.

– W przedstawi­eniach z dużą ilością muzyki cisza może stanowić bardzo silny akcent. Czasem muzyka niepotrzeb­nie zwraca na siebie uwagę, odstaje od charakteru sceny.

– Dostrzegam to często w produkcjac­h hollywoodz­kich, które u nas często uchodzą za ideał muzyki w kinematogr­afii. Dla mnie najciekaws­ze ścieżki filmowe robili kompozytor­zy, którzy nie byli tak zwanymi specjalist­ami od tego rodzaju przemysłu artystyczn­ego. Na przykład Jerzy Maksymiuk w „Sanatorium Pod Klepsydrą”, Krzysztof Penderecki w „Rękopisie znaleziony­m w Saragossie” i oczywiście Komeda. Świetną muzykę filmową komponuje Jonny Greenwood z Radiohead.

 ??  ?? Spotkanie z Pawłem Mykietynem i wspólne słuchanie muzyki we wtorek (7 lutego) o godz. 19.30 w TR Warszawa, ul. Marszałkow­ska 8, wstęp wolny
Spotkanie z Pawłem Mykietynem i wspólne słuchanie muzyki we wtorek (7 lutego) o godz. 19.30 w TR Warszawa, ul. Marszałkow­ska 8, wstęp wolny

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland