Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Jaki kryzys? Bida jak zwykle
Cięcia w oświacie, inwestycjach, kryzysowy budżet i kryzys wgrecji. Myślałem, że jak wyjdę w miasto, wszyscy będą narzekać, a tu większość się upiera, że kryzysu nie ma
Wosiedlowym sklepiku na Pradze pani w fartuchu w czerwone kwiaty kroi mortadelę. Pytanie o kryzys odgania ręką jak muchę. – Ja tu żadnego, panie, nie widziałam. Bida normalnie, jak zwykle. – Sprzedaje się czegoś mniej? – Normalnie. Chleb, ser, szynka, mąka. My kawioru nie sprzedajemy.
– Kryzys to jest – włącza się kolejka – bo zięcia mają zwolnić zpracy.
– Iże teraz biorę serek za 18 złotych za kilogram, a nie za 25. – To jest czy nie ma? – Jest, ale mały. Ale jeszcze cały nie wszedł.
Może więc wmałych sklepach jest mały kryzys, awielki jest wwiększych? Wielkie sieci warszawskich supermarketów od razu i stanowczo zaprzeczają: spadku konsumpcji nie notujemy. Obroty rosną. I miliony idą wgórę. Albo nie mówią nic: centrala Carrefoura kategorycznie nie zgadza się udzielić komentarza.
Tylko Dorota Potejko zauchan mówi tak: – Kryzys ma wpływ na konsumpcję, ale tych Polaków, dla których i tak pierwszym kryterium zakupów jest cena. Anasze sklepy przede wszystkim oferują klientom dyskontowe ceny. Więc widzimy sporo ludzi, którzy robią zakupy z listą. Nastawiają się na promocje, potrafią za nimi przejechać do innego sklepu.
– Apromocja skusi warszawiaka, by zimą pojechał do Tunezji, zamiast all inclusive na Teneryfę? – dopytuję w biurach podróży.
Radomir Świderski z Rainbow Tours: – Właśnie nie. Ja bardzo bym chciał panu coś okryzysie powiedzieć, ale zktórejkolwiek strony spojrzę, to go nie ma. Otwieramy wwarszawie luksusowe biura. Wycieczek na sezon letni sprzedajemy więcej niż rok temu. Wróżnych kierunkach.
Piotr Henicz, prezes Itaki: – Iunas nie widać. Sezon 2011 zamknął się liczbą 445 tys. 287 klientów, awsezonie 2010 było ich 368 tys. 10. W2011 roku ci zadresem warszawskim stanowili prawie 17 proc. ogółu obsłużonych. Teraz będziemy mieć kolejny rekordowy sezon. Na lato wofercie najwięcej jest hoteli 4-gwiazdkowych. Aśrednia cena, za którą warszawiacy kupują wycieczki, jest o8 proc. wyższa niż gdzie indziej. W liczbie wylotów zwarszawy przeważają te do Turcji. Popularne są też Wyspy Kanaryjskie, powodzenie ma Fuerteventura. – Grecja też? – Igrecja sprzedaje się dobrze. Widocznie nasi klienci nie wzięli pod uwagę doniesień mediów.
Artur Kowalski, który prowadzi klub Za Kulisami na Pradze, mówi, że próba poszukiwania u niego kryzysu to mylny trop. Bo kryzys nie kryzys, ludzie zawsze mają problemy. – Aim więcej mają kłopotów, tym więcej piją – mówi Kowalski. – Mnie zostaje ich przekonać, żeby pili umnie.
– Amoże teraz ludzie oszczędzają na dobroczynności? – pytam w fundacji Mam Marzenie.
Magdalena Zagrajek i Anna Żórawska zfundacji mówią, że jest tak: – Od prywatnych osób jest sporo małych wpłat (po 20, 50, 100 zł), a duże (takie 1500-2000zł) zdarzają się bardzo rzadko. Najwięcej wgrudniu, wokolicach mikołajek, Bożego Narodzenia. Wlatach poprzednich zdużymi wpłatami było podobnie. Ale większe zdarzały się jednak częściej.
– A może pan wpadł na trop kryzysu? – pytam prywatnego detektywa Krzysztofa Pietruniaka. Twierdzi, że uniego bez względu na to, jaka jest sytuacja gospodarcza wkraju ina świecie, klienci są.
Michał zelbląga, który czeka na pociąg na Centralnym, zastanawia się chwilę. – Kryzys? – powtarza. – Ludzietak szybko się do różnych rzeczy przyzwyczajają. Nawet do tego, że mają śmieciową umowę, a nie mają etatu, że coś jest droższe. Może więc kryzys jest od dawna, tylko nie każdy go widzi.