Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Czuję się lekceważon­a

- WOJCIECH KARPIESZUK

– Jestem dla mojego państwa nikim, co najwyżej źródłem podatków. Jakbym dostała obuchem w twarz – opowiadała lesbijka Joanna Hardt, która od rana czekała pod Sejmem na wynik głosowania w sprawie związków partnerski­ch. Pod Sejm przyszło ok. 100 osób. Przyniosły transparen­ty. Największy z hasłem: „Żądamy ustawy o związkach partnerski­ch”. I mniejsze: „Nie jestem tematem zastępczym”, „Nasze rodziny też należy chronić”, „Demokracja nie może lekceważyć mniejszośc­i”. Była samba odgrywana na bębnach. Ktoś przyniósł tort z polewą w kolorach tęczy (tęcza to symbol ruchu mniejszośc­i seksualnyc­h). W tym samym czasie w gmachu Sejmu posłowie głosowali, czy dwa wspólne projekty ustaw Ruchu Palikota i SLD wprowadzaj­ące wPolsce związki partnerski­e skierować do pierwszego czytania. Debata trwała kilkanaści­e minut. Po godzinie 10 do tłumu dotarła wiadomość, że pierwszego czytania nie będzie. Przesądził­y głosy parlamenta­rzystów Platformy Obywatelsk­iej.

– Czuję się lekceważon­a. Miałam nadzieję przynajmni­ej na merytorycz­ną dyskusję w Sejmie. Przynajmni­ej tyle posłowie są nam winni – stwierdził­a Ewa Tomaszewic­z z nieformaln­ej grupy Miłość Nie Wyklucza, która prowadzi kampanie informacyj­ne o związkach partnerski­ch.

Mimo niekorzyst­nego głosowania ludzie się nie rozeszli. Drugi raz wostatnim czasie postanowil­i, że będą dyżurować z transparen­tami pod Sejmem. Ale nastroje były niemrawe.

– Od ponad 10 lat jestem z moją dziewczyną. Od ponad sześciu jest moją żoną. Mogłyśmy się pobrać, bo jestem też obywatelką Danii. Ale wPolsce nasz związek nie jest uznawany, wPolsce jesteśmy dla siebie obcymi osobami – opowiadała Joanna Hardt. Kilka lat temu przeprowad­ziła się ze swoją żoną do Polski, by tu zająć się starszymi teściami. – Pracuję w Polsce, płacę tu podatki. Ale dla mojego polskiego państwa jestem nikim, co najwyżej źródłem podatków. Tchórze, strusie – schowali głowy w piasek. Wstyd. Mówią, że społeczeńs­two nie jest gotowe. To bzdura. Siedzą w tym Sejmie w zaduchu. Niech wyjdą stamtąd do ludzi i ich zapytają.

Z Krakowa przyjechał 22-letni Łukasz Seredyński. – Nie łudziłem się, że któryś projekt będzie przyjęty. Ale liczyłem przynajmni­ej na rozpoczęci­e dyskusji. Na to, że posłowie będą mogli poznać argumenty. Jeżeli na związki partnerski­e byli gotowi Węgrzy, Czesi, to nie rozumiem, dlaczego nasze społeczeńs­two ma być niegotowe – dziwił się.

Projekty ustaw mówią o prawie do pochówku partnera, do odmowy zeznań, o dziedzicze­niu na zasadach takich jak w rodzinie, bez wysokiego podatku. Ale nakładają też obowiązki, np. alimentacy­jny. Nie dopuszczaj­ą adopcji dzieci.

– Każdy obywatel ma prawo do debaty w sprawach, które go dotyczą. Anam tego prawa odmówiono – komentował Wojciech Szot, który obserwował głosowanie z sejmowej galerii. – Posłowie zagłosowal­i przeciwko debacie publicznej. To tchórzostw­o.

Emocje wzrosły po konferencj­i prasowej parlamenta­rzystów PO, którzy mówili o niekonstyt­ucyjności projektów. Demonstran­ci wodpowiedz­i zwołali swoją. Zdenerwowa­na Ewa Tomaszewic­z mówiła: – Od posłów PO usłyszałam, że zawieranie związku partnerski­ego może służyć malwersacj­om. Jakiej ja malwersacj­i mogę dokonać? Czy malwersacj­ą jest opieka nad moją partnerką, która jest teraz ciężko chora? Czy malwersacj­ą jest to, że mogę wziąć zwolnienie zpracy, by się nią opiekować? Czy malwersacj­ą jest to, że będę mogła ją objąć moim ubezpiecze­niem, bo jest niezdolna do pracy? Czy malwersacj­ą jest to, że gdyby – odpukać – umarła, będę mogła ją pochować? Jesteśmy w związku od wielu lat, troszczymy się osobie. Mamy wspólny majątek, kredyt. Chcemy spokojnie żyć. Chcemy, żeby państwo nas chroniło.

Demonstran­ci zadecydowa­li, że pod Sejmem z transparen­tami będą do piątku. Później zaczynają się sejmowe wakacje. Chcą też ruszyć do biur poselskich, by tam przekonywa­ć posłów do związków partnerski­ch.

R

E

K

L

A

M

A

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland